Wpis z mikrobloga

37/52 --> #anime52
Tower of God (recenzja manhwy/web-comicu)

MAL: https://myanimelist.net/manga/122663/Tower_of_God
Kitsu: https://kitsu.io/manga/tower-of-god
AniList: https://anilist.co/manga/85143/Sinui-Tap/

Jeśli widzieliście anime “Tower of God” to nie wyłączajcie jeszcze tego wpisu, ponieważ manhwa/web-comic są czymś zupełnie innym. Po pierwszym arcu, który został w całości zaadaptowany przez anime z 2020 roku, komiks idzie w nieco innym kierunku, a następnie co najmniej dwukrotnie bardzo mocno zmienia swoje podejście do opowiadania historii.

Fabuła - dla tych co nie oglądali anime:
Główny bohater, Bam, podążając za swoją przyjaciółką i jedyną osobą, którą zna będąc zamkniętym przez całe życie w nieznanym miejscu, trafia do “wieży”. Składa się ona z wielu poziomów, a żeby dostać się na kolejny z nich należy pozytywnie przejść test na danym piętrze.
Bam trafia na pierwszy poziom, gdzie jest zmuszony walczyć razem z ogromną, bo 400-osobową grupą innych osób, aby otrzymać prawo przejścia na kolejny poziom i dalszego zwiedzenia wieży. Z czasem zdobywa sojuszników, a całe 13 odcinków poświęcone jest arcowi opowiadającym o potyczkach na pierwszym poziomie tzw. “test floor”, które jest zgoła inne niż pozostałe poziomy wieży, ale o tym później.

Warto jeszcze zaznaczyć, że Bam to tzw. “irregular”, czyli osoba, która jest spoza wieży. Większość takich osób jest zwykle bardzo silna i każdy z nich bardzo mocno wpłynął na całe społeczeństwo wieży - z czasem okazuje się, że Bam rzeczywiście ma spory talent i potencjał do wzrostu. Jak i dlaczego główny bohater znalazł się w wieży nie dowiedziałem się niestety nawet po przeczytaniu 500 chapterów. Autor uchyla nam nieco rąbka tajemnicy, ale widać, że ma jeszcze wiele w zanadrzu.

Fabuła:
Po wydarzeniach z anime, fabuła chwilowo kontynuuje trend z pokonywaniem kolejnych pięter. Widzimy jak przebiegają testy od początku do końca, choć po 1. piętrze jest przeskok czasowy i obserwujemy nieco wyższe piętra. Bam wraz z drużyną pokonuje kolejne poziomy, napotyka wiele tajemnic wieży i przeżywa masę starć, które sprawiają, że staje się silniejszy.

Z czasem seria przechodzi w motyw “chcę zrobić rzecz X, więc muszę iść na piętro Y i walczyć z ABC”. Tym sposobem, ekipa podróżuje i spotyka coraz silniejszych przeciwników, których musi pokonać aby zrealizować swoje cele. Jednocześnie testy już nie są nigdy więcej pokazywane, ponieważ protagonista jest na tyle silny, że pokonuje je bez trudu.
Dochodzimy do momentu, w którym Bam jest naprawdę silny, przeszedł kilkukrotny trening pod okiem wielu osób i… w sumie dalej podróżuje z ekipą, której skład jest płynny i zmienia się w zależności od tego co chce osiągnąć protag. Jeśli komuś z jego znajomych jest to akurat po drodze z własnymi celami to dołącza do niego.
Mam natomiast wrażenie, że na przełomie 2 i 3 sezonu manhwy, czyli 350-400 chapter, zmienia się podejście autora i odchodzi w pewnym stopniu od eksploracji świata na rzecz ciągłej walki z motywem podróży w tle.

