Wpis z mikrobloga

Boli mnie marnowany czas. Wychowywała mnie babcia i zawsze zastanawiałem się jak mogła mówić "nie wiem kiedy to życie zleciało...". Mając 70-80 lat to mówiła, a ja wtedy gówniarz bardziej myślałem że żartuje albo po prostu ma takie powiedzonko. Jednak coraz bardziej odczuwam upływ czasu. Czas jest rzeczą sprawiedliwą, jedyny we wszechświecie, który jest sprawiedliwy. Czasu nie da się zatrzymać, ani cofnąć. Czas dotyka tak samo biedaków i bogaczy, brzydkich i pięknych. Lubię obserwować świat, jestem raczej biernym obserwatorem niż aktywnym uczestnikiem spektaklu, w którym kurtynami są nasze powieki. Widzę jak starzeją się ludzie z mojego otoczenia. Wujek, który zawsze był dziarski, młodzieżowy, którego bardzo lubiłem już wyraźnie się postarzał. Siwe włosy, okulary jak denka szklanki. Moja mama, zawsze zgrabna, ładna już przeszła przekwitanie i stała się trochę przy tuszy. Starsi kuzyni pozakładali rodziny, a jeszcze niedawno kopaliśmy razem piłkę na podwórku. Znajomi ze szkolnych lat niektórzy w związkach, niektórzy po ślubie, a niektórzy samotni tak jak i ja. Czas, który nieubłaganie upływa, sprawiedliwy. Widzę starsze dziewczyny ze szkoły, do których wzdychałem za małolata. Teraz pomarszczone, cellulit, lekka nadwaga jedno dziecko już w wieku przedszkolnym, a drugie pchają w wózeczku z miną jakby nienawidziły swojego życia. Popularne chłopaki z okolicy, którzy mieli największe powodzenie wśród kobiet w gimnazjum czy liceum – teraz harują na utrzymanie swojej rodziny. Niektórzy się dorobili domu, samochodu, inni dostali od rodziców, a jeszcze inni wydają 3/4 wypłaty na wynajem klitki. Czas upływa nieubłaganie, każdy z nas się starzeje. Czuję jak życie umyka mi przez palce, jednak nie odczuwam z tego powodu smutku, bardziej pustkę. Pustka, która zżera mnie od środka i powoduje znużenie, apatię i brak chęci do jakichkolwiek działań. Smuci mnie świat pogrążony w konsumpcji, młodzi ludzie dla których autorytetami są puste gwiazdeczki z YouTube czy Tiktoka. Starsi, którzy w ucieczce przed obawa przed śmiercią uciekają się do pochłonięcia w religię chrześcijańską, którą traktują jak copium. Czas jest nieubłagany, Heniekz który za komuny miał znajomości, ustawił się, w czasie transformacji systemowej udało mu się otworzyć zakład pracy wynosząc narzędzia i maszyny z wcześniej państwowego zakładu dziś wącha kwiatki od spodu. Zawał serca w wieku 58 lat. Za to Pani Wiesia 87 lat już całe życie bieda, podobno w czasie wojny jadła obierki po kartoflach. I żyje dłużej niż Heniek, który całe życie luksuowe jedzenie, opieka zdrowia prywatna. Tylko czy długość życia to tak naprawdę coś co jest ważne? Szczerze wolałbym przeżyć 25 lat jako milioner niż 80 jako biedak, czy zwykły przeciętniak. Życie ucieka, czas płynie a my jesteśmy tylko nic nie znaczącą kupą mięsa. Dziś widziałem na ulicy jak kot przebiegał przez jezdnię i został potrącony przez samochód. Z kota zawiele nie zostało. Czy ludzie nie są jak ten kot? Biegniemy przez życie i los z nas sobie drwi, los, przypadek sprawia że w jednej chwili umieramy. Śmierć jest czymś, co mnie zastanawia. Z jednej strony nie potrafię sobie wyobrazić, że niczego nie ma po śmierci. Że nie mam po śmierci żadnej świadomości, że