Wpis z mikrobloga

Rok i 9 miesięcy temu postanowiłem że wezmę się za siebie. No wiecie; ruszyć dupsko, nabrać mięśnia, siły i czuć się lepiej. Gówno się udało. Teraz będzie inaczej.

tl;dr


Trochę się u mnie pozmieniało. Zdobyłem środki, które pozwolą mi na samodzielną egzystencję. Odrywam się od nadopiekuńczej rodziny, której mam już po dziurki w nosie. Znalazłem mieszkanie, w którym sobie będę mieszkał prawie sam. Obok mieszkania mam wszystko co najważniejsze; sklepy, knajpki, no i fest siłownię. Nie będzie łatwo bo jednak będę musiał pogodzić to wszystko z pracą i nauką, ale myślę że uda mi się wygospodarować godzinę czy półtorej dziennie na ćwiczenia.
Plan? FBW zamiennie z treningami na trenażerze (pedalarz here). Myślę że dzisiaj będę układał zestawy z ćwiczeniami, chciałbym zacząć od razu od września.

Wiecie co mi dało wiatr w żagle? Pracując w wakacje nie miałem aż takiego dostępu do jedzenia jak w domu, przez co żarłem o wieeele mniej, aczkolwiek nadal zdrowo... może nawet bardziej. Posiłki robiłem samemu, głównie to było jakieś musli, wrapy, makaron, kanapki, czasami w robocie podjadło się gofera jednego czy drugiego ale bardzo rzadko. W ciągu miesiąca dzięki takiej obcince kalorii zjechałem POTĘŻNE 6kg w dół. I nie było to kompletnie widoczne, dopiero po przyjeździe z ciekawości stanąłem na wagę i cyferki się zmieniły. Z brzucha trochę zeszło, czuję się też nieco lepiej więc pomyślałem "czemu by dalej tego nie pchnąć?".

Moje zdrowie psychiczne jest jednak gorsze. Czuję się niestabilny w emocjach, planowałem terapię ale dam szansę wysiłkowi fizycznemu. Czuję się o wiele lepiej po spuszczonym przez siebie wpie^%#@lu. Jeśli to nie pomoże, to idę z kimś przegadać to wszystko co siedzi we łbie.

Więc tak, #drogatygrysa powraca

Wpisy mają charakter prowadzenie dziennika. Jeśli nie chcesz ich widzieć = czarnolisto
Zapraszam do obserwowania, będzie mi milutko jeśli ktoś inny przeczyta te wysrywy ()
Tagi #silownia #zwift #motywacja