Wpis z mikrobloga

#!$%@?, co mi się śniło po hydroksyzynie. Wszystkich wątków na pewno nie pamiętam i nie połączę ale może jakiś zarys stworzę. Śniło mi się, że ze starym odkryliśmy jakąś aferę pedofilską w jakimś #!$%@? Lęborku. Nie wiem nawet gdzie to leży ale trafiliśmy na trop afery w takich okolicznościach, że rozwiązywaliśmy jakieś inne śledztwo - Lębork wylądował podejrzanie wysoko w jakimś prestiżowym rankingu miast w Polsce, co nam było nie na rękę, bo wyprzedził mój Toruń i przez to Toruń nie dostał nagrody. Pojechaliśmy do tego Lęborka i w naszym śledztwie wyszło, że jednia linia tramwajowa jeździ na przewodzie ze złota. I chodziliśmy po Lęborku i oglądaliśmy te linie. Wtedy, gdzieś u lokalsów, przypadkiem dowiedzieliśmy się, że proboszcz w Lęborku rucha dzieci, więc poszliśmy tam do kościoła ze starym i na znak protestu wyjęliśmy jedno skrzydło drzwi z zawiasów i postawiliśmy obok. Tego wieczoru groził nam Mariusz Pudzianowski wraz z rodziną, że nas #!$%@? i na początku naśle na nas swojego syna, który ma ksywę DZIK. Następnego dnia była niedziela, więc poszliśmy ze starym tam do niego na mszę i podbił do mnie jakoś młodzieniec i tak blisko przystawił mi twarz do mojej twarzy jak na wadze w boksie, żeby mnie wystraszyć. Zobaczyłem, że w uchu ma kolczyk z napisem "DZIK". Ale ten Dzik to była jakaś #!$%@?, jakiś banan warszawski, zero mięśni. Ugryzłem go w nos, ale nie okazał bólu - zresztą, byliśmy w kościele, więc nie chciał krzyczeć. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem, że połowa kościoła to była rodzina Pudziana. To była pułapka. Czekali na koniec mszy, żeby nam #!$%@?ć, tylko nie wiadomo czy za aferę rankingową czy za pedofilską. Tylko tutaj logika snu zaczęła się sypać i dziadek Pudziana był z nami w teamie. Niestety w tym momencie się obudziłem i nie dowiem się, jaki plan miał mój stary, ale był nad wyraz spokojny.

#sen #heheszki ##!$%@?
  • 4