Wpis z mikrobloga

@CreativePL: to Ci sprzedam lepszy wał. Parę lat temu wbiłem rano chory do przychodni, żeby wziąć ten cały numerek i jak się uda to od razu załatwić lekarza, recepty itd. Jak nie to po prostu miałem wrócić do domu i wrócić później na wizytę. Na wstępie babka z recepcji mi z tekstem, że rejestracja owszem jest ale tylko telefoniczna, przychodzić sobie można potem czy coś xD Po bezsensownej wymianie zdań, że
@CreativePL: w tamtym roku zmienialem przychodnie 4 razy. W tym roku 3 razy i w koncu trafilem na zajebista.

Tydzien temu mama byla w swojej (moja poprzednia) prosic o recepte na przedluzenie lekow od neurologa. Recepcjonistka ja #!$%@? jak psa ze "pani doktor ma 50 pacjentow dzisiaj i nie bedzie recept wypisywac to musi lekarz rodzinny". Leki neurologiczne lekarz #!$%@? rodzinny...

Zaprowadzilem ja do swojej przychodni zeby sie przepisala.

Dzisiaj pierwszy
@Stingeree: każdy #!$%@? wie, ale jak przychodzi co do czego wszyscy #!$%@? pod nosem czemu tak musi być?
Też w tym roku posypało mi się zdrowie, do tej pory nie korzystałem z lekarzy, bo po prostu nie miałem takiej potrzeby by lecieć z byle katarem. Jak się udawało to prywatnie leciałem, no ale tym razem nie mogłem. Wydane prawie 4 tysiące, żeby się dowiedzieć co jest nie tak, bo na nfz
@CreativePL: Najlepiej przyjść się umówić z samego rana, ustawić się w kolejce jeszcze przed otwarciem.
Dzwonienie jest #!$%@? warte, albo będziesz czekał (tak jak teraz) albo się w ogóle nie dodzwonisz bo linia zajęta przez innych.