Wpis z mikrobloga

Ten wpis można ignorować. Chcę coś z siebie wyrzucić co mi chodzi po głowie i tyle, może lepiej będzie mi się przez to dzisiaj spało.

Jedną z najbardziej bolesnych rzeczy jakie sobie uświadomiłem jest to, że ludzie których kiedyś znałem nigdy nie próbowali ze mną odnowić kontaktu, bo tego nie chcieli zrobić. A ja naiwnie trzymam się wszystkich możliwości kontaktu ze mną, bo KIEDYŚ MOŻE nadejdzie ten dzień, że osoba z którą chodziłem do klasy kilkanaście lat temu, albo z którą rozmawiałem na internetowym forum, albo z którą grałem w jedną grę w tej samej gildii, będzie chciała znowu się ze mną przyjaźnić.

Do tej pory mam dostęp do wszystkich maili jakie założyłem od początku swojego internetowego życia, używam prawie wszędzie tego samego pseudonimu, że jak ktoś chciałby ze mną nawiązać kontakt, to po wpisaniu mnie w wyszukiwarkę od razu by znalazł do mnie kontakt. Odkąd utraciłem swoje pierwsze kontaktu na czatach internetowych, przez różnego rodzaju fora dyskusyjne, platformy typu GameSpy/Xfire/Steam i inne mniej popularne po drodze, strony gildiowe i klanowe, NIGDY nikt nie próbował się ze mną kontaktować.

Bawi mnie to, jak kiedyś rozesłałem masową prywatną wiadomość na jednym forum, zajrzało kilka osób z czego nikt nie zareagował w żaden sposób. A wydawało mi się, że całkiem fajnie i przyjemnie nam się grało, rozmawiało, żyło tamtą chwilą w grze, ale może byłem głupi i naiwny. Oczywiście tłumaczyłem to sobie tym, że to było dawno temu, ludzie mogą nie pamiętać, mogą mieć rodziny i nie mieć czasu na takie rzeczy mimo tego, że ktoś loguje się na swoje konto, przegląda forum, a później znika znowu.

Czasami sobie myślę, że jak ktoś kogo znałem w realu wraca w rodzinne strony na święta, to może wpadnie w odwiedziny, bo przecież mieszkaliśmy kiedyś niedaleko siebie, i tak zawsze robię sobie jakąś chorą nadzieję na coś, co nigdy nie będzie miało miejsca.

Czy miałem po prostu pecha, jeśli chodzi o osoby które były w moim życiu? Jak sobie pomyślę, to do pewnego momentu w moim życiu zawsze była mniejsza lub większa grupa osób, więc to niemożliwe żeby ponad kilkadziesiąt osób było tymi "złymi". Oni nie robią mi na złość nie kontaktując się ze mną, mają #!$%@?, nie kojarzą i nie mają ze mną wspomnień, tylko ja jakieś najzwyklejsze i najnudniejsze interakcje uważam za wyjątkowe i je gloryfikuję bo nic "lepszego" w życiu nie miałem.

Jestem po prostu takim #!$%@? i nudnym człowiekiem i to nie przypadek, że zostałem jestem sam. Pewnie po rodzicach jestem tak samo toksyczną osobą, tylko sam u siebie tego nie widzę i próbuję sobie wmawiać, że tak nie jest. Tylko jedna osoba mi kiedyś zrywając internetowy kontakt powiedziała, że jestem toksyczny, ale ja uznałem, że to on jest toksyczny i że to ja zrywam z nim kontakt.


I tradycyjnie jedyne co robię to się użalam na mirkoblogu, no bo co ja innego potrafię, nic nie potrafię i nic innego nie mogę. Upajam się swoim #!$%@? myśląc, że doprowadzi mnie to do jakiejś życiowej rewolucji, że w pewnym momencie uderzę pięścią w stół i wszystko się odmieni. Albo może ktoś za mnie to wszystko zrobi i nagle ludzie będą do mnie lgnąć, że z aspołecznego śmiecia przekształcę się w jakiegoś pięknego i ważnego motylka, który będzie otoczony ciepłem paczki przyjaciół, kochającą kobietą i jeszcze nie wiadomo kim xD

#samotnosc #depresja #przegryw #przegrywpo30tce
  • 3