Wpis z mikrobloga

@Jacob_seven: może, ale to kwestia "filozoficzna". Lepiej cierpieć przez ciągłe niepowodzenia w dążeniu do czegoś praktycznie nieosiągalnego z obiektywnych powodów, czy odrzucić te zmagania, jednocześnie cierpiąc z powodu świadomości, że "it's over"? Ja mimo wszystko jestem zwolennikiem drugiego podejścia, bo pozbawia nas potencjalnych kompromitacji w relacjach międzyludzkich i pozwala zachować jakąś godność, mimo, że efekt jest ten sam. Ba, blackpill i zdystansowanie się może wręcz pomóc, bo można zmienić kierunek działania