Wpis z mikrobloga

@sad_budluck: Nie. Wręcz przeciwnie. Normików zadowala nawet samobójstwo kogoś małego, nieznaczącego i nieznajomego. Nawet mam wrażenie, że zwłaszcza takie ich zadowalają i dostarczają radości. Bo jak samobójstwa dokonuje ktoś sławny/ktoś kto coś osiągnął to mogą pościemniać jak bardzo współczują.
@Eukalipt: Tak jest, ale tylko w przypadku, gdy wybierasz sznur, jeśli natomiast wybrałbyś opcję janczara i zabrał ze sobą przed śmiercią, jak najwięcej postronnych to narracja też byłaby nienawidząca, ale na innym podłożu-strachu, a nie pogardy. To diametralna różnica w odbiorze. Od zawsze się zastanawiałem, dlaczego samobójcy nierówno partycypujący w korzyściach płynących z życia społeczeństwie wolą odchodzić nikomu nie wadząc, nie robiąc krzywdy, jeżeli jedyne co ich czeka to pośmiertna pogarda?
@Eukalipt: Tutaj chodzi o pierwotne wręcz zależności antagonistyczne, jeżeli jednostka wypada z cyklu rywalizacyjnego niejako na własne prośbę to inni nie przepuszczą okazji, aby mu ubliżyć i dokazać nawet po śmierci i to nie jest tak, jak piszą wypowiadający się powyżej, że mają innych w dupie, gdyby tak było to nie mieliby własnych preferencji sympatii i antypatii, a człowiek zawsze będzie kogoś lubił, a innego nienawidził. Tak zostaliśmy zaprogramowani, nawet w