Wpis z mikrobloga

@AppleDash: Nie chodzi o rekordy, chodzi o zmianę podejścia i zrozumienie swojej relacji z alkoholem. To nie jest pójście na rekord, to uświadomienie sobie problemu i rozwiązywanie go. Nawet nie wiesz ile osób traci kontrolę nad piciem ale myśli, że jeśli np. pracuje to przecież nie są alkoholikami.
  • Odpowiedz
A to musiałam coś #!$%@?ć?


@pannakota: Zazwyczaj samo picie, nawet częste i w dużych ilościach nie jest powodem do abstynencji, jeśli nie powoduje odczuwalnych negatywnych efektów. A żeby kompletnie przestać, potrzeba naprawdę dużego impulsu. Inaczej po paru dniach lub tygodniach zapomnisz, że w ogóle tkwisz w jakimś postanowieniu lub uznasz, że nie jest Ci ono potrzebne. No chyba że nie miałaś prawdziwego problemu.
  • Odpowiedz
@smutny_kojot: Zaczęło się od tego, że nie piłam pół roku ale później były moje urodziny więc sobie pozwoliłam i już poleciało. Widziałam, że jest problem ale go olewałam i zawsze była okazja, żeby się napić. Po którymś "już więcej nie piję" trafiłam na aplikację Helping Hand i dopiero tam ludzie uświadomili mi jak bardzo wypierałam swój problem.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@pannakota: ja dosnonale rozumiem co próbowałaś nim osiągnąć, ale jak przekonać terapeutę, że warto poszukać innych przyczyn problemów niżeli tylko alkoholizm.
  • Odpowiedz
  • 5
@pannakota gratuluję i też tak chcę. Osobiście sam wiem, że mam problem, ponieważ nie widzę wieczoru bez piwa, a weekendu bez wina już od wielu lat. Nawet nie wyobrażam sobie jak można "na czczo" iść spać. Ten mój alkoholizm to już bardziej pod rutynę podchodzi. Można powiedzieć, że jestem wysoko funkcjonującym alkoholikiem, ponieważ w życiu jakoś sobie radzę i mam pewne zawodowe sukcesy. Pewnie jak zdrowie już całkiem klęknie, to wezmę się
  • Odpowiedz
@pannakota: Szczerze Ci gratuluję. Ja szedłem dokładnie w tym samym kierunku, podobne problemy. Samotne maratony nawet w ciągu tygodnia. Tolerancja na alkohol stale się zwiększała tak więc również potrzebowałem więcej. Do czasu aż trzustka tego nie wytrzymała i wylądowałem w szpitalu. Potem kilka miesięcy przerwy i krok po kroku powrót do poprzedniego stanu. I znowu równo po roku czasu wylądowałem z tym samym problemem (dokładnie trzy miesiące temu). Od tego czasu
  • Odpowiedz