Wpis z mikrobloga

@iniacz: bo skoro mogę się zabić w dowolnym momencie, to ostatecznie czemu najpierw nie zaryzykować i zacząć żyć? Na sznur jest zawsze czas jak się #!$%@? dokumentnie, a wcześniej skoro i tak mi nie zależy to czemu nie rzucić wszystkiego tu i nie zacząć czegoś innego tam.
  • Odpowiedz
@iniacz: spotyka mnie dużo dobrych rzeczy i zazwyczaj zdobywam to, co chcę, więc liczę, że kiedyś będę umiała się tym faktycznie cieszyć. Dużo energii dotychczas już zainwestowałam w siebie. No i klasycznie, że mamie byłoby smutno.
  • Odpowiedz
@moll: ogólnie się zgadzam, ale jest taki punkt przegięcia, gdzie już nie jesteś w stanie za wiele zrobić, gdzie samo wstawanie z łóżka to wyczyn na miarę jakiejś epiki. Wtedy ten argument, niestety traci swoją moc.
  • Odpowiedz
@odrzutowakuchenka: wtedy najczęściej mamy do czynienia z bardzo zaawansowaną depresją, której leczenie aktualnie przypomina wróżenie z fusów, bo mechanizmy nie są dokładnie zbadane
  • Odpowiedz
@odrzutowakuchenka: kiedyś oglądałam nagranie z jakiejś konferencji i tam było o diagnozowaniu na podstawie obrazowania połączeń neuronalnych, które daje lepsze efekty w typowaniu leków, nawet dzielili tam na podstawie skanów różnych osób na grupy lekowo-zanurzeniowe, ale to też nie dawało 100% pozytywnych rezultatów w leczeniu, tak jakby nie dało się tego złożyć w "prosty" schemat zależności objawy-obrazy-leki
  • Odpowiedz