Wpis z mikrobloga

Mirki, #!$%@? mnie, że jestem chyba jedną z nielicznych osób, która nigdy nie dostała żadnego bonusu od losu i wszystko co mam pochodzi tylko z mojej pracy.

Nigdy nie przytrafiła mi się żadna pomoc, ani od rządu, ani od rodziny, ani nic nie wygrałem, ani nic nie znalazłem. Przyznaję, że zazdroszczę znajomym, którzy dostali od rodziny chociaż samochód, kasę na wesele, albo lepiej ziemię, spadek, dom.

Chciałbym dostać, wygrać jednorazowo chociaż kilka tysięcy złotych. Już nie chodzi nawet o te pieniądze, bo potrafię dużo zarobić, ale chodzi o świadomość, że chociaż jeden #!$%@? raz to ja miałem farta, chodź jedno ułatwienie od tego #!$%@? losu.

Nie, ja muszę tylko #!$%@?ć i dostaję ewentualnie tylko kłody pod nogi i utrudnienia.

Serio, nigdy nic, zero, nul. Rodzice opłacali mi tylko tyle, żebym mógł przeżyć do końca nauki, nawet kieszonkowego na kanapkę nie dostawałem, a do najbiedniejszych nie należeli. Cała młodość, dopóki nie znalazłem pierwszej pracy na studiach to z pustymi kieszeniami.

#pieniadze #socjalizm #przegryw #przemyslenia #podatki #pracbaza #depresja
  • 6
@Ynfluencer: Witam w klubie Miras. Jedyne co miałem to alimenty na utrzymanie się. Wiesz, co jest w tym najlepsze? #!$%@? motywacja. Jeszcze w czasie studiów (dziennych) zarabiałem więcej niż średnia krajowa, obecnie wbijam w 2 próg podatkowy #zagranico. Poza tym jest jeszcze coś - nikt nie ma wpływu na Twoje życie. Nikt Ci nie powie "tyle Ci pomogłem, więc powinieneś zrobić to i tamto". Masz #!$%@?ą wolność i możesz każdemu
@Ynfluencer pieprzysz głupoty i tyle. Nie ma nic gorszego w życiu niż oglądanie się na innych i dołowanie się, po co ? Co to zmienia? A no nic.
Też nic nigdy nie dostałem i wszystko co mam zawdzięczam sobie i lepiej z tego się cieszyć, niż płakać, że nic się nie dostało.
@Wujek_Fester: Coś w tym jest. Jeśli ktoś jest na dnie (brak kasy i/lub patologiczna rodzina), to może próbować wszystkiego, aby się z tego wydostać, bo niczym nie ryzykuje. Najgorzej jest mieć #!$%@?, ale stabilnie. Wtedy brakuje mocnego impulsu do działania i po dłuższym czasie człowiek budzi się z ręką w nocniku. Oczywiście pomijam tu predyspozycje genetyczne, bo nadal uważam, że jest ktoś wyszedł z przegrywu tylko dlatego, że odciął się od
@dizzy126: Ja też oddawałem swoją zarobioną kasę rodzicom, miałem tylko tyle, żeby z głodu nie zdechnąć i bilet miesięczny (dojeżdżałem dwie godziny jak Ty), moi rodzice kupowali sobie najlepszy, najnowszy sprzęt elektroniczny, a ja nie miałem TV w pokoju. Kasa z komunii zakoszona, ze wszystkich urodzin zakoszona. Z każdej pracy dorywczej zakoszona (tylko raz nie zakosili) Miałem obiecane wynajęcie mieszkania w mieście, w którym studiowałem jak uda mi się zdać pierwszy