Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mam nietypowy problem i może ktoś z was mi coś doradzi. Zacznę od wstępu - większość mojego życia to ciągłe przygody w świecie nazwijmy to ulicznym. Teraz już od tego odbiłem. Nie będę się zagłębiał w szczegóły, ale przez ten czas i jakieś wyroki na koncie się znalazły. Cudem tylko nie garowałem. Zawsze byłem w miarę obrotny więc też potrafiłem zarobić.
Takie życie zostawiło za sobą skazy, nerwica tylko pogłębiła moją korbę. W zasadzie furiatem jestem od zawsze jak mój ojciec. Jestem duży, mam niemal zerowe poczucie wstydu, lubię się bić, lubię krzywdzić osoby które w jakiś sposób mi się nie spodobały, mam sadystyczne skłonności i jak już z kimś jadę to na ostro do spodu, również ze sprzętami, notabene za to wyrok był. No dla was pewnie patus stereotypowy, ale w to wbijam.
Nie mówię tego żeby się chwalić, ale żeby dać wam zarys mojej osoby i tego jaki jestem.

Jednak dla bliskich staram się być dobry. Jest w moim życiu wyjątkowa osoba na której szczególnie mi zależy i jest to moja narzeczona. Kobieta która z takim debilem jak ja wytrzymała kawał czasu. I to kiedy byłem w swoim najgorszym stadium. Nigdy wprawdzie jej nie uderzyłem, ale przyznam szczerze, że traktowałem ją nieraz jak śmiecia. Jak wobec obcych ludzi nie mam skrupułów (nie jestem krawędziowym gimbusem i robiłem serio złe rzeczy), tak to nie daje mi spokoju. Ta kobieta oddałaby za mnie życie (i vice versa), była ze mną w najcięższych chwilach, przymykała oko na wiele moich odpałów, wyzwisk, awantur. Zawsze twardo przy mnie stała, jest zarazem moim największym przyjacielem jak i skarbem. Ma wszystkie cechy które cenie sobie najbardziej. To jedna z nielicznych osób której na mnie zależy, prócz może paru bliskich kumpli i bliższej rodziny. Nikt nigdy nie dał mi tyle uczucia i zrozumienia co ona.
A ja czasem tak ją poniżałem i źle traktowałem, że aż trochę wyparłem to ze swojej pamięci, bo tak mnie to boli.

Po latach takiej wewnętrznej pracy nad sobą udało mi się zmienić na tyle, że już się nie awanturuję i nie krzyczę. Śmiało mogę powiedzieć, że jestem o wiele lepszym partnerem niż kiedyś i ona też mi to mówiła i to docenia. Bardzo się dla niej staram, doceniam ją, komplementuję, bardzo rzadko się pokłócimy jakoś poważniej. Jednak nadal są momenty kiedy tracę kontrolę. Czuje, że po prostu czasem nie jestem w stanie panować nad moją agresją. Jeżeli nie zamknę się w swoim pokoju, to często jej się obrywa bez powodu. Nie jest tak źle jak kiedyś, ale dalej nie jest dobrze. Zaczynam wtedy szukać dziury w całym, czasem dalej zdarza mi się ją poniżać, chociaż przeważnie nieświadomie. A odpały powodują często losowe sytuacje niezależne ode mnie.
Mam po tym wyrzuty sumienia, bo to wrażliwa kobieta i już dużo krzywdy jej wyrządziłem. Bardzo nie chce jej źle traktować, ale czuje, że nie do końca radzę sobie ze swoimi emocjami. Wiem, że z opisu to wygląda źle, ale 98% czasu jest super. Jesteśmy razem szczęśliwi, a ja nauczyłem się ją doceniać i bardziej szanować.

Uważacie, że jakaś terapia byłaby mi w stanie pomóc z radzeniem sobie z emocjami? N-------i i a-----l już odstawiłem i to była dobra decyzja. Czasem pozwolę sobie na thc które mnie uspokaja, ale nie palę (już) nałogowo. To wszystko dla niej, gdyby nie ona to by mi się nie chciało, nie cenie sobie prawie niczego poza tym związkiem oraz pieniędzmi, to moja motywacja do zmiany siebie samego. Wiem, że to dla wielu naiwne, ale moja kobieta jest tego warta, udowodniła mi to wiele razy.
Wydaje mi się, że ma ona delikatne spektrum autyzmu. Nie znam bardziej wiernej i oddanej osoby niż ona, a mam nosa do ludzi uwierzcie mi.

