Aktywne Wpisy
SzubiDubiDu +104
Z dziwnych sytuacji to wykreślili mnie z rekrutacji przez miejsce zamieszkania.
Zaprosili mnie na rozmowie, wszystko spoko. "Odezwiemy się". Potem po rozmowie faktycznie dzwonią za tydzień, po raz drugi wypytują się dokładnie o to samo, a no i mówią że jestem w dwójce wybranych kandydatów na to stanowisko. Ale oprócz tego zaczynają wypytywać się skąd jestem. Mówię zgodnie z prawdą moje miasto. Na co kobita zaczyna niedowierzać, że można dojeżdżać z tak
Zaprosili mnie na rozmowie, wszystko spoko. "Odezwiemy się". Potem po rozmowie faktycznie dzwonią za tydzień, po raz drugi wypytują się dokładnie o to samo, a no i mówią że jestem w dwójce wybranych kandydatów na to stanowisko. Ale oprócz tego zaczynają wypytywać się skąd jestem. Mówię zgodnie z prawdą moje miasto. Na co kobita zaczyna niedowierzać, że można dojeżdżać z tak
badreligion66 +259
Mam przyjemność uczestniczyć w spotkaniach z byłym buddyjskim mnichem, który 13 lat spędził w klasztorach Azji płd wsch.
Wyjechał tam z Polski jak zdeklarowany weganin.
Po jakimś czasie złapał dengę, niedługo potem gruźlicę. W pierwszym etapie oczywiście antybiotyki na prątki. Osłabiony jak betka leczył objawowo dengę. Pełen wiary w medycynę naturalną, do której miał dostęp w najlepszej jakości, próbował się wyciągnąć z osłabienia. Zioła, grzyby, wszelkie 'presury', ale niewiele pomagało, raz lepiej, raz gorzej. Po około 1,5 roku takiej męczarni chciał wracać do Polski, ale postanowił jeszcze zasięgnąć rady tamtejszych mistrzów od spraw fizyczno-duchowych, bo nie miał już pomysłu co zmienić, co włączyć.
Odpowiedz była jednoznaczna - natychmiast mięso w diecie. Bez tego nie dawali mu szans na dojście do siebie.
Jak sam przyznał, to był klucz. Musiał schować do kieszeni przekonania i czym prędzej wrócić do mięs. Poprawa była, jak sam przyznał, natychmiastowa. Po około dwóch miesiącach był juz w pełni sił.
Mnisi dziarsko jedzą mięso, ale pod jednym warunkiem, nie może być zabite specjalnie dla nich, no i oczywiście musi pochodzić tylko formy daru (jałmużny) i przyjęte i spożyte tylko tego samego dnia, zostawianie na dzień następny jest niedopuszczalne.
Dziś wciąż trzyma restrykcyjną dietę, ale polegającą głównie na tym aby nie łączyć ze sobą określonych rodzajów produktów (to też dość ciekawe).
Zaznaczam, że piszę, to jako ciekawostkę, a nie próbę zdyskredytowania jakiejś diety. Sam jem mięso max raz w tygodniu i baaardzo mi z tym dobrze, ale nie wyobrażam sobie całkowitej rezygnacji, właśnie ze względu na kwestie zdrowia.
Trochę nie rozumiem ludzi, którzy nie zjedzą mięsa, ale zamiast tego faszerują się syntetycznymi suplami.
#wegetarianizm #weganizm #jedzzwykopem #zdrowie #buddyzm
Podrzuć jak możesz jakieś badania o wyższości diety weganskiej nad tradycyjną w sytuacji wchodzenia z ciężkich chorób?