Wpis z mikrobloga

Pamiętam jak byłam mała, to wakacje zawsze spędzaliśmy na wsi, bo tam był dom rodzinny mojej babci.

I przyjechało wesołe miasteczko - przeżycie jak nie wiem co i do dzisiaj pamiętam, że były takie łabędzie - dwuosobowe i się do nich wsiadało i one dosyć powoli kręciły w kółko. Rzeczą niewyobrażalnie cudowną wtedy było to, że one miały taki guziczek, który się samemu naciskało i łabądek się podnosił albo opadał wedle życzenia. I mogłam sterować ja- JA - kilkuletni srajtek. To było tak niewyobrażalnie zajebiste, że aż nie wierzyłam, że mam taką władzę nad światem.

Można było latać w górę i w dół...owszem. Tylko był jeden problem - w łabądku siedziałam z tatą, który ważył w tym momencie około 130 kg i nasz łabądek nie dawał rady i tylko widziałam jak wszyscy krążą i latają sobie z samej góry na dół i się cieszą, a nasz ledwo do połowy wysokości dał radę i tak z całych sił wciskałam ten guzik ale ten łabądek wcale nie chciał do góry, mechanizm wył, ale już nie dawał rady. Tak strasznie płakałam. #traumazdziecinstwa

Ojcu też pewnie przykro było. A ważył tyle, bo ledwo żył. Chorował na sarkoidozę. Dzisiaj jest to coś, co się po prostu leczy. A wtedy ludzie na to umierali. Lekarz zaproponował terapię eksperymentalną, więc rodzice się zgodzili - bo albo to, albo śmierć. Wiec bidny jadł około 60 tabletek dziennie sterydów. No a efektem było potężne zatrzymanie wody w organizmie i z normalnego, szczupłego człowieka, zamienił się w monstrum. Że on to leczenie przeżył, to coś niesamowitego.
Ale dał radę.

#takbylo #niezmyslam #wspomnienia #sarkoidoza #tatacontent #feels
Pobierz Nordri - Pamiętam jak byłam mała, to wakacje zawsze spędzaliśmy na wsi, bo tam był do...
źródło: comment_1628230470eQcI56W3QQ6aZhuQDembTc.jpg
  • 30
@dominomosina: Też cieszę się, że przeżył :D

Trauma z wesołego miasteczka była jedną z pierwszych które pamiętam i w sumie najłagodniejszych z tych, które mi przez całe życie zafundował. Także kontaktu niemalże nie utrzymujemy. Nie czuję takiej potrzeby.

Ale za to z moimi dziećmi ma kontakt bardzo dobry - najukochańszy dziadek na świecie z kategorii tych, co się z nim latawiec buduje, jeździ na wyprawy, robi ogniska, struga łódki z kory
@Nordri: coś mi się nie zgadza. Byłaś wtedy dzieckiem czyli na pewno ważyłaś mniej niż 50kg. Ojciec ważył 130 czyli razem ważyliście max 180kg czyli tyle co dwoje dorosłych chłopów. Albo ta karuzela była tylko dla dzieci i jej udźwig to mniej niż np. 150kg albo wasz łabądź był uszkodzony.
@SzubiDubiDu: Też się kiedyś nad tym zastanawiałam. Możliwe, że był uszkodzony, a możliwe, że miał jakiś limit wagi, które przekroczyliśmy.
Ale w tamtym momencie obwiniałam tatę. I tak było dobrych naście lat, zanim się w ogóle nad problemem zastanowiłam.
Opisałam tylko moje przeżycia i emocje, jako kilkuletniemu szkrabowi ciężko było się kierować logiką.
Ja płakałam, a tata się śmiał.