Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Klikam tu już z wami ponad 10 lat mirki, nie mam komu więcej o tym opowiedzieć. Mam powoli dość, muszę to z siebie wyrzucić ( ͡° ʖ̯ ͡°) Kilka lat temu w wieku 17 lat potrącił mnie samochód, przeżyłem śmierć kliniczną, masę operacji, cudem mnie uratowali, spędziłem 3 lata na plecach. Przeżyłem strasznie dużo stresu, miałem jeździć na wózku, to było dla mnie ciosem niesamowitym. Noga wbiła mi się do brzucha, miednice miałem w kawałkach. Przez 4 lata ciągałem się po sądach i byłem traktowany jak śmieć, jak padlina, mimo że nie było w tym mojej winy, jeden człowiek z premedytacją odebrał mi najlepsze lata życia, a po samym wypadku chciał mnie jeszcze bić. Musiałem kończyć liceum wieczorowe, bo nauczycielka, która miała mi załatwić nauczanie zdalne nie dotrzymała słowa i nie zdałem klasy, a miałem już 18 lat. Biegli sądowi podczas spraw traktowali mnie jak złodzieja który przyszedł wymusić pieniądze z odszkodowania. Biegły psychiatra śmiał się ze mnie, przeklinał do swojej asystentki, że młody hehe przyszedł wymusić kasę. Koniec końców udało mi się wywalczyć rentę z ubezpieczalni o wysokości tysiąca zł miesięcznie i kilkadziesiąt tys zł, które i tak się rozpłynęły, pomogłem rodzicom finansowo, część poszła na leki i rehabilitacje, za część zdałem prawko i kupiłem samochód żeby mieć jakąkolwiek mobilność, bo nie pochodzę za długo na własnych nogach przez postępującą martwicę biodra. Jestem dzisiaj psychicznie wrakiem człowieka, cierpię na silny zespół stresu pourwazowego, cholernie ciężką nerwicę lękową, depresję i wyżej wymienioną martwicę biodra, cholerne bóle, zęby mi sypią bo podczas uderzenia naruszyły się korzenie, wydałem już na 10 kanałowych ponad 10 tysięcy zł a nie ma miesiąca żebym nie był u dentysty. Nerwica lękowa i nadmiar stresu sprawiają, że ciągle umieram, duszę sie, nie potrafię wyjść do ludzi, bo czuję cholerną presję, cierpną mi ręce i nogi. Nie mam żadnego wsparcia w rodzinie, kiedy powiedziałem mojej też schorowanej mamie o nerwicy to zareagowała na to z agresją, że to przez to, że tak rzadko z domu wychodzę, że powinienem się cieszyć że żyje. W tym domu nigdy nikt nie mówił, że mnie kocha, nigdy mnie nikt nie zapytał jak się czuje, a kiedy w końcu sam postanowiłem powiedziec im, że czuje się podle to zostałem zwyzywany. Wyprowadziłem się od nich, udało mi się znaleźć pracę zdalną za 2,500 zł i utrzymuje sie w kawalerce, chociaż coraz ciężej mi się żyje. Muszę utrzymać zdrowe zęby, muszę utrzymać samochód, który jest dla mnie oknem na świat, jedzenie jest coraz droższe, paliwo przekracza 8 zł, psycholog podrożał, rehabilitant podrożał, a na domiar złego ubeznieczalnia pozwała mnie do sądu, twierdząc że już nie potrzebuje tej śmiesznej renty, bo w końcu pracuję, i chcą mi ją odebrać, przez co muszę opłacić prawnika i lekarzy aby dowieść swego. Nie mogę podjąć żadnej pracy fizycznej jak i poza domem, bo często muszę zmieniać pozycję przez ból nogi, i niekiedy cały dzień spędzam w łóżku. Koledzy, ja już nie daje rady, dlaczego życie musi być takie podłe, czym ja zawiniłem.

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6298dc2bd9171f392f0ac8e2
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Przekaż darowiznę
  • 15
@fazonun: @AnonimoweMirkoWyznania: To by pękła kość juz dawno. Noga to nie jest nieruchomy twardy pręt tylko zgina się w kolanie ( ͡° ͜ʖ ͡°) nie ma prawa wbić się do brzucha, a naqet jeśli to ci poprzebija bebechy w środku i się wykrwawisz ( ͡° ͜ʖ ͡°) ale to jest niemożliwe, bo noga by sie juz dawno złamała, albo zostaka zmiażdżona

@
@AnonimoweMirkoWyznania Miras, przykro to czytać, bo mam podobny staż na wypoku przeglądając z 3 lata bez rejestracji. Pamiętam czasy fanzonuna I trzymania poziomu kiedy wypok uczył czegoś dobrego. Mam za sobą rok siedzenia w szpitalu, kłopoty zdrowotne i jedynie opcje patrzenia na jedzenie przez szybkę. Jednak mój przypadek jest niczym w porównaniu do Twojego. Trzymaj się, ale nie dlatego że ktoś wydumany Ci powie, że cierpienie uszlachetnia. Ale dlatego, że jak już