Wpis z mikrobloga

@jmuhha: nie, woznej u nas nie bylo. sprzatanie mialo miejsce po zajeciach przez w sumie nie wiem kogo. firme sprzatajaca jakas pewnie. za to gustownie ubrani nauczyciele stali przed wejsciem z usmiechem i nam machali na przywitanie jak wysiadalismy z autobusu
  • Odpowiedz
@jmuhha: Ja w licbazie mieszkałem w internacie, który był połączony ze szkołą. Czasem wieczorami można było sobie zrobić rundkę po pustych korytarzach ()
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 4
@jmuhha: pewnie, w liceum moja kobieta dojeżdżała z wioski, autobus przyjeżdżał o 6.35 a ja do niej przychodziłem posiedzieć do 8 właśnie w takiej pustej szkole ( ͡° ͜ʖ ͡°) fajne czasy
  • Odpowiedz
@jmuhha nie, zawsze byłem na styk, a godzinę przed lekcjami przyjeżdżali ludzie z okolicznych wsi
swoją drogą dopiero na studiach doceniłem mieszkanie w małym mieście powiatowym, gdzie jeśli mieszkasz w centrum to masz wszędzie z buta < 15 minut, a pojęcie "dojeżdżanie do szkoły" jest równie abstrakcyjne co "perspektywy"
  • Odpowiedz
@jmuhha: nawet pamiętam pizgawice w zimie jak się dymało z przystanku, wiadomo że bez kalesonek i w cieńkiej kurtce bo siara. Wada mieszkania w małym mieście bez szkół ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@jmuhha Pamiętam specyficzny zapach szkoły, zerówki czy przedszkola. Kojarzy mi się z uczuciem pustki i obowiązku opuszczenia ciepłego mieszkania w zimowy, ciemny poranek. Zapach takiego starego, szarego pcv i silnych środków czystości. Jestem rocznik 86 więc piszę o zapachu wczesnych lat 90tych. Jak dzisiaj widzę ówczesne nagrania VHS z zerówki i zdjęcia klasowe z podstawówki to rozumiem, że byliśmy byłym państwem bloku sowieckiego.

Pozdrawiam inne dinozaury
  • Odpowiedz