**Przechodząc do krytyki* - z jednej strony podoba mi się, że “Tower of God” ewoluuje i nie ma stagnacji. Początkowe podejście “mamy wiele pięter, pokazujemy je po kolei” szybko zostaje porzucone. Zmiana formuły przez autora na motyw podróży jest na plus, aczkolwiek dochodząc już prawie do 500. chaptera i spędzając 100-150 chapterów patrząc głównie na walki, robi się to trochę nużące. Potyczki są spektakularne, wyglądają spoko, ale wcześniejsze chaptery, które bardzo mocno skupiały się na opowiadaniu historii wieży, ujawniania przeszłości głównego bohatera oraz pojawiania się kolejnych tajemnic, które bohaterowie będą musieli rozwiązać, były znacznie ciekawsze.

Głównym czynnikiem trzymającym mnie przy Tower of God jest właśnie historia wieży, jej tajemnica i oglądanie tego, jak bohaterowie wpływają na jej rozwój. Ciekawie się też spogląda na to w szerszej skali - wieża ma tysiące[?] lat i wkład w jej zmianę przez naszą grupę to tylko wycinek historii. Na przestrzeni rozdziałów dowiadujemy się wiele o jej przeszłości, a dodatkowo każde piętro ma swoją własną historię, ponieważ są to ogromne połacie terenu, wielkości państw.

Na plus wypada również ekspozycja świata. Nie ma raczej sytuacji, w których narrator cokolwiek dopowiada. Wszystko czego się dowiadujemy jest przedstawiane naszej ekipie zaczynającej podróż po wieży, przez osoby, które spędziły tam setki, a może tysiące lat. Wiele terminów nie jest wyjaśnianych i tak jak bohaterowie musimy po prostu samodzielnie zbierać do kupy fakty. Zdecydowanie podoba mi się budowania świata, historii wieży i różnych tajemnic poznawanych przez bohaterów, właśnie w ten sposób.

Testy:
Początkowe testy są nawet ciekawe, szczególnie w pierwszym arcu, gdzie wiele z nich nie wymaga użycia siły, a umiejętności negocjacji, planowania, odwagi lub logicznego myślenia. Z czasem testy przeradzają się głównie w pokaz siły z dodatkowymi warunkami np. zniszcz obiekt A przed przeciwnikiem, obroń jakiś punkt etc. Im dalej w las, tym mniej pojawia się elementów strategicznych, a tym bardziej manhwa skupia się jedynie na walce.

Oczywiście, nadal są potyczki, gdzie Khun pokazuje genialny zmysł taktyczny i udaje mu się zaskoczyć przeciwnika, który też ma coś w zanadrzu. Jednak jeśli ktoś liczy, że to poziom testów z pierwszego arcu pojawia się jeszcze później w tym komiksie to będzie srogo zawiedziony.

Postacie:
W serii przewija się pokaźna liczba postaci, których przydatność, a w szczególności rozwój, kończy się wraz z zakończeniem arcu, w którym były wprowadzone. Wbrew temu co przedstawia MAL, powiedziałbym, że jedynie Bam jest główną postacią, a ewentualnie Khun jest main castem. Natomiast ani Rachel, ani Rak nie należą moim zdaniem do puli bohaterów pierwszoplanowych.

MAL opisuje ok. 100 postaci, ale szczerze to nie wydaje mi się, żeby to była chociaż połowa tego co widzimy w manhwie, a tylko bardziej znaczące postacie. Postacie w Tower of God albo współpracują blisko z głównym bohaterem, albo są “bossami”, albo są po prostu zapychaczem służącym do pokazania jednej z dziesiątek walk, które się toczą w tym komiksie.
Większość przeciwników nie ma żadnego charakteru i zwykle ich historia zostaje jedynie pobieżnie opisana. Zwykle dowiadujemy się nieco więcej jedynie o tych “dużych” przeciwnikach, z którymi toczy się walka zamykająca dany arc. I faktycznie, dostają oni pełną historię, czasami rozwijani są przez dziesiątki chapterów i czuć, że są faktycznymi postaciami, które istnieją niezależnie od przygód głównego bohatera.

