20 lat siedzę w tej muzyce i przesłuchało się tego mnóstwo. Bardzo mocno skupiałem się zawsze na raperach ze Stanów, był mocny czas fascynacji Zachodnim Wybrzeżem(po jakimś czasie przeszło, bo perełek tam wg mnie niewiele i strasznie to wszystko powtarzalne i jakieś bez je*nięcia), czytania fanowskich stron(kiedyś zdobywanie takich informacji to było coś, teraz wystarczy odpalić FB) i zagłębiania się w to, wyrabiania preferencji.
Raperzy z NY i ich twórczość zawsze była dla mnie mocna. Ciężki klimat surowych bitów i ciężkich tekstów miał w sobie to coś. Dzisiaj to dla mnie na pewno absolutny nr 1.
Od lat wracam do pierwszej płyty Nasa i zawsze odbiór jest ten sam - Illmatic to opus magnum nowojorskiego rapu, wydane w najlepszych jego czasach, wyprodukowane przez mistrzów gatunku(DJ Premier, Q-Tip, Large Proffesor).
Każdy kawałek to cholerne arcydzieło, świetna technika Nasa i głębokie teksty, często wielowarstwowe, opierające się na świetnej grze słów, które zostały napisane przez typa, który w czasie wydania płyty miał 21 lat. Słuchasz tych kawałków i czujesz, że przenosisz się do tego brudnego, ciężkiego Queens pierwszej połowy lat 90.
Nowojorski rap lat 90. to coś, co jest czystą magią - ilość świetnego materiału, który wtedy wyszedł(nawet nie licząc podziemia) jest gigantyczna, klasyków co nie miara. Wu-Tang, Mobb Deep, M.O.P, Masta Ace, Rakim, Gang Starr, Biggie, Big L, Fat Joe(robił kiedyś naprawdę zajebisty rap, jego zwrotka na featuringu w kawałku Big L- Enemy gniecie czachę), DMX, można wyliczać bez końca.
Słuchając tej muzy i wciąż do niej wracając ciężko mi traktować to, co teraz wychodzi, jako rap. Ludzie tego słuchają, jarają się, ok. Ale z rapem bym tego nie łączył, nie ma dla mnie to już żadnego związku z tym, czym rap jest naprawdę - jednym z filarów tej ulicznej kultury, tej "prawdziwości". Teraz nawijanie o hajsie, dupy trzęsące dupami i udawanie gangusa.
Zapraszam do dyskusji Mircy, jakie Wy macie preferencje, opinie?
@DonTommasino: z hip hopu i rapu siadł mi tylko Onyx, Eminem i Run DMC. Polecisz jakiegoś wybitnego klasyka gatunku? Może będzie ciekawa odskocznia od jazzu, rocka i fusion
@DanteMorius: Onyx mocny hardcore rap, szanuję też mocno ale muszę mieć dzień na nich. Mega, że Fredro i Sticky działają do dzisiaj pod tym szyldem i wydają naprawdę dobre rzeczy.
Z wybitnego klasyka gatunku sprawdź sobie właśnie całe "Illmatic" Nasa. Dużo fajnych jazzowych sampli, więc może wpadnie w Twoje gusta ;) Ciężko coś jeszcze konkretnego polecić na zasadzie "jednego wybitnego". Bardzo dobra płyta to też na pewno Masta Ace "A long
@groovyK: no dajesz, wymień mi kto z tych, których wypisałem robił taki rap w latach 90. Pozerka i zgrywanie wielkiego gracza w NY zaczęły się później, między innymi przez Jaya-Z, którego osobiście szczerze nie znoszę. Może jeszcze Puff Daddy podczas ery "jiggy" ale nie oszukujmy się, nigdy nie był żadnym raperem, a jego największe rapowe osiągnięcia, to stękanie w tle w kawałkach Biggiego. Wcześniej był znany, wytwórnia Bad Boy itd ale
Ale gdzie mi porównujesz pionierów do pozerów z XXI wieku, totalnie nie wypieram się korzeni, tylko tego całego show, jakim rap się stał.
