Wpis z mikrobloga

#pieklokobiet #zalesie #heheszki
Czy tylko u mnie w domu bylo cos takiego ze ojciec to chodzący smietnik ??

- o parowki sa po terminie, to ojciec zje na sniadanie

- mamo juz niedam rady tego kebaba. Daj Ojcu on doje

- mamo kielbasa mi spadla do ogniska. Wez sobie nową bo tą zje ojciec.

- O kochanie dzis na obiad pieczeń ? Nie ty masz wczorajsze mielone do zjedzenia.

Piszę o tym bo wszyscy napieprzaja na żeński patriarchat a o przedmiotowym traktowaniu mężczyzn sie nie mówi.
  • 50
@kodecss: U mnie dziadek taki. Z jednej strony oszczędzanie, bo kiedyś nie było bieżącej wody, nic w sklepach, kartki, komuna. Z drugiej on mówi, że mu wszystko smakuje i może jeść nawet codziennie to samo 5x na dzień i mu nie zbrzydnie.

Zazdroszczę.
moj chlopak zawsze bral spalone bo lubil xD mysle, ze mezczyzni maja po prostu twardsze zoladki. ( ͡° ͜ʖ ͡°)


@little_muffin: Spalone jest po prostu dobre dla niektórych. Dla mnie np. też. Zawsze jak kiełbasa smażona to prawie czarna musi być, ale nie jest to zdrowe. Nie wiem czemu taki mam smak.

A co do żołądków zalecam sprawdzić jak często u mężczyzn występują raki m.in żołądka, jelit
@kodecss: u mnie też, ale raczej na własne życzenie:

Ktokolwiek z rodziny: te parówki są przeterminowane o miesiąc, trzeba wyrzucić.
Ojciec: nie wyrzucaj, wysmaży się i będą dobre!

Ktokolwiek: te udka z kurczaka śmierdzą, wyrzucę je.
Ojciec: to dlatego, że w folii leżały, wystarczy umyć i będą dobre.

Ktoś: ten chleb chyba zaczął pleśnieć.
Ojciec: to nie jest pleśń, tylko przypalona mąka, dobry jest.
Skąd ja to znam ( ͡º ͜ʖ͡º) Z tym, że u mnie stary ma żołądek ze stali, bo jego nic nie rusza, a ja potrafię zatruć się nieprzeterminowanym jedzeniem.
@Kolarzino: Jak jedziemy z niebieskim do jego rodziców to on im zawsze robi przegląd lodówki - właściwie za każdym razem wyrzuca kilka przeterminowanych produktów, zdarzają się z pleśnią itd. () Próbujemy im tłumaczyć żeby kupowali mniej i patrzyli na daty przydatności ale to nic nie daje - oczywiście szafka pełna rapaholinu, espumisanu i innych na trawienie. Ja to aż się boje u nich jeść.

Inna sprawa że
@kodecss: U mnie tak nie było - jedzenie gotowane i kupowane w rozsądnych ilościach, co niezjedzone to do lodówki, zamrażarki lub słoika; przeterminowane trafiało się baaaaaardzo rzadko na zasadzie „schowało się w tyłach lodówki”. Nieudane żarcie typu rozwalona rolada czy przypalone placki z reguły jadł ten, co gotował po prostu. Ojciec też gotował :) Niepewne jedzenie czy resztki to dojadał ten, kto na nie trafił i miał na to ochotę, a
Przydałby się jakiś im unijny standard znakowania żywności jakimiś rfidami aby lodówki to czytały i informowały co t się zbliża do terminu. Mnóstwo żywności by się oszczędziło.