Wpis z mikrobloga

Jak mnie denerwują ludzie w pracy, którzy spinają #!$%@?ę o byle co, jakby od naszej gównoroboty zależały losy świata. I to nawet nie wyżej postawieni! A przecież nic od tego nie zależy, kompletnie. Po co wprowadzać nerwową atmosferę? To jest dla mnie dobra praktyka spokoju i czillu, ale jak nawiedzona laska wciąż jojczy to czasem nóż się w kieszeni otwiera, i zaczynam robić wszystko z przekory na jeszcze większej wyjebce.

#depresja #pracbaza #przegryw
  • 4
  • Odpowiedz
@budep: Miałem to samo. Oni pracują jakby co najmniej robili operację na otwartym sercu albo wysyłali misję na marsa. #!$%@?ć ich.

Już nie mówiąc o tym, że wprowadzając taką atmosferę tym bardziej oddala się od rozwiązania problemu.
  • Odpowiedz
@budep: Poziom spiny i komplikacji najmniejszych błachostek w danej pracy jest odwrotnie proporcjonalny co do poziomu jej skomplikowania. Przekonałem się o tym na własnej skórze. Takie osoby żyją pracą, bo po pracy zwykle nie mają co robić, do tego są zazwyczaj niezbyt inteligentne i nie są w stanie zobaczyć szerszej perspektywy. Mieszanka, po której powstaje tzw mentalność robola i nie ma to związku z zawodem. Jak znajdziesz kogoś takiego i
  • Odpowiedz
@budep: oni po prostu uważają, że ich praca jest mega ważna, no dzięki temu czują się potrzebni.

Ja tam nawet jak ktoś próbuje presję wprowadzić to nadal mam #!$%@?, robię jak robiłem
  • Odpowiedz