Gastronomia w #warszawa to pewnie temat rzeka, ale co jeśli mnie nie interesują restauracje z żarciem gourmet, cenię sobie swobodną, robotniczą atmosferę.
Polecano mi bar Lotus, no to go odwiedziłem. Po wcześniejszych doświadczeniach picia piwa i zapijania wódeczką w budzie na Osiedlu za Żelazną Bramą, o czym pisałem wcześniej, tym razem udałem się na Sielce, gdzieś na południowe blokowiska Warszawy (choć blokowiska są wszędzie w tym mieście, nawet blok stoi koło ultraluksusowego domu towarowego Vitkac)
Pamiętając, że Lotos to bar i restauracja, o dziwo od razu wszedłem do baru, choć szukałem restauracji, bo byłem głodny. Bar niestety zawiódł mnie, bo wyglądał jakby już był po remoncie. Takich miejscówek nie szukam! Pani barmanka, starej daty, bardzo uprzejma, rozmawiała z jakimś panem, również sympatycznym o czerwonym nosku. Szybko obczaiłem ceny i znów pudło - ceny raczej wysokie, piwko po 10 zł, wódka również, oj to nie to, poszedłem więc do restauracji.
No i tutaj od wejścia pełnia szczęścia! Pani szatniarka czyta książkę i pije herbatę ze szklanki, zostawiłem więc okrycie i udałem się po wychodzonych wykładzinach prosto do sali jadalnej. Zajebisty skansen, moja mama była sportowcem w WKS Śląsk Wrocław, więc jako dziecko, 30 lat temu pamiętam te wykładziny, polerowane boazerie, jak z nią bywałem we wrocławskich lokalach - istna podróż w czasie!
Czas zamówić, szybki rzut okiem do ekstensywnej karty, a tu lekki zonk, bo ceny jak z droższych lokali! Pani kelnerka uprzejma, szybko wziąłem rosół z kołdunami, bigos, chleb, żywca i kieliszek wódki za 64zł.
Ogólnie jedzenie spoko, ale małe porcje, trochę czułem się jak w barze mlecznym, ważne, że mogłem po posiłku delektować się paskudnym piwem z wódką (wiem, mogłem zamówić pilsnera urquela za 18zl, ale skoro mają być recenzje robotnicze, wybrałem polskiego sikacza za 11zl i koeliszek wyborowej za 12zl)
Czy polecam to miejsce? I tak i nie. Warto wpaść i popatrzeć na wystrój, bo jest wyjątkowy, nostalgia za elegancją PRL, ale z drugiej strony, ceny są dość wysokie, więc jechać całą Warszawę po to, aby się tanio napić i zjeść, jest bez sensu.
@jarzabek: Za dużo ich nie napiszę, bo jutro wyjeżdżam z Warszawy, ale myślę, że jeszcze ze dwie miejscówki się pojawią ( ͡°͜ʖ͡°) Wszędzie koniecznie piwko zapijane wódeczką.
I jeszcze o jedno się przyjebię, a co: "więc jechać całą Warszawę" no #!$%@? nie przesadzajmy, dwa przystanki od śródmieścia, nie jest to może ścisłe centrum, ale daleko im do białołęki
@ulises: Tak, sorry za literowke, a apropos dystansu to dluzyla mi sie ta podroz, jak tak ogarniam Warszawe, to dla mnie juz na poludnie Placu Unii to obrzeza miasta.
@Jud-Suss jadłem tam dwa razy tatara, nie pamiętam ceny, na pewno nie najtaniej, ale nie za drogo( coś koło 20zl). Tatar mocno przeciętny(jak w losowym szynku za dychę), ale klimat w lokalu dużo dodaje
Pamiętacie jak jeszcze rok temu dzień w dzień był grzany temat tego że Europa nie poradzi sobie bez rosyjskiego gazu i ropy? Dosłownie codziennie było o tym wspominane i ruscy grozili tym w każdej wypowiedzi. Kiedy ostatni raz o tym słyszeliście w ostatnim czasie? #ukraina #rosja #wojna
#p0lka o Polakach brutalnie, jest jeszcze o włochach, zagranicy, jest zdziwiona gdy Polacy się oburzają gdy zostaną nazwani brzydkimi czy głupimi w komentarzach polki przytakują , trzeba rozwiązać kwestie polek #blackpill #logikarozowychpaskow
Polecano mi bar Lotus, no to go odwiedziłem. Po wcześniejszych doświadczeniach picia piwa i zapijania wódeczką w budzie na Osiedlu za Żelazną Bramą, o czym pisałem wcześniej, tym razem udałem się na Sielce, gdzieś na południowe blokowiska Warszawy (choć blokowiska są wszędzie w tym mieście, nawet blok stoi koło ultraluksusowego domu towarowego Vitkac)
Pamiętając, że Lotos to bar i restauracja, o dziwo od razu wszedłem do baru, choć szukałem restauracji, bo byłem głodny. Bar niestety zawiódł mnie, bo wyglądał jakby już był po remoncie. Takich miejscówek nie szukam! Pani barmanka, starej daty, bardzo uprzejma, rozmawiała z jakimś panem, również sympatycznym o czerwonym nosku. Szybko obczaiłem ceny i znów pudło - ceny raczej wysokie, piwko po 10 zł, wódka również, oj to nie to, poszedłem więc do restauracji.
No i tutaj od wejścia pełnia szczęścia! Pani szatniarka czyta książkę i pije herbatę ze szklanki, zostawiłem więc okrycie i udałem się po wychodzonych wykładzinach prosto do sali jadalnej. Zajebisty skansen, moja mama była sportowcem w WKS Śląsk Wrocław, więc jako dziecko, 30 lat temu pamiętam te wykładziny, polerowane boazerie, jak z nią bywałem we wrocławskich lokalach - istna podróż w czasie!
Czas zamówić, szybki rzut okiem do ekstensywnej karty, a tu lekki zonk, bo ceny jak z droższych lokali! Pani kelnerka uprzejma, szybko wziąłem rosół z kołdunami, bigos, chleb, żywca i kieliszek wódki za 64zł.
Ogólnie jedzenie spoko, ale małe porcje, trochę czułem się jak w barze mlecznym, ważne, że mogłem po posiłku delektować się paskudnym piwem z wódką (wiem, mogłem zamówić pilsnera urquela za 18zl, ale skoro mają być recenzje robotnicze, wybrałem polskiego sikacza za 11zl i koeliszek wyborowej za 12zl)
Czy polecam to miejsce? I tak i nie. Warto wpaść i popatrzeć na wystrój, bo jest wyjątkowy, nostalgia za elegancją PRL, ale z drugiej strony, ceny są dość wysokie, więc jechać całą Warszawę po to, aby się tanio napić i zjeść, jest bez sensu.
Póki co, wczorajsza buda zwycięża! #gastronomia
Komentarz usunięty przez autora
I jeszcze o jedno się przyjebię, a co:
"więc jechać całą Warszawę"
no #!$%@? nie przesadzajmy, dwa przystanki od śródmieścia, nie jest to może ścisłe centrum, ale daleko im do białołęki