Aktywne Wpisy
GejAnonim +59
#rozdajo #ankieta #studia #magisterka #studbaza #pracadyplomowa
100zł blik/karta podarunkowa lub jakaś inna forma do ustalenia
Potrzebuję odpowiedzi do ankiety z magisterki i z tego powodu robię motywacyjne rozdajo.
Warunek to zostawienie komentarza i plusa oraz podanie nicku z mirko w ostatnim pytaniu.
Link do ankiety: https://forms.gle/vsyhkh2yCYNcuNkf7
100zł blik/karta podarunkowa lub jakaś inna forma do ustalenia
Potrzebuję odpowiedzi do ankiety z magisterki i z tego powodu robię motywacyjne rozdajo.
Warunek to zostawienie komentarza i plusa oraz podanie nicku z mirko w ostatnim pytaniu.
Link do ankiety: https://forms.gle/vsyhkh2yCYNcuNkf7
TgcRap4 +50
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Ale ja nie o tym, kilka tygodni temu mój cudowny piesek mógł już nie życia i to 2 razy.
Jakiś czas temu rodzice zadzwonili, że z Lori jest źle, mało je, nie rusza się, nie pije, nie wydala. Pojechli z nią do weterynarza, we wtorek, okazało się że przez zwyrodnienie stawów nie rusza ogonem, już jakieś muchy zaczęły ją obsiadać.
Weterynarz zrobił badania, nerki, wątroba w zasadzie wszystko tragicznie, dostała leki i w czwartek mieliśmy jechać do kontroli, pies już sam nie mógł wtedy wejść do auta, weterynarz stwierdził, że w zasadzie nie ma szans, żeby wyzdrowiała, padła decyzja, żeby jej nie męczy, tata z trudem podjął decyzję o uśpieniu, ale okazało się, że weterynarz nie miał wystarczającej dawki leku.
Ustalili, że w piątek o 12:00 weterynarz przyjedzie ją uśpić już do rodziców do domu.
Przyjechałam do niej około godziny 11:00 w piątek, żeby się pożegnać, pomiziać za uszkiem. Ale piesek tylko leżał, nie podnosiła nawet głowy, siedziałam z nią 2 godziny, a weterynarz nadal nie miał leku. Tata przyniósł jej wodę i o dziwo napiła się, ale dalej nie ruszał się z miejsca.
Pożegnałam się z nią i pojechałam do pracy, po 15:00 zadzwoniła mama, nawet nie chciałam odebrać, wiedziałam co zaraz powie... Ale po chwili dostałam smsa "Lorka żyje"
Mama zadzwoniła i opowiedziała historię, weterynarz przyjechał z lekiem o godzinie 15:00 wchodząc na ogród pies jak go zobaczył "ożył" usiadła zaczęła merdać ogonem, brat rzucił jej piłkę, a ona jak gdyby nigdy nic wstała i za nią pobiegła. Zaczęła się bawi, pić i jeść... Weterynarz powiedział, że gdyby nie widział jej przez ostatnie kilka dni nie uwierzyłby, że to ten sam pies, któremu nie dawał już szans...
Od tego momentu minęło kilka tygodni, piesek, żyje, wyleczony, badania w normie, krew jak na ten wiek super... Wiemy, że to już staruszka, wiemy, że może długi nie żyć z nami, ale każdy dzień to ogrom szczęścia jaki nam daje :)
#psy #zwierzaczki #truestory #coolstory #oszukacprzeznaczenie
@ojaadaj20: Jest psem. I to nie malym. Jak by mi ktos jeszcze jakies 10 lat teu powiedzial ze ja bede takiego smyral to bym go do wariatkowa wyslal (tego co to powiedzial a nie psa :P)
Teraz smyram takiego:
Komentarz usunięty przez autora