Wpis z mikrobloga

Scott Smith (ur. 1965) to z pewnością autor, który nie idzie w ilość a jakość publikowanych przez siebie powieści. Ten pochodzący z New Jersey amerykański powieściopisarz, scenarzysta oraz producent filmowy jak do tej pory opublikował zaledwie dwie powieści – „Prosty plan” z 1993 r., kryminalny thriller skręcający nieco w kierunku powieści psychologicznej oraz wznowione ostatnio przez wydawnictwo Vesper„Ruiny”z 2006 r.

„Ruiny” opowiadają nam historię czterech amerykańskich studentów – Jeffa, Amy, Erica i Tracy, którzy przybywają do turystycznego resortu na Jukatanie, gdzie spędzają wakacje. Niedługo czeka ich powrót do szarej rzeczywistości, niemniej jednak póki co starają się miło spędzić czas w egzotycznej scenerii. Jak się jednak okazuje wakacje w tropikach, też mogą okazać się nudne, tak że nawet poznanie grupki greckich turystów jest tylko chwilową odmianą. Sytuacja zmienia się gdy poznają Mathiasa – turystę z Niemiec, którego brat niedawną zaginął. Według Mathiasa jego brat miał pojechać za przygodnie poznaną dziewczyną do archeologicznych wykopalisk położonych niedaleko miasta Coba. Niewiele się zastanawiając, nasza grupka wzbogacona teraz o jednego z Greków, który przedstawił się jako „Pablo” udaję się w poszukiwania brata młodego Niemca – przecież to zaledwie dzień drogi, plus zawsze jakaś odmiana i okazją do przeżycia przygody życia.

Dosyć szybko odnajdują oni miejsce rzekomych badań archeologicznych, umiejscowionych na niewielkim wzgórzu pośród dżungli. Jest ono porośnięte przez tajemniczo, czerwono kwiecistą winorośl. Wzgórze jest położone w dżungli, niemniej wokół niego rozciąga się szeroki pas jałowej ziemi. Gdy nasi bohaterzy zmierzają w jego stronę, usiłują im w tym przeszkodzić pochodzący z okolicznej wioski Majowie. Niepomna na ich niezrozumiałe ostrzeżenia grupka w pewnym momencie przekracza granicę, za którą pleni się winorośl. Od tego momentu Majowie nie chcą by wyszli oni poza wzgórze, przybywa coraz więcej Indian z łukami i bronią palną, którzy mają zadanie pilnować by grupka pechowych turystów nie uciekła z dziwnego miejsca. Chcąc nie chcąc, nasi bohaterzy muszą iść na szczyt wzgórza – sytuacji nie poprawia fakt, że dosyć prędko znajdują obrośnięte dziwną rośliną resztki ciała brata Mathiasa. Co stało się na wzgórzu? Czyżby naruszyli oni prymitywne tabu okolicznych mieszkańców? Na szczycie znajdują oni resztki obozowiska archeologów i kolejne szczątki. Coś złego czai się na wzgórzu, tymczasem w wykopanym kopalnianym szybie brzmi dźwięk dzwonka komórki…

Tak zaczyna się powieść, która nie oszczędza czytelnika i jej bohaterów. Smith przedstawia nam historię zwykłych ludzi, którzy chcieli czegoś więcej od swoich zwykłych, by nie powiedzieć przeciętnych żywotów. Czegoś ekscytującego a przy tym bezpiecznego, czegoś o czym mogli by potem porozmawiać i zabłysnąć w towarzystwie po powrocie do domu. Przynajmniej taka jest motywacja amerykańskich postaci. Pablo i Mathias to zasadniczo elementy pchające fabułę do przodu, przy czym ten ostatni został nieco bardziej sportretowany psychologicznie. Jądro powieści to czwórka Amerykanów: Jeff i Amy oraz Eric i Stacy. Pierwsza para to ci odpowiedzialni, Jeff to urodzony przywódca a Amy to jego lojalna partnerka. Eric i Stacy zaś to nie do końca dobrana para, których związek zmierza do autodestrukcji. Postawieni w obliczu nieznanego zagrożenia nie są przygotowani na to co ich czeka, bowiem porastająca wzgórze dziwna winorośl jest czymś więcej niż egzotycznym chwastem…

Smith całkiem sprawnie przedstawia portrety psychologiczne postaci oraz ich motywację. Umiejętnie operuje stosowaniem napięcia, wiedząc kiedy zwolnić a kiedy wcisnąć pedał gazu do dechy. W ostateczności otrzymujemy bardzo dobrą powieść grozy, którą autor posłowia – Rafał Nawrocki – zalicza do podgatunku florroru (notabene całkiem zgrabne określenie) tj. horroru roślinnego. Co tu bowiem dużo ukrywać, głównym „złym” jest tutaj dzika winorośl, to właśnie ona de facto – choć nieco dziwnie to zabrzmi – jest sadystycznym oprawcą naszych bohaterów. Majowie pełnią tutaj rolę drugorzędną, za wszelką cenę chcą zapobiec jej rozprzestrzenieniu, nawet gdy ma to oznaczać śmierć przypadkowych ludzi, którzy nie rozumieją sytuacji. Geneza chwastu jest nieznana, a autorowi bardziej zależy na przedstawieniu losów stworzonych przez niego postaci do gorzkiego końca. Z pewnością nie jest to lektura dla każdego, niemniej jeśli ktoś jest fanem literatury grozy to z pewnością powinien się z nią zapoznać. Zdecydowanie jeden z najlepszych literackich horrorów XXI wieku.

Co ciekawe książka została dosyć szybko zekranizowana w 2008 r. przez firmę producencką Bena Stillera, który notabene służył pomocą swoimi komentarzami podczas pisania powieści przez Smitha. Obraz w reżyserii Cartera Smitha rozminął się jednak z oczekiwaniami widzów i krytyków. Jakkolwiek adaptacji książki do scenariusza dokonał sam Scott Smith, tak w ostateczności otrzymaliśmy quasi slasher, który utonął w zalewie produkcji tego typu. Cóż sukces książki nie zawsze przekłada się na sukces filmu.

#ksiazki #sheckleyrecenzuje #horror
Sheckley2 - Scott Smith (ur. 1965) to z pewnością autor, który nie idzie w ilość a ja...

źródło: comment_166584638434D4BqKlVJrzykIfJLwqP8.jpg

Pobierz
  • 3
  • Odpowiedz