Wpis z mikrobloga

@Dwudziestydrugi: Rakieta ma z tyłu lampę na podczerwień. Gdy leci, prosta aparatura śledzi tę lampę i na podstawie jej położenia względem krzyża celowniczego, stale koryguje kurs. a że taka rakieta nie leci sama z siebie jakoś bardzo stabilnie, do tego dochodzi wiatr, więc jej kurs jest stale korygowany i to jest właśnie to "chybotanie", do tego operator też pewnie lekko koryguje punkt celowania.
Przy całym tym chybotaniu pocisk i tak
  • Odpowiedz
@merti: Jprdl, pocisk kierowany na odsloniety obiekt statyczny bez systemow anytrakietowych. I jeszcze spudlowac… Przeciez wystarczylo podlozyc ladunek pod konstrukcje albo jebnac z czolgu.
  • Odpowiedz
Rakieta trafiła, ale nie eksplodowała. Po trafieniu spadł z wieży przedmiot przypominający oponę. To nie jest, żadne zaplątanie.
Przewód od Malutkiej to trzy cieniutkie miedziane druciki w oplocie z jakiegoś włókna. Przewód ten rozwija się z nieruchomej szpuli umieszczonej w rakiecie w sposób znany z kołowrotków wędkarskich. Rakieta nie ciągnie tego przewodu tylko "rozkłada" go za sobą bez oporu.
Czasem warto uważniej popatrzeć na film, zamiast bezrefleksyjnie powielać błędne informacje.
  • Odpowiedz