Ostatnio kolega przyznał mi się, że korzystał z pomocy psychiatry w momencie kiedy wychodził z grubego ciągu alkoholowo-narkotykowego. Trochę mnie zainspirował. Nie chcę brać żadnych leków. Ale sądzicie, że jakaś psychoterapia mogłaby mi pomóc? Nauczyć mnie jak sobie radzić z tym wewnętrznym demonem? Skoro sam z siebie byłem w stanie się ogarnąć chociaż trochę, to z czyjąś pomocą być może dam radę się naprawić.
Bardzo tego pragnę, moje marzenie to kiedyś stworzyć szczęśliwą rodzinę a na obecnym etapie to niemożliwe. Nie dopóki jestem jaki jestem. Czy myślicie, że jest szansa żebym był normalny, albo chociaż panował nad tym co robię na tyle, by nie krzywdzić bliskich?
Pozdrawiam, życzę farta i liczę na waszą pomoc. Nie oczekuję zrozumienia, sam sobą gardzę czasami.

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #63213990fdc9a183e89d34ca
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Wesprzyj projekt
  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnonimoweMirkoWyznania: Jestem pod wrażeniem Twojej wypowiedzi, bo wydajesz się osobą bardzo świadomą. Tego jaki jesteś, co robisz źle, ale też co robisz dobrze. Jeśli napisałeś prawdę, to wykonałeś ogromną pracę nad sobą. Nie tylko w kwestii tłumienia agresji, ale przede wszystkim właśnie tego, że uświadomiłeś sobie to wszystko, o czym napisałeś i zrozumiałeś problem. Pozostaje znalezienie źródła problemu i wypracowanie metod radzenia sobie z tym wszystkim.

Jak najbardziej absolutnie pod
  • Odpowiedz
ElfickiBydlak: @bartpl
Dzięki, to co dla wielu wydaje się oczywiste dla mnie wcale takie nie jest. Takie zachowanie wyniosłem z domu. Bardzo ciężko mi przychodzi normalna rozmowa kiedy pojawia się gniew, ale tak jak mówiłem jest o wiele lepiej niż kiedyś i już panuję nad tym w większości przypadków. A jak nie panuje to się ulatniam na spacer, to mój sposób. Jednak chciałbym nie musieć chodzić niemal codziennie na dupościsku, żeby tylko nie dać się ponieść emocjom.
Ze sportu to była siłownia parę lat, ale to nie jest to. Myślałem w kierunku sportów walki, kickboxing lub boks i chyba w tym kierunku uderzę. Pewnie sporo tam takich jak ja którzy z tego powodu właśnie ćwiczą, by się wyżyć. A i dostanie w łeb od prawdziwych kozaków nie zaszkodzi.
Jak sobie przypomnę, to zawsze po jakiejś akcji typu solówka byłem spokojny przez dłuższy czas, schodziło mi ciśnienie i był luz. Jakbym po prostu potrzebował silnych emocji co jakiś czas.
@COVID-21
Co do psychologa czy terapii, to nie wiem jak szukać kogoś konkretnego. Zdecydowanie bym chciał żeby to był mężczyzna, kobieta nie zrozumie moich problemów. Takiego gościa obowiązuje jakaś klauzula jak mniemam i mogę powiedzieć mu wszystko? Czy taki człowiek jest mi wstanie wytłumaczyć dlaczego się tak zachowuje i pokazać mi jak z tym walczyć? Nie potrzebuję kolegi do rozmowy, chciałbym właśnie żeby ktoś mi na chłodno wytłumaczył co zrobić by bardziej nad sobą panować. Jakie mechanizmy w mojej głowie powodują takie reakcje, ten niemal nieopanowany gniew który znam od dziecka. Mogę się przed nim otworzyć
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania: Psychologa nie obowiazuje tajemnica lekarska, jest ustawa, ten fragment pewnie najbardziej Cie interesuje.

Zgodnie z art. 52 ust 1 ustawy z 19 sierpnia 1994 r. o ochronie zdrowia psychicznego, psycholog ma bezwzględny obowiązek zachowania w tajemnicy zawodowej informacji pozyskanych od swoich klientów z zaburzeniami psychicznymi, które przyznały się do popełnienia czynu zabronionego. Biorąc powyższe pod uwagę, prokurator oraz sąd nie mogą w tym zakresie zwolnić psychologa z wymogu udzielenia
  • Odpowiedz