Wpis z mikrobloga

Mój dziadek ze swoim bratem mieli piękna zabawę jaką było rzucanie granatów które znaleźli jakieś kilkaset metrów od domu. Zabawa polegała na uzbrojeniu granatu (te niemieckie z drewnianą rączką) i rzucenie go jak najdalej przed siebie i padnięcie na ziemię.

O tym jak jeden z nich wpadł na pomysł rzucania pociskiem moździerzowych też słyszałem... Raz im się udało i moździerz wybuchł, pradziadek nie był zadowolony z efektu końcowego, bo rozwalili kawałek szopy.
@Loskamilos1: w mojej wsi rodzinnej też jeden facet jako dziecko w latach 50. stracił dłoń przy zabawach z niewybuchami. Sami z chlopakami w latach 90. rzucaliśmy jakimiś pociskami o asfalt, na szczęście wszystkie się rozpadały bez wybuchu dzięki czemu mogliśmy potem palić to co miały w srodku zamiast np. zginąć ;)
@Loskamilos1: Rozwijając ten temat, warto wspomnieć o bohaterstwie saperów z pierwszych lat powojennych. 627 z nich oddało życie rozbrajając miliony min, dziesiątki milionów niewybuchów, niewypałów i pozostawionych ładunków. Akcja rozminowywania kraju zakończyła się w 1956 r.

Dzisiaj gloryfikuje się Żołnierzy Wyklętych i podziemie antykomunistyczne działające zaraz po wojnie. Historia nie jest czarno-biała i po stronie ludowego wojska byli ludzie niemniej godni pamięci i szacunku.