Aktywne Wpisy
grexo +22
Czyli skarbówka pozwoliła na loterię a teraz zmieniają interpretację. Oczywiście cały wykop pluje na buddę bo jeździcie 10 letnimi skodami i oplami a on śmiga lambo - d--a was po prostu boli. A jak państwo zniszczyło kluskę i optimusa za podobne optymalizacje podatkowe to byliście wielkimi obrońcami wolności - banda hipokrytów. Dopóki coś nie jest zakazane przez prawo to powinno być dozwolone ale w tym batustanie to różnie bywa.
A przy okazji:
A przy okazji:
Goronco +832
#nieruchomosci
Zaplusuj, a zawołam cię w dniu, w którym - po głośnym wyciu i płaczu Donatana - państwo w końcu zadecyduje o przyznaniu mu dofinansowania z publicznych pieniędzy, bo uzna że ten został oszukany i powinien był zarobić, a nie stracić
Zaplusuj, a zawołam cię w dniu, w którym - po głośnym wyciu i płaczu Donatana - państwo w końcu zadecyduje o przyznaniu mu dofinansowania z publicznych pieniędzy, bo uzna że ten został oszukany i powinien był zarobić, a nie stracić
Kolejna część relacji z trwającej wycieczki rowerowej z Krakowa do Rzymu.
Dzień 3
Start z Trencina. Śniadanie jednak zjadłem na kolację, więc ruszam na czczo. Trasa prowadzi piękną trasą dla rowerów wzdłuż rzeki Vah. Po 40km gdy zaczyna się robić trochę nudno, trasa odbija od rzeki i niestety większość z kolejnych 80km do Bratysławy to ruchliwe drogi z tirami :/ Kilkanaście km przed stolicą wjeżdżam na pierwsze polne drogi od dawien dawna i wyskakują mi trzy dziki, przestraszone natychmiast uciekają, ale i tak łapię za gaz pieprzowy.
Bratysława mnie nie urzekła i ruszam dalej w kierunku Austrii. Z Bratysławy do Wiednia jest 75km a dzięki strefie Shengen nawet nie zauważyłem kiedy przekroczyłem granicę. Dopiero język niemiecki na znakach uświadomił mnie, że już nie jestem w Słowacji. Austria wita mnie miło, trasy rowerowe są świetne, samochodów brak, coś pięknego. Około 30km od Wiednia wskakuję na koło Steviemu, Amerykaninowi pracującemu w Wiedniu. Nie zmieniamy się zbyt często, bo nie mam siły, może 10% czasu prowadzę ja. Samo utrzymanie tempa 32km/h~ mocno mnie męczy. Rozstajemy się przed samym Wiedniem przy zachodzie słońca. Infrastruktura rowerowa wywiera na mnie ogromne wrażenie, jak nie patrzeć jestem w mieście zajmującym pierwsze miejsce najlepszych miast do życia na świecie. Po zmroku przelatuję przez tłum ludzi w centrum i kilkanaście minut później zatrzymuję się na kolację w restauracji i opadam z sił, rezerwuję nocleg 10km dalej przy wyjeździe z Wiednia, dzień kończę na 222km.
Pogoda mi towarzyszyła świetna, w apogeum słoneczne 21°~
Dzień 4
Śniadanie hotelowe, jajówa z minimum 15 jajek, oczywiście z chlebkiem i można ruszać w trasę. Jestem zachwycony infrastrukturą rowerową i co niestety muszę przyznać kierowcami. Zakładałem, że będę mógł obalić tezę znaną mi z wykopu, że kierowcy na zachodzie o wiele lepiej się zachowują na drodze przy rowerzyscie, ale niestety muszę przyznać rację. Między Polakami a Słowakami nie zauważyłem żadnej różnicy. Austriacy to jednak całkowicie inna liga. Największy podjazd który miałem mieć tego dnia jednak omijam drogą z samochodami, bo jest to trasa typowo dla MTB i jest sporo błota. Wsie Austriackie są piękne, idealny asfalt, przepiękne ogromne zadbane domy przypominające kamienice. Mijam 60 letnie kobiety w pełnych strojach kolarskich jeżdżące na rowerach MTB, coś niesamowitego.
Po 100km wjeżdżam na EuroVelo6 wzdłuż Dunaju, świetna trasa z przepięknymi widokami, szkoda, że wiatr wieje prosto w ryj. Jadę chwilę na kole Steffana który jedzie z Wiednia do Linz(200km~) na obiad do rodziców, ale trasa jest zbyt piękna żebym oglądał tyłek Steffana, żegnam się i zostaję z tyłu. Większość rowerzystów to starsze osoby na rowerach elektrycznych. Cudownymi ścieżkami rowerowymi, asfaltowymi jak i premium szutrami dojeżdżam po zmroku do miejscowości Linz i niestety z braku innych opcji w pobliżu trasy a nie chcę zjezdzać kilka km biorę drogi nocleg za 130e w hotelu 4 gwiazdkowym. Trochę miałem obawy jak tam będę pasował z zabłoconym rowerem i zapewne wątpliwej przyjemności zapachem który wydziela rowerzysta po 197km. Moje obawy rozwiał billboard 500m przed hotelem z informacją "bike friendly", gdy zapytałem recepcjonistki czy rower mam zostawić w jakimś schowku lub czy mogę wziąć ze sobą do pokoju, usłyszałem odpowiedź na jaką liczyłem, że zapewne wygodniej mi będzie wziąć rower do pokoju <3
Nie jestem w stanie zliczyć ile osób tego dnia się do mnie uśmiechnęło, machnęło ręką lub przywitało, bardzo miła atmosfera.
Pogoda przez cały dzień towarzyszyła mi świetna, w apogeum 23°~.
Dzień 5
Niestety dzisiaj prognozy zapowiadają kilkugodzinny deszcz :/
Ciąg dalszy nastąpi xD
Trochę zdjęć w komentarzach
Po więcej relacji z wypadów bikepackingowych i zawodów Ultra zapraszam do śledzenia mojego tagu #gravelove
#rowerowyrownik #rower #gravel
Skrypt | Statystyki