Wpis z mikrobloga

Jak zobaczyłem "Krótką rozprawę" między premierem i górnikami przypomniała mi sie anegdota z bardzo dawnych czasów o wizycie Leonida Iliicza Breżniewa u afrykańskiego plemienia. A było to tak:
Towarzysz Breżniew przybył z wizytą przyjaźni. Zwołała straż przyboczna wodza łagodnymi poszturchiwaniami dzid całe plemię na główny plac wioski, kacyk powitał dostojnego gościa a ten przemówił: "Jesteśmy waszymi przyjaciółmi" Plemię odkrzyknęło "O Mazamba, wielki Mazamba!". "Wy nam wysyłacie rudę aluminium, manganu i banany a my wam dostarczamy mnóstwo kolorowych paciorków i lusterka z moją podobizną" Plemię entuzjastcznie odkrzyknęło "O Mazamba, wielki Mazamba!" "Pragniemy nadal prowadzić z wami korzystną dla naszych narodów współpracę i będziemy was wspierać jak dotąd" Znowu plemię radośnie zakrzyknęło "O Mazamba, wielki Mazamba!" Wyczerpany przemową towarzysz Breżniew zapragnął siusiu, więc kacyk zaprowadził go za swoją chatę. Siusiają. Wódz zerknął ukosem i ozwał się w te słowa: "Pięknie umiesz przemawiać ale mazambę masz malutkiego".