Wpis z mikrobloga

Dzisiaj 14 dzień mojego nofapa, więc uznałem, że zrobię na to osobny wpis. Nie powiem nic odkrywczego, ale jakoś tak chcę się z kimś tym podzielić.

Jestem naprawdę z siebie dumny, że udało mi się tyle wytrwać i szczerze wierzę, że już do tego nigdy nie wrócę. Wiem, że wiele osób uważa, że od porno należy całkowicie się uwolnić, ale do masturbacji można z czasem wrócić, jednak z doświadczenia wiem, że dla mnie PMO to zachowania destruktywne i przez lata ryły mi psychikę (upośledzały moje myślenie, zabrały na dno moją pewność siebie i wzbudzały ogromne poczucie winy).

Teraz po 2 tygodniach czuję się... czystszy. Wiecie, dalej mam uczucie, że nie jestem do końca wolny i czuję na sobie swego rodzaju "przebarwienia", ale ten największy brud zszedł. Duża też w tym zasługa tego, że przez ostatnie tygodnie zacząłem wracać do Boga (do kościoła przestałem chodzić już w wieku 10 lat i chyba tej relacji brakowało mi najbardziej - po szczerej modlitwie czuję się dużo lepiej i życie zaczyna się rozjaśniać).

Jakoś tak łatwiej mi się żyje. Dalej jestem samotnikiem, ale z tych ogromnych pokładów energii, które zaczynają się we mnie kumulować w końcu będę musiał wyjść do ludzi, bo inaczej zwariuję :) W sumie już zacząłem to robić (wychodzić do ludzi, nie wariować), dziś byłem odwiedzić przyjaciela, który mieszka kilka km ode mnie, ale jakoś zawsze komunikowaliśmy się głównie przez discorda. Poza tym w piątek zostałem zaproszony na domówkę - w wieku 22 lat po raz 1 w życiu pójdę na jakąś imprezkę (pls don't judge).

Poza tym nadmiary energii zacząłem wykorzystywać do biegania (kupiłem sobie bieżnię, bo jednak jeszcze za bardzo się wstydzę, żeby iść na siłkę), nauki programowania (niedługo 3 semestr studiów informatycznych, to pasowałoby coś ogarniać na jakieś praktyki xD) i nauki gry na gitarze (kupiłem ją jeszcze jako dziecko, ale przez mój perfekcjonizm leżała schowana przez ponad 10 lat). Te aktywności są dla mnie niezbędne, żeby wygrać z porno na zawsze. Złe nawyki muszę zastąpić dobrymi, czyli takimi które sprawią, że stanę się najlepszą możliwą wersją siebie (brzmi pseudo kołczingowo, ale jednak od strony samej teorii bycie dobrym jest łatwe, to praktyka wymaga siły woli i samozaparcia).

Zacząłem też o sobie dużo lepiej myśleć. Zawsze się obwiniałem i wręcz potrafiłem słownie się nad sobą znęcać. Ale wiecie, jak leci to całe przykazanie miłości "Miłuj bliźniego swego jak siebie samego". Dopiero teraz zaczynam rozumieć, że działa ono również w drugą stronę "Miłuj siebie samego jak bliźniego swego". Powoli staję się dla siebie prawdziwym przyjacielem. Już teraz mogę śmiało powiedzieć, że szczerze pragnę dla siebie jak największego dobra (dotychczas różnie z tym było, np. mówiłem sobie, że nie zasługuję na nic).

