Wpis z mikrobloga

#coolstory a może raczej #niecoolstory Sam nie wiem. Streszczenie na dole, w spoilerze.

Mój osobisty odwrót spod Moskwy AD 2013.

Styczeń, z tego co pamiętam, był mroźnym początkiem roku 2013. Nadszedł piątek, z nieba padał drobny śnieg, a ja, wraz z dwójką moich przyjaciół, szedłem w stronę toruńskiej starówki, by rozgrzać się, w którymś z przytulnych lokali. Osobiście chciałem upodlić się w jakimś kameralnym miejscu, gdzie nikt i nic nie zakłócałoby naszego spokoju. Niestety, moi przyjaciele mieli inne plany - chcieli iść na jakąś “grubą” imprezę, gdzie mogliby “wyrwać jakiś towar”.

Nasz wybór padł na klub Moskwa. Wtedy było to miejsce słynące z głośnych imprez i gorących dziewczyn. Normalnie nie zgodziłbym się na wejście do takiego lokalu, ale Marek, wyższy z mych towarzyszy, w prostych słowach wytłumaczył mi, że powinienem się z nim napić, gdyż jest dziś przy kasie i bardzo mu zależy na tym, by kogoś “wyrwać”. Zgodziłem się.

Nie jestem człowiekiem zamkniętym w sobie. Dobrze czuję się wśród ludzi, lecz akurat tego dnia nie miałem ochoty przepychać się do baru, kręcić po parkiecie i krzyczeć dziewczynom do ucha, że mają piękny uśmiech. Ale mimo to robiłem tak, gdyż poprosił mnie o to Marek. Postawiłem się na jego miejscu. Jakbyś się czuł Kornel, gdybyś pragnął się trochę zabawić, a kumpel by ci smęcił, że nie ma ochoty i drażni go wszystko? No właśnie.

Spędziliśmy w klubie trochę ponad trzy godziny. Chłopaki bawili się świetnie, stawiali drinki dziewczynom i tańczyli z nimi bez końca. Ja, jako, że marny ze mnie tancerz, koncentrowałem się raczej na obserwacji. Nie odważyłem się zaczepiać dziewczyn rozmową, zresztą większość z nich wyglądała na takie, które preferują posiadaczy wypchanych portfeli. Cóż mogłem zrobić? Zresztą, jedyna dziewczyna, która wpadła mi w oko, przez cały wieczór tonęła w objęciach jakiegoś gościa, wielkiego jak meblościanka mojej babci.

Więc gapiłem się, przygnębiony faktem, że takie ślicznotki przyciąga tylko nienaganna aparycja i duża wypłata. Karol, drugi z mych towarzyszy, świetnie wyczuł mój nastrój, bo przysiadł się do mnie, robiąc sobie chwilową przerwę od obtańcowywania drugoligowych dziewczynek. Stwierdził, że, choć w tym tygodniu dostał wypłatę, nie stać go na spędzenie w tym miejscu całego wieczoru. Zgodziłem się z nim, dodając, że mój portfel od kilku dni był czarną dziurą, do której bałem się zaglądać.

Jednak prawda była taka, że to miejsce, w którym byliśmy, a w szczególności bar, było prawdziwą czarną dziurą, która beznamiętnie wysysała z nas całą gotówkę. Karol kiwał głową, klnąc pod nosem na swoje ubóstwo, ale chwilę później, gdy przeszła obok nas barmanka, zamówił kolejne piwo.

Gdy mój przyjaciel zajął się wyłuskiwaniem drobnych, ja wróciłem do uważnej obserwacji mojego obiektu westchnień. Nie potrafię jej opisać, bo zbyt mocno kleiła się do swojego faceta, ale było w niej coś zjawiskowego. Wyobrażałem sobie, że podchodzę do nich, chwytam ją za ramię i mocno przyciągam do siebie, ratując przed sidłami związku, który z założenia był pozbawiony przyszłości.

Wtem spojrzała mi prosto w oczy. To był ułamek sekundy, ulotne skrzyżowanie spojrzeń, lecz poczułem, jak wkrada się w głąb mnie, aż dociera do dna serca. Czy ona tuliła się do niego, bo chciała dorobić do stypendium? A może rodzice, których zostawiła w którejś z tych malutkich, nadwiślańskich mieścin, nie mieli dość pieniędzy by spełniać wszystkie jej zachcianki? Nie ważne. Ta blond włosa niewiasta wpadła już w czyjeś ręce i nie było dla niej ratunku.

