Wpis z mikrobloga

#ukraina #rosja #wojna
Głos z Rosji, nie prędko się to skończy, niestety (zajumane z Fb):

Masza Makarowa

Wydaje mi się, że to jest ważny głos z Petersburga, chociaż nie ze wszystkim się zgadzam. Ten post napisała Татьяна Китанина, która była dziś na akcji protestu. Chciała, by ten post przeczytali ludzie z Europy - przetłumaczyłam na polski. Dziś w Rosji zatrzymano ponad 724 osoby.
-----
Było nas dzisiaj przy Dworze Gościnnym niezbyt wiele, a zatrzymywano nas bardzo masowo, szybko i okrutnie. Zdążyliśmy wyskoczyć poza kordon. Kobieta, z którą rozmawiałam minutę przed tym, nie zdążyła - omonowiec dosłownie wciągnął ją z powrotem.
Więc tak. Rozumiem, że jesteśmy odpowiedzialni za to, co się dzieje, że już zawsze będziemy nieśli krzyż hańby, jak Niemcy po 1939-1945, ale chciałabym, aby usłyszeli nas ci, którzy są teraz w Europie i Ameryce (nie w Ukrainie! tam są bomby i grady, stamtąd każdy zarzut jest uzasadniony i trafia prosto do serca). Nie, to w zamożnych i pokojowych krajach demokratycznych pogardliwie mówią "a oni tam wychodzą małymi grupkami i nadal piszą petycje i posty na FB".
To jest Mordor. Tu jest bardzo strasznie. Teraz uchwalają nowe prawo, zgodnie z którym wszelkie informacje, które opublikujemy na temat wojny, mogą kosztować nas 15 lat więzienia. Instytucje mają nakaz zwalniać sygnatariuszy petycji antywojennych. Liczba zatrzymanych za protesty w Rosji w tych dniach przewyższa liczbę zabitych rosyjskich żołnierzy - a wśród zatrzymanych są mocno pobici. Tak, nasze ryzyko jest niczym w porównaniu z tym, przez co przechodzą ludzie w Ukrainie - ale nie podawajcie nam jako przykładu Berlina i Nowego Jorku z ich wielotysięcznymi demonstracjami. Tam, wychodząc na akcję, nie piszesz do najstarszego z dzieci, jak w razie czego ma zorganizować życie młodszego.
I jeszcze jedno. W naszym życiu były lata 2011-2013, kiedy na place wychodziły setki tysięcy ludzi protestujących przeciwko fałszowaniu wyborów i uzurpacji władzy przez Putina. Ludzie byli chwytani, torturowani, dostawali duże wyroki - wtedy prosiliśmy o wsparcie, o sankcje, o nieuznawanie sfałszowanych wyborów. Wtedy była szansa na wolność i na nowe uczciwe wybory (i nie byłoby ani 2014 ani 2022).
To samo było w ubiegłym roku na Białorusi. Ani nam, ani im nikt nie pomógł. Wszyscy nadal zachowywali się z uzurpatorami jak z prawowitymi przywódcami krajów. A opozycję w obu krajach deptano, bito, sadzono, wyrzucano z kraju, zastraszano, pogrążano w depresji i poczuciu całkowitej bezsilności. Teraz my i Białorusini jesteśmy zalewani pogardą za to, że zasługujemy na naszych władców. Być może, ale ocenić to mogą, moim zdaniem, tylko Ukraińcy, którzy byli w stanie dokonać tego, czego ani my, ani Białorusini nie byliśmy w stanie zrobić.
Teraz śruby są mocno zakręcone - ale ludzie wychodzą, piszą, podpisują. Nie gardźcie nimi. Ich wyjść, listów i postów w mediach społecznościowych nie można porównywać z waszymi, zrozumcie to.
I tak, FB cały czas sugeruje, aby mój profil był PRYWATNY - ze względów bezpieczeństwa. Nie zrobię tego. Nie ma sensu pisać tego, co piszę, tylko dla przyjaciół i podobnie myślących ludzi - oni już to rozumieją. Jakoś to będzie.
Przepraszam za ten post. Rozumiem, że nie mamy prawa narzekać - ale brakuje sił i nerwów.
  • 5
@Toent: no właśnie, za mało świadomych, w dalszym ciągu pozostaje pytanie: Kto jest w stanie obalić mordercę?
Świadomi? Za mało ich.
Bieda? Bez inicjatywy kompletnie.
Reszta zindoktrynowana, dłuuuugo będzie trzeba czekać na skutki sankcji, a pamiętajmy o Chinach, które mogą ich wspierać.
Oligarchowie? Nachapani po korki, ci przeżyją spokojnie i będą czekać.
Generałowie? Raczej to sama swołocz bez moralności jakiejkolwiek.

Wychodzi na to że co? Że my, Europa? USA? Może...