yyy dobra, po pierwsze to rap tak naprawdę nie jest żadnym filarem ulicznej kultury tylko formą ekspresji wokalnej a bajkę o elementach kultury to chłopy wymyśliły na potrzeby filmu. A nawet jakby był, to to nie jest jego jedyna definicja i ta definicja w
@ShadyTalezz: Szanuję chęć wyjaśnienia, chociaż trochę za mocno poleciałeś, jakbym typowo wybrał sobie jeden okres i udawał, że reszta nie istnieje, do tego powybierałeś cytaty i dziękuję, teza gotowa, można cisnąć xd
Napisałem, że tym się najbardziej jaram, bo przesłuchałem tego wszystkiego mnóstwo ale nie uważam się za jakąś cholerną Alfę i Omegę, tylko wyraziłem swój pogląd, więc zluzuj xd Jakbym napisał, że pieprzyć to, co było wcześniej, bo to nie
Ale gdzie mi porównujesz pionierów do pozerów z XXI wieku
no porównuję, dlaczego mam ich nie porównywać? Daj mi konkrety a nie jakieś mgliste słówka. Pozer kolejne gówno znaczące polskich fanów, którym nazwą każdego kogo nie lubią.
Miałem na myśli "uliczność" tego rapu i to
ale rap u korzeni nie był uliczny, nie było w nim w ogóle żadnej uliczności, ani żadnego komentarza socjo-społecznego, pierwszy kawałek rapowy, który coś takiego
Napisałem, że tym się najbardziej jaram, bo przesłuchałem tego wszystkiego mnóstwo
@ShadyTalezz: w żaden sposób nie mam problemu z tym czym się jarasz najbardziej, chociaż jestem pewien, że jakbyś posłuchał tego co wychodziło przez ostatnie 10 lat zamiast posługiwać się populizmami to byś zmienił zdanie
Jakbym napisał, że pieprzyć to, co było wcześniej, bo to nie żaden prawdziwy rap, TYLKO NY 90 KURŁA to bym zrozumiał taką ripostę.
@DonTommasino: Fajny wpis w sumie ale nie zgodze sie z tym twoim rozumieniem rapu. w 90 rownolegle rozwijaly sie rozne style tego gatunku i rownie dobrze mógłbym powiedzieć, że ło panie w memphis to fajny cowbell byl i kozackie refreny, hihat latał jak szalony a nie to co w NY zamulanie dupy i piardy z jazz sampli. Przestań patrzeć na rap/hh przez pryzmat NY a wtedy przestanie ci byc smutno. od
@DonTommasino: w drugim komentarzu źle zawołałem, a jak już masz problem z pozerami w rapie, to co sądzisz o Prodigym z Mobb Deep, który udawał, że jest z Queens i wypominał mu to Hova podczas beefu z Nasem, Mobb Deep to już nie prawdziwy rap? ( ͡°͜ʖ͡°)
no porównuję, dlaczego mam ich nie porównywać? Daj mi konkrety a nie jakieś mgliste słówka. Pozer kolejne gówno znaczące polskich fanów, którym nazwą każdego kogo nie lubią.
Tak, te całe Gucci Gang i reszta typów wyjących na autotune bez żadnego skilla, wychodząc z założenia, że z "nigga" najlepiej rymuje się "nigga" to nie pozerzy? xd A dlaczego ja mam Ci się tłumaczyć z moich poglądów na muzykę? XD jak na
@ShadyTalezz: a to ja bardzo dobrze wiem, że Prodigy nie był z Queens. Long Island, dobrze pamiętam? Tak samo przecież Gang Starr nie pochodzili z NY. Po raz kolejny powtarzam, że to są moje osobiste gusta i opinie i nie mówię, że nikt nie ma racji, tylko ja. Pisałem, do cholery, że DLA MNIE najlepszy jest taki, a taki rap.
@CorxjeTT: ale ja totalnie nie patrzę tylko przez ten pryzmat,
Raperzy z NY i ich twórczość zawsze była dla mnie mocna. Ciężki klimat surowych bitów i ciężkich tekstów miał w sobie to coś. Dzisiaj to dla mnie na pewno absolutny nr 1.
Od lat wracam do pierwszej płyty Nasa i zawsze odbiór jest ten sam - Illmatic to opus magnum nowojorskiego rapu, wydane w najlepszych jego czasach, wyprodukowane przez mistrzów gatunku(DJ Premier, Q-Tip, Large Proffesor).