Minutę później obiekt westchnień zniknął z mych oczu. Byłem przygnębiony, przeszła mi cała ochota na siedzenie w przepełnionym i za głośnym klubie. Karol stwierdził, że wyjdziemy stąd, gdy tylko dokończy piwo. Zgodziłem się, a on zniknął gdzieś w tłumie.

Siedziałem sam, przodem do baru, tyłem do parkietu. Patrzyłem na etykiety drogich alkoholi, śniąc o dniu, w którym będę mógł polewać go wszystkim, bez oporów. I wtedy nagle poczułem dotyk dłoni na ramieniu. Niestety, nie była to, ani moja wyśniona dziewczyna, ani pijany przyjaciel, lecz umięśniony wielkolud o obliczu nietkniętym przez głębsze myśli.

Krótko dał mi do zrozumienia, że mam przestać gapić się na jego dziewczynę, po czym polazł z powrotem na parkiet. Przez dłuższą chwilę nie mogłem wyjść z podziwu, że nie zeszczałem się w momencie, gdy go zobaczyłem. Poszedłem do toalety, by przemyć twarz wodą i upewnić się, czy aby nie puściły mi zwieracze. Gdy szedłem przez klub, zauważyłem jak mięśniak rozmawia ze swoimi znajomymi. Chwilę potem wzięło mnie na myślenie, by czym prędzej dać dyla, ale los zaczął ze mną igrać.

Stanąłem w kolejce do kibla. Chyba drżały mi kolana. Wirnik w mojej głowie zaczął się powoli kręcić, ale mimo to, czułem, że zaczynam się rozpuszczać, wylewając z siebie litry potu.

Podeszła i stanęła za mną. Zobaczyłem ja kątem oka i odwróciłem się gwałtownie. Spytałem, czy nie chce wskoczyć przede mnie. Odpowiedziała nieśmiałym uśmiechem.

Lubisz tańczyć na krawędzi, co nie, głupcze? Widziałem, że gadając z nią, mogę tylko pogorszyć sprawę, ale akurat tej nocy obudził się we mnie rycerz.

Wymieniliśmy jeszcze ze trzy słowa, po czym ona weszła do łazienki, a ja, oparty o ścianę, rozglądałem się nerwowo po klubie, szukając jej #!$%@? towarzysza. Na szczęście nigdzie go nie było, więc odetchnąłem z ulgą.

Gdy wyszła, jeszcze raz obdarowała mnie uśmiechem, a potem zniknęła w tłumie. Obmyłem twarz i wróciłem do baru, gdzie znalazłem Karola i Marka. Powiedziałem im o całej sytuacji, a oni zasugerowali, byśmy czym prędzej opuścili to miejsce, zanim łysy mięśniak przejdzie od słów do czynów.

Drobny śnieg, sypiący dotąd z nieba, ustąpił miejsca wielkim, białym płatkom. Zrobiło się zimniej i ciemniej, a ciepłe łóżko, z każdą chwilą, zdawało oddalać się coraz bardziej. Przeszliśmy we trójkę kawałek, po czym stwierdziłem, że zrobię sobie skrót przez park i machnąłem przyjaciołom na pożegnanie. Odkrzyknęli coś i potruchtali przez przejście dla pieszych.

Szedłem sam, przez pokryty śniegiem park, myśląc o przejmująco smutnym spojrzeniu pięknej dziewczyny i jej czarującym uśmiechu. Rozmarzyłem się nieco, nucąc pod nosem romantyczne melodie, więc nawet nie zauważyłem trzech sylwetek, które pojawiły się na mej drodze. Well shit, pomyślałem, słysząc ich zachrypnięte głosy, niosące groźby w lodowatym powietrzu. Nie rozpoznałem twarzy, nie rozpoznałem ubrań, nie rozpoznałem sytuacji. Brak planów ucieczki i brak czasu na podjęcie właściwej decyzji.

Nie przystali na moją ofertę negocjacji. Dyplomacja zawiodła, w ruch poszły pięści. Ból, upadek, chłód, więcej bólu i ciepło krwi, cieknącej mi z nosa, a potem utrata przytomności.

Obudziłem się w szpitalu. Ponoć znaleźli mnie strażnicy miejscy o szóstej nad ranem, rzuconego w krzaki i skrajnie przemarzniętego. Najwyraźniej próbowałem uciekać, ale niewiele pamiętałem z całego zajścia, więc składanie zeznań okazało się zbędne.


#corneliushapisanie #grafomaniazwykopem #grafomanboners
  • 4