Wpis z mikrobloga

Dziś na wesoło ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zapraszam do poprzednich moich bajek oraz obserwowania tagu: #harlekinywq

#harlekinydlaprzegrywow

* * *

Sałatka Grecka

-…patrz tutaj kochanie jakie widoki…

Staliśmy na szczycie wzniesienia, patrząc w dal wychwalał to, co widzi. Chciał, abym zachwycała się tym równie mocno co on – nie dla tego, że widok był jakiś nadzwyczaj wspaniały, a dla tego, że był darmowy. Co za sknera… Wczoraj w restauracji zamówił tak mało, że aż mi było wstyd, a dziś specjalnie zrobił kanapki i zabrał mnie na całodniowy spacer po greckich górach, bo „szkoda mu” wydać kilkaset euro na jakieś lepsze atrakcje.

-Tak tak, super kamienie…

Nie wiem czemu z nim jestem… A nie- jednak wiem. Bo był najlepszym facetem w okolicy. Wysoki, z 6pakiem, wesoły i rozrzutny. Ale to było lata temu. Teraz mam łysego sknerę z brzuszkiem… Kto by pomyślał, że zmieni się tak bardzo po skończeniu studiów? Praca, zajmowanie się domem oraz zajmowanie się mną zajmowała mu jakieś 12-14h dziennie – miał więc czas, aby zadbać też i o siebie!

On się zmienił, na szczęście okolica też. To, co w #!$%@? Większym było nawet akceptowalne, tutaj, w słonecznej Grecji pełnej przystojnych mężczyzn wykutych w śródziemnomorskim klimacie, nie jest nawet brane pod uwagę… Te dwa lata spędzone razem były jednak błędem – zrozumiałam to wczoraj, patrząc na setki o wiele przystojniejszych, zamożniejszych i ciągle uśmiechniętych mężczyzn jakich spotkaliśmy czy to na lotnisku, czy to w hotelu, czy to na mieście.

Cóż, lepiej stracić dwa lata niż dwa lata i kilka tygodni. Nie będzie mi go szkoda w chwili, w której znajdę sobie kogoś lepszego. Bo taka właśnie jest kobieca miłość - nielogiczna, krótkoterminowa, bez żadnej gwarancji. Zmienna w czasie, warta tyle, im bardziej rośnie jej ogień – a gdy tylko przygasa albo chociaż przestaje się powiększać, trzeba jak najszybciej zmienić źródło gorącego pożądania i oślepiającej namiętności. Aby nie zmarznąć, aby nie dać otoczyć się ciemności… Albo aby nie zmniejszyć standardu swojego życia nawet odrobinę – przynajmniej do trzydziestki.

Zanim zaczęłam myśleć o tym, jak poderwać jakiegoś przystojnego Greka albo bogatego turystę, kolejna para dołączyła do nas na szczycie.

-Φέτα ολίμπ ζευς χρεοκοπία!

Usłyszałam i odwróciłam się. Mój „przyszyły były chłopak” z lornetką wciśniętą w oczy doglądał ptaków czy jakichś innych gówien, a że stał kawałek dalej to nie usłyszał tego pięknego, niskiego, stanowczego, najbardziej męskiego głosu jaki w życiu słyszałam. On wpatrywał się w nudną przyrodę, a ja chowając się za kamieniem przyglądałam się prawdziwej, mafijnej egzekucji…

Przystojny, wysoki, umięśniony, ubrany w drogi i świeżo wyprany garnitur, opalony mężczyzna w czarnych jak smoła kreowanych włosach, gęstej krótkiej brodzie i zatopionych w mroku oczach stał nad niskim, w 80% łysym, grubym… czymś z krótkimi wąsami, ubranym w za małą, za krótką, wygniecioną, wyblakłą, żółtą koszulkę w kratę. Gruby, zalany łzami modlił się pod nosem, a najprzystojniejszy twardziej jakiego w życiu widziałam wycelował z pięknego, srebrnego pistoletu prosto w szpetny od orlego gniazda łeb.

-Ελληνικό ψάρι…!

Po tych słowach gangster uniósł lufę i odszedł. Czyżby się zlitował? Albo chciał go tylko nastraszyć? Nie! On cofnął się o kilka metrów, podniósł z ziemi futerał a z niego zaś wyciągał najprawdziwszą bazookę, z której to strzelił w klęczącą poczwarę całkowicie wymazując jej podludzkie geny z tego, piękniejszego o jednego brzydala, świata.

I taka właśnie jest różnica między Polskimi patokibolami, a prawdziwymi mafiosami – ci drudzy są znacznie przystojniejsi, lepiej ubrani i dużo bogaci, a ich lufy długie, grube, twarde i walące milion razy mocniej.

- Φαλάφελ?
-Nie strzelaj!

Krzyknęłam w przerażeniu po polsku, widząc jak złodziej mojego serca powoli odrzuca dymiącą rurę na bok i wolnym krokiem, patrząc wprost w moje przerażone oczy, zmierza w moim kierunku…

Byłam przestraszona i podniecona jak jeszcze nigdy, a on stanął nade mną, przykrył mnie swoim cieniem i wypowiedział powiedział najpiękniejsze słowa, wypowiedziane z najprzystojniejszych ust, jakie może usłyszeć urodzona nad Wisłą kobieta…

-jEzteź pIenKNa, koHaMn CIeM.
-Dz… Dziękuję. – odparłam zreorientowana.
-maSZ moSZe Hopaka?
-N…

Nie mogłam powiedzieć, że nie – przecież stał kilka metrów obok! Musiałam więc pozbyć się go zanim szansa na wielką miłość mojego życia przepadnie mi spod nosa.

-Czekaj! Znaczy…! Wejt e minet!

