Wpis z mikrobloga

Pamiętam ostatnie dwa zloty foodtrucków jeszcze przed pandemią na których byłem. Od cholery ludzi było, wszędzie kolejki, sprzedawcy pracowali w pocie czoła, czas oczekiwania na burgera 40min. Była spora różnorodność, całkiem niezłe porcje. Było zazwyczaj kilka aut z burgerami, jakieś meksykańskie jedzenie, kurczaki, frytki, pierożki, owoce w czekoladzie, grecki foodtruck, zapiekanki, hotdogi. Ceny jeszcze oscylowały koło 20zł, najdroższe rzeczy były grubo powyżej 20zł. Cóż ja dzisiaj zobaczyłem? sztuczny tłok, jakoś mniej tych aut, większość ludzi siedzi, sporadycznie ktoś coś zamawia, podchodząc do każdego foodtrucka 0 kolejek i bez problemu masz szamę w 10min. Ludzie przeważnie krążą ale nie zamawiają nic. Doszło nawet do takiej sytuacji, że przyszła rodzina, dziadek został i usiadł na ławce żeby poczekać na resztę i nie minęło 5min jak musiał wstać, bo tamci zobaczyli ceny i postanowili wrócić do domu xD Dodam, że sobota, godziny popołudniowo - wieczorne gdzie powinien być szczyt ruchu. Ceny jak wiadomo są absurdalne, a porcje malutkie. Za hotdoga który składa się z bułki z parówką, 1 dodatkiem i z dwóch sosów trzeba zapłacić ponad 20zł, dodatki do niego każdy 3zł, czyli jakby dodać np. jakiś ser, warzywa to wyjdzie nam za niego ponad 30zł. Burgery są raczej małe w porównaniu do tych z lokalnych knajp przy takiej samej cenie. Kotlet pewnie w okolicach 120g, a 150g to jest max. Osobiście zamówiłem sobie pastrami za 23zł i otrzymałem niewielką bardzo płaską kanapkę, był w niej plasterek salami, więcej sera, kawałeczek pomidora, trochę sosu i rucoli. Oczywiście nie najadłem się. Musiałbym wydać koło 100zł żebym jakoś w miarę pojadł, a co dopiero jak ktoś przyjdzie z całą rodziną.
#foodtruck #jedzenie #jedzzwykopem
  • 2
via otwarty_wykop_mobilny_v2
  • 0
@brunetroll089: Standard w każdym mieście.

Na początku szał nowości i kolejki, ale za drugim czy trzecim razem widzisz tych samych Januszy biznesu co totalnie zabili dla szybkiego acz krótkiego zysku ideę szybkiego i taniego żarcia rodem z USA, oferując małe porcje z wielkimi kolejkami i ceną jak za dania restauracji.

Niech giną - gastronomiczne żydy