nie ma innego wszechświata, czy nieba. Jednak z drugiej strony czemu miałoby coś być? Czy po śmierci kota później coś jest? Czy ten kot, który miał w głowie myśl u upolowaniu myszki i został potrącony i zdechł trafił później do nieba? Do innego wszechświata? Wątpię. My ludzie lubimy myśleć o sobie w sposób wyjątkowy. Wydaje mi się, że prawda jest brutalna. Jeden moment, wypadek, zawał, czy nawet naturalna śmierć i nas nie ma. Cały nasz trud, całe nasze życie nie ma znaczenia. To czy byliśmy dobrymi ludźmi, czy złymi, bogatymi czy biednymi. Jedyne w życiu co posiadamy to czas, czas ograniczony, lecz sprawiedliwy. Każdego czas dotyka. Boli mnie to co się dzieje na Ukrainie. Kilkaset kilometrów dalej i pewnie zamiast pisać głupiomądre posty na wykopie albo już bym nie żył, albo trzymał karabin modląc się o życie. Mając 22 lata. Przeraża mnie myśl o wojnie, a z drugiej uspokaja. Może nasza wędrówka na ziemi skończy się w ułamku sekundy. Ktoś naciśnie guzik z atomówką i wyparujemy. Ludzkość posiada niesamowitą technologię z jednej strony broń potrafiąca zabić miliony ludzi w sekundę a z drugiej strony mamy medycynę, która pozwala wyleczyć raka. Nie widzę sensu w życiu. Najważniejsze w życiu to mieć właśnie sens i jasny cel. Bez tego jestem tylko jak ten listek na wietrze, który bezwładnie lata tam, gdzie go wiatr poniesie. Coraz gorzej znoszę upływ czasu, widać pierwsze zakola, widać słabszą wydolność. Nie potrafię już tak szybko się uczyć jak kiedyś. Do tego ciągle mnie coś rozprasza. Boli mnie brak perspektyw dla mnie i wielu podobnych mi ludzi. Chciałbym, żeby w Polsce legalna była eutanazja. Tylko czy bym się na nią zdecydował teraz? Chyba nie, ale wydaje mi się że koło 30-40 lat już tak. Nie wyobrażam siebie na starość. Nie mam rodziny i nie planuję mieć. Nie chcę dożyć czasów gdy nie będę w stanie sam o siebie zadbać, gdy fizycznie będę wybrakowany. Czas i śmierć są nieubłagane, ciekawe czy ludzkości kiedyś uda się oszukać śmierć? Na ile medycznie będę się dało przedłużyć godne życie człowieka 100? 120? A może 200 lat. Myśli przeróżne. Boli mnie moja nieporadność życiowa, jestem kompletnie nieprzygotowany do życia. Ale z drugiej strony osiągnąłem stan obojętności. Raz mi on pomaga, a raz jest utrapieniem. Życie przemija, to czy umrę mając mieszkanie i super samochód czy umrę jako biedak nie ma dla świata znaczenia. Czas upływa a my wszyscy razem z nim. Kolejna noc bliżej śmierci. Tu nie ma puenty. A kiedy przyjdzie także po mnie... Zegarmistrz światła purporowyyy

#przegryw #przemysleniazdupy #czas
Pobierz KRZYSZTOFDZONGUN - Boli mnie marnowany czas. Wychowywała mnie babcia i zawsze zastana...
źródło: comment_1661215293IjQEvamxxmkOtOZIufeLnA.jpg
  • 53
via Wykop Mobilny (Android)
  • 21
@KRZYSZTOF_DZONG_UN: opie, akapity ułatwiają ludziom czytanie. Ściana tekstu zwyczajnie męczy w odbiorze.

A co do przemyśleń - ja także jestem rozczarowany życiem, chociaż nie w takim stopniu. Chyba największy błąd popełniłem w myśleniu, że dla dużej liczby innych mam jakieś znaczenie. Poza więzami krwi zainteresowałem swoją żonę i tyle. Większość ludzi mam wrażenie rozmawia ze mną z obowiązku, stare znajomości trwają tak długo, jak sam je podtrzymujesz. Są oczywiście wyjątki, które