Z sojusznikami jest natomiast inna historia. Część z nich jest mocno nakreślona w ramach arcu, w którym się pojawiają, ale potem często albo odłączają się od Bama i żyją swoim życiem, albo są gdzieś tam w tle, pomagając mu w jego przygodach. Zwykle na pierwszym planie są świeże postacie, które dopiero co się pojawiły i których historię właśnie poznajemy. Z jednej strony mam za złe autorowi, że te postacie się mnożą jak szalone, bo po przeczytaniu 500 chapterów w równy miesiąc, miałem problem ze skojarzeniem kilku postaci, gdy nagle powróciły do ekipy. Z drugiej strony, pokazuje to, że wieża żyje swoim życiem, niezależnie od głównego bohatera. Każda z postaci ma swoje cele i nie będzie podążać za protagonistą, jeśli nie mają z tego żadnej korzyści.

Grafika:
Początkowe chaptery to nieudolne obrazki kogoś, kto dopiero zaczyna rysować i wyglądają słabo. Widać natomiast, że z czasem następuje poprawa i patrząc na to ponownie, to 20, 100, a 250 chapter wyglądają inaczej. Przy 400-500 chapterze kreska jest już naprawdę dopracowana i autor ma swój styl, szczególności w przypadku scen akcji. Polecam popatrzeć na nowsze rozdziały zanim się zniechęcicie, bo niestety, ale pierwsze 100 chapterów jest takie sobie.
Zauważyłem, że autor bardzo lubi rysować wszelkie ataki specjalne. Kule ognia, wybuchy energii, promienie, transformacje, poświaty wokół bohaterów. Nie wygląda to źle, wręcz przeciwnie. Jednak czasami walki są męczące, bo obecnie większość postaci ma taki powerlevel, że stoją w miejscu i rzucają w siebie atakami specjalnymi. Gdy przez 2-3 rozdziały patrzę wyłącznie na wybuchy i kolorowe kreski, a fabuła nie posuwa się do przodu, bywa że trochę mnie to jednaj nudzi.

Podsumowanie:
Tower of God broni się dla mnie głównie historią i niesamowicie rozbudowanym światem. Trochę żałuję, że chaptery do których doszedłem (ok. 490-500) od dłuższego czasu skupiają się na walce, które zwyczajnie bywają nudne. Ot, super-koksy rzucają w siebie kulami energii. Potyczki ratują na pewno elementy strategiczne, które niestety pojawiają się rzadziej niż w początkowych rozdziałach.

Polecam na pewno fanom battle shounenów. Nie wiem natomiast czy balans między ilością potyczek, a eksploracją świata jest wystarczający, aby polecić manhwę gustującym w seriach przygodowych. Na pewno warto dać jej szansę, chociaż kreska w początkowych rozdziałach może być naprawdę ciężka do zniesienia.

=================
#animedyskusja #anime #manga
youngfifi - 37/52 --> #anime52
Tower of God (recenzja manhwy/web-comicu)

MAL: htt...

źródło: comment_16598643028VzhGwPElXsmYoI74FOMrw.jpg

Pobierz
  • 4
@young_fifi: Tower of God moim zdaniem jest najciekawsze w całym pierwszym sezonie i na początku drugiego (jak dochodzi do tego arcu z pociągiem). Główny bohater nie ma jeszcze tak przegiętej mocy i te walki mają swój normalny power level. Nie walą super wielkimi kulami ognia, które teraz w rozdziałach 400-500 zaczynają być standardem. Fabuła też była znacznie ciekawsza dopóki


Piszesz o masie nowo wrzucanych postaci i to jest prawda ale pominąłeś,
Piszesz o masie nowo wrzucanych postaci i to jest prawda ale pominąłeś, że autor boi się kogokolwiek uśmiercić mimo, że tych nowych postaci jest cała masa.


@GeneralX: Yep, zgadzam się ze wszystkim co napisałeś. Z tym uśmiercaniem mam wrażenie, że taaaak, ale w pociągu jeszcze jako tako dawał radę. Po tym jak z niego wysiedli to faktycznie już nie chce nikogo uśmiercać.
Znaczy ludzie umierają, ale w sumie nie tacy co