Mógłbym powiedzieć, że chyba zaczynam być po raz pierwszy od dawna naprawdę szczęśliwy. Ale wiecie, w takim głębszym sensie poczucia spełnienia życiowego. Z "minusów", to coraz mocniej zaczynam czuć. Czuję coraz lepiej te wszystkie stłumione emocje, które porno mi zamgliło. W sumie, to jednocześnie taki plus i minus, bo z jednej strony czuję większą radość z np. zwykłego przesiadywania z rodziną w salonie. Z drugiej wyparte negatywne uczucia przychodzą wielokrotnie silniejsze niż gdybym przed nimi nie uciekał. Najgorsza jest samotność. Kiedyś głupio i uparcie myślałem, że na spokojnie dam sobie radę sam, że nigdy nie będę potrzebował dziewczyny, ani tym bardziej żony. Teraz gdy samotność przywaliła mi nagle w twarz jak zawodowy bokser, to jestem pewien, że się myliłem. Mimo, że jest naprawdę super, to uczucie samotności mocno kłuje w serce. Niezbyt męsko to brzmi, ale naprawdę brakuje mi dziewczyny, do której mógłbym się przytulić, powiedzieć jej "kocham cię" i zasnąć w jej ramionach (,). No ale dopiero za miesiąc kończę 22 lata, więc wierzę, że to jeszcze przede mną. Nie chcę też nic robić na siłę, wszystko w swoim czasie :)

Banały, ale tak jak mówiłem, chciałem to z siebie gdzieś wyrzucić. Walka jest ciężka, ale po najcięższej pracy zrywa się najlepsze owoce. Powodzenia wszystkim w walce o lepsze życie :)

#nofapchallenge #nofap #nopornchallenge #masturbacja #rozwojosobisty
  • 11
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@NazywamSieDiego To co pisałeś o dziewczynie to wcale nie słabość. Ja po prostu przestałem i lepiej mi się żyje, nie jest kolorowo ale nie jest też czarno-bialo. NoFap nie uzdrowi twojego żucia ale jeżeli wytrzymasz w postanowieniu to będziesz mieć silnieszą siłę woli czyli większą władze nad sobą.
  • Odpowiedz
@Th3gBoy: Też to zauważyłem. Kiedyś myślałem, że samo rzucenie porno naprawi moje życie. Rzecz w tym, że nie próbowałem wtedy naprawić siebie w wielu innych aspektach, nad którymi trzeba popracować. Przez to kiedy byłem w pełni na nofapie skupiony, to o wiele trudniej było mi trzymać się tego postanowienia i miałem ciągłe relapsy. Nofap to tylko jeden element układanki - w cale nie najważniejszy
  • Odpowiedz
@NazywamSieDiego Tak, bo jak siedzisz w domu i nic nie robisz to nie ma bata że wytrzymasz. Ja zacząłem biegać i ćwiczyć, mam kilka rzeczy które chce robić każdego dnia i pomaga mi to.
  • Odpowiedz
@Onaaa20: Poza tym co napisałem (ćwiczenia, nauka) to niewiele robię i nie wiem jak długo tak jeszcze wytrzymam - samotność rani teraz mocno i chyba powoli przyjdzie czas, żebym się bardziej otworzył na ludzi. Poza pracą (w roku akademickim dojdą do tego jeszcze studia) praktycznie ciągle przez ostatnie lata siedziałem sam w pokoju i skutki tego muszę teraz przyjąć na barki. Albo to zniosę, albo nigdy nie będę w stanie
  • Odpowiedz
@Onaaa20: Ja też ze wsi, w mieście pojawiam się tylko na zjazdach co weekend :)

Nie powiem Ci niestety nic co by obróciło Twoje życie o 180°, bo nie ma żadnej takiej magicznej zasady. Też długo nie mogłem znaleźć sobie zajęcia i wiesz co okazało się rozwiązaniem? Po prostu chwycenie za gitarę i brzdękanie. Po prostu robienie czegoś.

Tak samo z byciem samotnikiem. Do niedawna myślałem, że jestem
  • Odpowiedz
@NazywamSieDiego: Też tak próbowałem nawwet miałem odwagę podchodzić do kobiet na ulicy ale potem sobie zdałem sprawę ze wychodzę na jakiegoś psychola lub desperata.
Tyle lat siedziałem w domu to miałem mega radochę jak zacząłem zagadywać do obcych dziewczyn ale co z tego jak i tak nie poznałem coś na dłużej :/
  • Odpowiedz