Każdy kawałek to cholerne arcydzieło, świetna technika Nasa i głębokie teksty, często wielowarstwowe, opierające się na świetnej grze słów, które zostały napisane przez typa, który w czasie wydania płyty miał 21 lat. Słuchasz tych kawałków i czujesz, że przenosisz się do tego brudnego, ciężkiego Queens pierwszej połowy lat 90.
Nowojorski rap lat 90. to coś, co jest czystą magią - ilość świetnego materiału, który wtedy wyszedł(nawet nie licząc podziemia) jest gigantyczna, klasyków co nie miara. Wu-Tang, Mobb Deep, M.O.P, Masta Ace, Rakim, Gang Starr, Biggie, Big L, Fat Joe(robił kiedyś naprawdę zajebisty rap, jego zwrotka na featuringu w kawałku Big L- Enemy gniecie czachę), DMX, można wyliczać bez końca.
Słuchając tej muzy i wciąż do niej wracając ciężko mi traktować to, co teraz wychodzi, jako rap. Ludzie tego słuchają, jarają się, ok.
Ale z rapem bym tego nie łączył, nie ma dla mnie to już żadnego związku z tym, czym rap jest naprawdę - jednym z filarów tej ulicznej kultury, tej "prawdziwości". Teraz nawijanie o hajsie, dupy trzęsące dupami i udawanie gangusa.
Zapraszam do dyskusji Mircy, jakie Wy macie preferencje, opinie?
#rap #nowyjork #lata90 #realhiphop
Z wybitnego klasyka gatunku sprawdź sobie właśnie całe "Illmatic" Nasa. Dużo fajnych jazzowych sampli, więc może wpadnie w Twoje gusta ;)
Ciężko coś jeszcze konkretnego polecić na zasadzie "jednego wybitnego".
Bardzo dobra płyta to też na pewno Masta Ace "A long
A to niby dlaczego konkretnie?
yyy dobra, po pierwsze to rap tak naprawdę nie jest żadnym filarem ulicznej kultury tylko formą ekspresji wokalnej a bajkę
Ale gdzie mi porównujesz pionierów do pozerów z XXI wieku, totalnie nie wypieram się korzeni, tylko tego całego show, jakim rap się stał.
A wtedy o tym nie nawijali? XD
Szanuję chęć wyjaśnienia, chociaż trochę za mocno poleciałeś, jakbym typowo wybrał sobie jeden okres i udawał, że reszta nie istnieje, do tego powybierałeś cytaty i dziękuję, teza gotowa, można cisnąć xd
Napisałem, że tym się najbardziej jaram, bo przesłuchałem tego wszystkiego mnóstwo ale nie uważam się za jakąś cholerną Alfę i Omegę, tylko wyraziłem swój pogląd, więc zluzuj xd
Jakbym napisał, że pieprzyć to, co było wcześniej, bo to nie
no porównuję, dlaczego mam ich nie porównywać? Daj mi konkrety a nie jakieś mgliste słówka.
Pozer kolejne gówno znaczące polskich fanów, którym nazwą każdego kogo nie lubią.
ale rap u korzeni nie był uliczny, nie było w nim w ogóle żadnej uliczności, ani żadnego komentarza socjo-społecznego, pierwszy kawałek rapowy, który coś takiego
@ShadyTalezz: w żaden sposób nie mam problemu z tym czym się jarasz najbardziej, chociaż jestem pewien, że jakbyś posłuchał tego co wychodziło przez ostatnie 10 lat zamiast posługiwać się populizmami to byś zmienił zdanie
no właśnie pisząc,
Tak, te całe Gucci Gang i reszta typów wyjących na autotune bez żadnego skilla, wychodząc z założenia, że z "nigga" najlepiej rymuje się "nigga" to nie pozerzy? xd
A dlaczego ja mam Ci się tłumaczyć z moich poglądów na muzykę? XD jak na
Po raz kolejny powtarzam, że to są moje osobiste gusta i opinie i nie mówię, że nikt nie ma racji, tylko ja. Pisałem, do cholery, że DLA MNIE najlepszy jest taki, a taki rap.
@CorxjeTT: ale ja totalnie nie patrzę tylko przez ten pryzmat,