Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 955
Z cyklu opowiadań o mojej kochanej wychowawczyni ( ͡° ͜ʖ ͡°) jakimś cudem sobie przypomniałem jedną historię.
Ogólnie wychowawczyni mnie nie lubiła, z całą wzajemnością i nikt jej nie lubił, nawet inni nauczyciele.
Głupi byłem, bo pokazywałem to że jej nie lubię i zwracałem uwagę jak się myliła.
Myliła się często, była nauczycielką matematyki.

Na zakończenie roku poinformowała mnie, że nie da mi świadectwa, bo nie oddałem książki do biblioteki. Zdarza się. Zapomniałem że ją mam, ale zamiast mi to powiedzieć wcześniej, bo podobno było wiadome od kilku tygodni to powiedziała mi to w dzień zakończenia szkoły.
Było pożegnanie ostatniej klasy, której byłem uczniem, a ja zasuwałem kilka kilometrów na pieszo do domu po książkę xD
Trudno się mówi, ale wszyscy dostali jakieś upominki. Kubek i jakiegoś misia czy co to tam było, nie pamiętam.
Każdy dostał z mojej klasy, a ja nie xD podobno wzięła sobie te upominki i dała swojemu kilkuletniemu synowi.
Jakoś mnie to nie ruszyło, ani nie sprawiło że czułem się gorzej, nawet spoko było, że nie musiałem siedzieć tyle czasu na zakończeniu.
Tylko że jak po latach o tym sobie przypominam to widzę jaką była łajzą i nadal w sumie jest.

#heheszki #gimbaza #szkola
  • 100
proszę cię.... Piszesz jakbyś miał 11 lat. Nauczyciele nie są zlosiliwi. Odzwierciedlają tylko zachowania uczniów.


@boctok: I po to nauczyciel jest nauczycielem, po to ma przygotowanie pedagogiczne żeby nie odwzajemniać. W takich warunkach nie dziwię się, że im się nie chce, ale takie zachowanie jest najzwyczajniej w świecie nieprofesjonalne.
@Garztam moje liceum było jednym z tych co to zawsze top w rankingach, dzieci w miarę zamożnych rodzicow ect. Wychowawczyni (doktor chemii) pytała się na GW czemu mam 1 nieobecność w środku lekcji. Ja mówiłem że byłem na wagarach bo nic nie umiałem na sprawdzian a ona mi to usprawiedliwiała.
Ogólnie w moim liceum jak ktoś chciał sobie powagarowac to nie było problemu, można było jarać przed szkołą jak ktoś palił ect.
że nauczyciele powinni przechodzić okresowe badania psychiatryczne uprawniające do dalszej pracy z młodzieżą.


Może nie byłoby tylu dramatów. Gdy ja byłam w podstawówce moja wychowawczyni (też od matmy) wyzywała nas od chamów i nieudaczników. Szarpała przy tablicy gdy ktoś czegoś nie rozumiał. Za moich czasów nic się z tym nie robiło ale kilkanaście lat później jeden z rodziców niedopuścił i dyscyplinarnie ją zwolniono na kilka lat przed emeryturą. Zakończyła swój żywot skacząc
@kamil150794: No może jak widać nie. Skoro nawet ja zdałem? XD
A tak bardziej serio to nikt nie jest dobry z wszystkiego. Tak samo ja mógłbym mówić jak można mieć z rozszerzonej matury z biologii mniej niż 85% (bo sam coś koło tego miałem i zgaduję że stąd się biorą takie teksty). Takich argumentów to się za dzieciaka używało, żeby przyszpanować czy coś. Nie ukrywam, że jestem z matmy debilem, ale
@Garztam: jestem niepełnosprawna od urodzenia. W liceum moją wychowawczynią była babeczka od j. polskiego. Nasza sala znajdowała się na 2 piętrze szkoły. Podczas 5 minutowych przerw czasem zdarzało się, że spóźniałam się z minutę na lekcje, przez wzgląd na to, że czekałam np. na parterze aż wszyscy uczniowie zbiegną czy wejdą po schodach, aby spokojnie po nich wejść na górę. Zawsze miałam o każde późnienie ochrzan, a niejednokrotnie nawet i moja
@boctok: ja miałam jedną nauczycielkę w podstawówce, wychowawczynię zresztą, która się na mnie uwzięła naprawdę za nic. Ogólnie nienawidziła wszystkich, ale mnie to już chyba szczególnie xD Uczyła matmy, cała klasa jechała na 2 i 3, bo "kompletnie nie mamy talentu do matematyki". Ja matmę uwielbiałam ale też miałam same 3, bo nie liczyłam jej sposobami, a ona zna tylko jeden albo dwa i nie będzie sprawdzać żadnych nowych, bo na
Męczy mnie to #!$%@? o nauczycielach którzy się uwzięli, #!$%@?ą tak zwykle jakieś tumany #!$%@? i inne tumulce to pulsują, każdy w tej szkole miał was w dupie jak i mnie mieli oni tam tylko po hajs przychodzą.

