Wpis z mikrobloga

@AmazingMefisto: kolego, będzie dobrze, byłem na Twoim miejscu dwa miesiące temu i świat mi się zawalił. Byłem w tragicznym stanie i robiłem wręcz durne rzeczy, by na siłę ratować związek. Trochę czasu minęło i zaczynam widzieć światełko w tunelu - u Ciebie będzie podobnie (choć sam się zarzekałem, że u mnie na pewno czas nie leczy ran i będę nieszczęśliwy do końca wszechświata). Jak nie będziesz miał się do kogo odezwać,
@AmazingMefisto: Z drugiej strony, lepiej ze postawiła sprawę jasno, zamiast tracić twój czas. Dorosłość nauczyła mnie tego, ze czasem po prostu zwiazki są #!$%@? i nie wychodzą. Nie zbudujemy życia z każdym człowiekiem. Chwile będzie do dupy, ALE TO NORMALNE UCZICIE, będziesz myślał, ze już nic fajnego cię nie czeka, ze ona była super itp. Żałoba minie. Za jakiś czas, może za rok, może za trzy miesiące, albo za sześć spotkasz
@AmazingMefisto: będzie git, pożegnaj się zwięźle i kulturalnie i urwij całkowicie kontakt. To czas na nowy rozdział w Twoim życiu. Na początku będzie bolało, ale też nie próbuj udawać, że jest inaczej. Czasami tak jest, że szybko po rozstaniu człowiek jest niby uśmiechnięty i chce pokazać wszystkim (i także sobie), że nic się nie stało i jest cały, a to tylko wydłuża proces wychodzenia z traumy. Nie bój się płakać, wyżal