Wstałam, podbiegłam do mojego wypiętego w skupieniu ciamajdy i bez słowa pożegnania, kopnęłam go w tyłek tak, że poleciał w dół klifu. Czy zginął? Nie wiem i niezbyt mnie to obchodzi – bo jak mówi stare przysłowie „brzydkich facetów, komarów, os i much nigdy nie szkoda”.

-I do’nt hef e bojfent. Do ju hef a girfrend?
-Nie.

Odpowiedział słowem, wyrażającym więcej niż tysiąc słów, które to skończyło nasz pierwszy, zapoznawczy dialog. Więcej słów nie musiało się już znaleźć między nami, bo teraz doszedł czas na czyny.

Mój… W sumie to nawet nie wiem, jak ma na imię. No ale to drugorzędna sprawa. Tak więc mój Grecki Mafioso, podświadomie wiedząc czego pragnę, złapał mnie swoimi dużymi, silnymi, szorstkimi dłoniami za delikatną twarz, byśmy wspólnie zatopili się w tym pierwszym pocałunku…

Po nim zaś ostro wyruchał mnie na środku górskiej ścieżki, spełniając marzenie, które aż do teraz nie wiedziałam, że posiadam.

-Byłeś… Cudowny! – dodałam, gdy tylko mój oddech się uspokoił.
-Wiem.
-A swoją drogą, skąd tak dobrze znasz polski?
-Kilka moich byłych dziewczyn było Polkami.
-Kilka?
-W sumie to kilkanaście. Albo kilkadziesiąt - w sezonie potrafiłem mieć po 2-3 jednego wieczoru.

To zdanie tylko utwardziło mnie w mojej miłości – człowiek, mężczyzna i to najbardziej męski jakiego w życiu spotkałam, taki, który może mieć dosłownie każdą, wybrał akurat mnie! To nie mógł być przypadek, że wieczna strzała amorskiej miłości trafiła nas właśnie w tym pięknym miejscu.

-A jak ci na imię?
-Hektor.
-Piękne imię… Ja jestem Karolina. – dodałam cicho, namiętnie patrząc w jego oczy, a następnie ponownie całując.
-I tak nie zapamiętam.

Dodał, wstał i ubrał się.

-Idziemy coś zjeść? Od tej egzekucji i seksu strasznie zgłodniałem!

Odpowiedź mogła być tylko twierdząca.

Mój Apollo zabrał mnie do najdroższej restauracji w tym… no w mieście. Nie pamiętam, jak się nazywało, bo lecieliśmy last-minute i jakoś niespecjalnie zwróciłam na to uwagę – liczył się sam fakt wyjazdu do śródziemnomorskiego kraju.

Wracając do kolacji – była przepyszna, a samo miejsce wręcz zapierało dech w piersiach. Szkoda tylko, że po obfitym posiłku dowiedziałam się, że ostatnio grecka mafia nie różni się za bardzo od greckiej gospodarki i jest mocno na minusie… Kryzys oraz pandemia zamknęły wiele miejsc, z których można było ściągać haracze, na okup mało kogo stać, a kradzieże średnio się opłacają, bo kradziony towar na czarnym rynku kosztuje wielokrotnie więcej, niż chińskie zamienniki. Od kilku lat Mafia zajmuje się głównie wywozem śmieci oraz przemycaniem biednych imigrantów z krajów zniszczonych wojną takich jak Syria, Turcja, Monako czy tam Makao, Niger, Iran, Gruzja, Ghana, Etiopia, Nigeria czy Somalia. Nie ważne – ważne, że było u niego krucho z kasą, szczególnie, że ostatnie zarobione pieniądze wydał na czarnym rynku na zakup bazooki. Od małego marzył, aby dokonać egzekucji właśnie za jej pomocą. Najważniejsze to mieć w życiu marzenia i nie patrzyć na ich cenę!

Rachunek opiewał na 300e – ale to nic. Miałam przy sobie ponad 2000e, które zabrałam na wakacje. To oszczędności mojego byłego, za które miał kupić sobie nowe auto, bo stare to ledwo jeżdżący złom, ale na szczęście przemawiałam mu do rozumu dzięki czemu zrozumiał, że fajne wakacje na których niczego nie będziemy sobie żałować znacznie wzmocnią nasz związek. Cóż, teraz tak sobie myślę, że skoro jednak z nim na nich zerwałam, to mogłam się mylić, no ale najważniejsze, że stać mnie było aby za nas zapłacić.

-To co teraz? – zapytałam stojąc na środku deptaka, a księżyc oraz liczne gwiazdy, obijając się od morza, oświetlały całą okolicę.
-W sumie to mogę cię jeszcze raz puknąć.
-Idziemy do ciebie?
-Nie, u mnie są rodzice i babcia, a mieszkamy w kawalerce. Może pójdziemy do twojego hotelu…?

I poszliśmy. Na recepcji dowiedziałam się, że mój były przeżył i leży w szpitalu. Oznaczało to, że pokój był cały nasz! A już się bałam, że będziemy musieli zrobić to tylko na połowie łóżka…

Zaprowadziłam więc mojego Zeusa na górę, by ponownie tego dnia mógł grzmotnąć mnie swoimi piorunami z jego wielkiego Olimpu…

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

* * *

Jak się przyjmie to napiszę ciąg dalszy, jak nie to coś innego (ankieta).

#przegryw #blackpill #zwiazki #pasta #seks #polska #p0lka #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #tinder #heheszki #podroze

Co kolejne?

  • Część druga! 24.2% (8)
  • Pisz o tych ćpunach :( 30.3% (10)
  • Większa abstrakcja 9.1% (3)
  • Wróć do namiętnego, pisanego p0rn0 36.4% (12)

Oddanych głosów: 33

  • 5
  • Odpowiedz