Wpis z mikrobloga

@Loskamilos1 mój nieżyjący już dziadek opowiadał mojemu tacie, że tuż po wojnie łaził z koleżkami po jakichś opuszczonych mieszkaniach po Niemcach w Łodzi i znaleźli pas z nabojami do karabinu i zrobili sobie zabawę z wrzucaniem ich do pieca ¯_(ツ)_/¯ na szczęście nikomu nic się nie stało xd
  • Odpowiedz
W podstawówce po lekcjach szliśmy na zimowe rekolekcje, kościół był jakieś 500m od szkoły ale krótsza drogą prowadziła przez zamarznięty staw. Szedłem sam, w zaroślach znalazłem w połowie zatopione/zamarznięte żelastwo z drewnianym kikutem. Kopnąłem lekko, na szczęście nie byłem na tyle zdeterminowany żeby to wyciągać. Poszedłem na mszę. Następnego dnia ojciec który należy do OSP powiedział że ktoś rozbierał starą stodołę i wyrzucił znaleziony granat do stawu. Ktoś bardziej ogarnięty znalazł ten
  • Odpowiedz
@Loskamilos1: Na cmentarzu w mojej rodzinnej miejscowości jest zbiorowy grób kilku chłopców, na tabliczce jest napisane “Niemiecka mina przerwała ich młode życie”
  • Odpowiedz
@Loskamilos1: Moja ciocia ma bliznę na twarzy, bo jej pocisk wrzucony do ogniska musnął twarz, kiedy była dzieckiem. Centymetr obok by stała i zrobiłoby jej trepanację czaszki. Chociaż nie wiem, czy poniemiecki, nie dopytywałam nigdy, a dziadek był wojskowym, więc dostęp mogli mieć
  • Odpowiedz
@Loskamilos1 dziadek mój opowiadał o tym jak z kolegami znaleźli nad rzeką taśmę amunicją, niedługo po wojnie. Byli na tyle ogarnięci, że wiedzieli jak działa amunicja i że uderzenie w spłonkę powoduje wystrzał pocisku. Nie pamiętam już sposobu w jaki to robili, coś mi świta o desce z wbitym gwoździem, który działał jak iglica. Ale tego nie jestem pewien. Przy którymś wystrzale mój dziadek zaczął krzyczeć, że oślepł i że nic
  • Odpowiedz