Wpis z mikrobloga

Jako, że właśnie mijają dwa lata od momentu kiedy otworzyłem firmę, której poświęcam najwięcej uwagi, postanowiłem skrobnąć parę słów na podstawie przemyśleń o własnym biznesie i dotacjach.

Tl;dr na końcu.

Naprawdę staram się zrozumieć sens istnienia dotacji unijnych dla "przedsiębiorców". Z moich obserwacji wynika, że najczęściej jest to traktowane jako znakomity sposób na wyrwanie nowego komputera, telefonu, w określonych przypadkach również samochodu przez młodziaka, utrzymanie przez rok otwartej działalności i zamknięcie tego w #!$%@?, oczywiście zatrzymując fanty.

Nie spotkałem się jeszcze z ani jednym przypadkiem, żeby ktoś po uzyskaniu dotacji na start stworzył z tego przynajmniej dobrze rokujący biznes.

Z drugiej strony mamy totalny brak zrozumienia dla zasad, które dzisiaj obowiązują w biznesie. Obniżona stawka ZUS obowiązuje jedynie przez dwa lata, przez co w pewien sposób hamuje się wzrost wielu firm, ponieważ jest to wartość ujęta, która w żaden sposób nie wpłynie pozytywnie na rozwój firmy. Ja rozumiem, jeśli ktoś chce być drobnym przedsiębiorcą, który prowadzi osiedlowy warzywniak, to w ciągu dwóch lat najprawdopodobniej dojdzie do momentu maksymalnego wykorzystania swoich możliwości i będzie miał 100% pewność tego, czy biznes się opłaca i czy chce dalej się tym zajmować.

Ale jeśli ktoś ma większe ambicje i każdą odłożoną złotówkę pcha w dalsze inwestycje, to te odebrane 1000 zł w skali miesiąca, to prawdziwa kula u nogi, kolejna obok kosztów zatrudnienia pracowników. Oczywiście najlepiej by było, żeby obniżyć rozdmuchane koszta powyższych aspektów, ale skoro obecnie "się nie da", to...

Uważam, że te ok. 21 tys. zł. przyznawane przez urząd pracy powinny mieć też drugą możliwość rozdysponowania. Jeśli ktoś nie zdecydował się na skorzystanie z grantu na start własnej działalności (bo np. koniunktura wskazywała na to, że obecnie jest najlepszy moment na otwarcie biznesu i nie ma co tracić tych kilku miesięcy na przygotowywanie papierów, kończenie kursów i wszystko inne czym zaprząta głowy UP początkującym biznesmenom), to po właśnie tych powiedzmy dwóch latach działalności ma możliwość złożenia wniosku o przyznanie rzeczonej sumy na dalszy rozwój biznesu. Wiem z własnego doświadczenia, że ma to sens również dlatego, że często podstawowy pomysł jaki wpadł nam do głowy na uruchomienie własnej działalności nie jest tym najlepszym i w trakcie pierwszych miesięcy często okazuje się, że należy dokonać korekty planu, która pomoże nam się lepiej rozwinąć. Wówczas oczywiście kasa z dotacji już dawno przepadła, poza tym budżet musi być rozplanowany od początku do końca i nie ma mowy o najmniejszych korektach. Ot taka próba wpisywania biznesu w sztywne urzędnicze ramy, czyli standardowo wychodzi nam #fucklogic.

tl;dr Mam #boldupy o to, że kasa z dotacji idzie na pierdoły, typu nowy laptopik czy komóreczka, zamiast na pomoc dobrze rokującym biznesom.

Postanowiłem co jakiś czas pisać przystępnie parę słów o prowadzeniu biznesu w moim odczuciu, jeśli kogoś to zainteresowało, to zapraszam do plusowania i zaobserwowania tagu #bizneswedlugkika, będę wiedział, że warto pisać.

No i oczywiście zapraszam do dyskusji ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#gorzkiezale #biznes #firma #oswiadczenie #mikroreklama #bizneswedlugkika
  • 8
@KikU: ja tez niedługo wchodzę na duży zus. no właśnie, wchodzę albo zawieszam działalność i kombinuję inaczej bo jak mam teraz płacić prawie 1k więcej to przestaje to mieć sens. Przede wszystkim duży zus powinien wchodzić dopiero w momencie, kiedy wypracowujemy przynajmniej 4k zysku. Lepsze te 400zł dla zusu niż większa szara strefa.
@KikU: dokładnie, system dotacji i ulg dla przedsiębiorców nie jest dobrze przemyślany. Powinien on uwzględniać znacznie dłuższą perspektywę. I wydaje mi się również, że lepiej przedkładać ulgi podatkowe nad same dotacje na cokolwiek. Przy takim stanie rzeczy nie ma co się dziwić, że 50-80% firm w Polsce upada w okresie 2 lat od rozpoczęcia działalności.
@kielon_: To jest jeden z przykładów o których piszę, kiedy nastawiamy się na mocny rozwój i inwestycję, przedsiębiorca pompuje swoje środki w określony cel, minimalizując w ten sposób realny zarobek. Urzędu to oczywiście jednak nie interesuje i oto jaki efekt uzyskujemy - trzeba się zastanawiać czy warto, czy nie warto, a nasze dwa lata zostały poświęcone..
@KikU: prawdę mówisz niestety :( mam znajomego, który przycwaniakował, założył firmę, kupił sobie dobrego kompa, naprawił auto i jeszcze coś tam sobie kupił (ogólnie jedynie kompa można chyba podciągnać pod firmę) - początkowo udawał, że to działa, minął jakiś czas i interes zwinął. A fanty ma do dziś i już rozmyśla jak by tu oszukać system...
@KikU: Otworzyłem firmę ponad trzy lata temu. Także myślałem o dotacji na start (40 tys.), ale odpuściłem sobie ze względu na czas załatwienia procedur, szkolenia i rozliczenia środków. Co ciekawe kasę przyznają prywatne firmy, które przez nazwę udają państwowe instytucje np. Mazowiecki Fundusz Europejski. Oczywiście wszędzie rządzi kolesiostwo i kasę dostaje głownie rodzina i znajomi. Co ciekawe po już po trzecim spotkaniu otwarcie sugerowano łapówkę.

Ja potrzebowałem kasę jedynie na towar,