@Gazobeton: przeczytaj moją historię wyżej, nie wiem jak inaczej nazwać zachowanie tej baby jak nie "uwzięciem się" XD
@Senior_Mordino: same ! Jak teraz pomyślę (dobijając niedługo 30), że mój wychowawca miał 26 lat jak wbiliśmy do LO i jaki to był spoko ziomek, to aż się śmiać chce. W sensie, byliśmy jego pierwszą klasa jaką dostal pod skrzydła, był mega za nami, bardzo w porządku. Żadnych dram na zebraniach, jak ktoś miał lipę u innych nauczycieli to się wstawiał, z rodzicami na lajcie, jakieś przypały też były wyjaśniane na
@boctok: nie można się z tym zgodzić bo jest wielu nauczycieli, którzy w tym zawodzie przez swoje prywatne zachowanie w stosunku do uczniów nie powinnni pracować w tym zawodzie.

@Garztam: ja w gimnazjum trafiłem na nauvzeli w tym wychowawczynie, która była pomyłką. Znęcała się psychicznie nad połową klasy tylko dlatego, że połowa klasy jak i ja sam, pochodziliśmy z innego osiedla. W moim mieście było to jedno z dwóch największych
równi ludzie, super pedagodzy. Nauczyciele, z którymi można bylo nawet wypić kielicha na wycieczce, zapalić papierosa na przystanku pod szkołą, a z jednym nauczycielem i jego kolegami bobiliśmy się nawet w klasie maturalnej- w knajpie przy weekendzie. Mimo to w poniedziałek na lekcji mimo naszych opuchniętych mord, oraz obotej facjacie nauczyciela, facet podał każdemu rękę na zgodę, pogratulował hartu ducha i do tematu nigdy już nie wróciliśmy

@FuriousViking: No tak, definicja
@Garztam: miałem takiego głupiego trepa w gimnazjum - niby cieszyłem się, bo młody wycha i do tego facet, ale życie zweryfikowało, że poza prowadzeniem wfu to chłop nie dojeżdżał pedagogicznie. Dla odmiany polonistka, która wśród kwiatu polskiej młodzieży w tej szkole była kosą (wymagała, tylko dlatego) to miała ze mną bardzo dobre stosunki. Bardzo miło ją wspominam, pewnie ze wzajemnością; jak siostra poszła do liceum (podstawówka, gimnazjum i liceum były w
@Limonene: Powód nr. 1:

Uczyła matmy, cała klasa jechała na 2 i 3, bo "kompletnie nie mamy talentu do matematyki". Ja matmę uwielbiałam ale też miałam same 3, bo nie liczyłam jej sposobami, a ona zna tylko jeden albo dwa i nie będzie sprawdzać żadnych nowych, bo na pewno złe, a wynik przypadkiem.


Ona ma setki uczniów, po robocie sprawdza setki kartkówek z automatu jednym czy dwoma sposobami i #!$%@? trafia