Wpis z mikrobloga

Wiecie jaka jest szansa przekonania zagorzałego katolika logicznymi argumentami? Pewnie bliska zeru, taka osoba siedzi w tym już tak głęboko że zmienienie zdania byłoby równoznaczne z zaczęciem nowego życia z równoczesną stratą jego dotychczasowego sensu, zmienieniem nawyków, priorytetów, a pewnie i wewnętrznego kompasu moralnego. W pewnym momęcie taka mocno zaangażowana w religię osoba przestaje reagować na jakiekolwiek argumenty i oto kościołowi właśnie chodzi, "Błogosławieni którzy nie widzieli a uwierzyli" My nie damy ci żadnych dowodów ale ty jako osoba wierząca masz nie tylko nie zważać na wątpliwości ale wręcz bać się ich i traktować jako powód do wstydu, masz czuć się winny tego że zwątpiłeś w boga. Wspaniały system skonstruowany tak żeby ci wierni czasem nie uciekli po przemyśleniu sensu ich poglądów.
#bekazkatoli
  • 11
@Mag_kregu_wody: To zależy od wielu czynników. Wieku, zaangażowania, inteligencji wyznawcy itp.

Jestem ateistką, a w młodszym wieku byłam wierząca i mocno poszukiwałam religii najbliższej "prawdy". I wydaje mi się, że do ateizmu czasami trzeba dojść na kilku poziomach.

Najpierw zanegować samą religię i znaleźć jej rozbieżności z biblią. Tutaj najłatwiej będzie pobudzić katolika do myślenia, ale pod warunkiem, że religia jest dla niego istotna i chociaż zada sobie trud przeczytania tej
@Mag_kregu_wody: Uwaga, zmiana fanatyka/ultra katolika może być niebezpieczna dla niego lub jego otoczenia. Ci ludzie są często przekonani że muszą czynić dobro bo inaczej spotka ich kara po śmierci. Jeśli usuniemy te ograniczenia może się okazać że mamy do czynienia ze zwykłym psycholem który nagle postanowi się zabić ewentualnie kogoś ze swojego otoczenia. Nawracanie ich też jest mało przydatne bo nawracając fanatyka masz jedną osobę a w tym czasie możesz ogarnąć
@jakub1212: tylko, że to jest patologia katolicyzmu. Rozumiem, że na Ciebie to tak wpłynęło, ale obiektywnie to nie jest argument za nie istnieniem jakiegokolwiek boga. Również chrześcijańskiego. W takiej sytuacji można dyskutować o tym, że w innych religiach nie ma takich zachowań (chociaż nie oszukujmy się, w każdej się zdarzają) albo że jedna psychopatka (ani nawet ich stado) nie może świadczyć o całym kościele. Rozumiem Twoje traumy, ale dla mnie zniechęcenie
@wulkix: skojarzyło mi się to z moim ojcem, który jest głęboko wierzący (protestant, zakrawa o fanatyzm). Kiedy rozmawialiśmy jakiś czas temu o naszych poglądach religijnych i powiedziałam mu, że uważam, że boga nie ma to zapytał, dlaczego nikogo nie zabiję. No więc które z nas ma podejrzaną moralność? ( ) mnie by takie pytanie nawet do głowy nie przyszło.