Wpis z mikrobloga

Ale się dzisiaj dziwnie poczułem. Jako że za dzieciaka nigdy na wakacjach nie byłem, to teraz w wieku 21 lat sprawę chce nadrobić. Pojechałem na tydzień z narzeczoną do Zakopanego, dzisiaj pojechaliśmy na Słowację do miejscowości "Zdiar", gdzie jest taka atrakcja jak "Spacer w koronach drzew". Jako że polski język trudny, a cennik tylko po Słowacku i Angielsku, mój mózg włączył tryb: mówimy po Angielsku.

No i jak w kasie biletowej wszystko fajnie superancko, Pan biegle po angielsku mówił, to potem gdy zeszliśmy już ze ścieżki chciałem kupić sobie jakąś pamiątkę. Widzę ładne magnesy po 3 euro, ale różniące się od siebie, więc pytam Panią +/- 50 lat na kasie:

- its all for 3 euros?
- (wyraz twarzy typu o #!$%@? tu chodzi?) dobrê dobrê!
próbuje więc inaczej, sylabami: all for 3 euros?

tutaj konsternacja na twarzy z mojej strony, narzeczona do mnie "kupuj szybko", na co Pani

- TO CZEMU PAN DO MNIE PO POLSKU NIE MÓWI?

Jezu, jak mi było wstyd. Się okazało że tam wszyscy normalnie po polsku mówią, zresztą Polaków tam od groma, tylko ja się z choinki urwałem i do wszystkich po angielsku mówiłem. Nawet jak na przejściu kogoś mijałem to "sorry" zamiast "przepraszam".

Głupie to jak but, ale wstyd mi było strasznie jak stamtąd wyszedłem, więc musiałem się wyżalić. Także no.

#heheszki #zakopane #wakacje
  • 7
@painstream: Spokojnie można mówić po polsku, bywa że jakiś słów nie rozumieją, wtedy szukasz synonimów. Do nasz też przyjeżdżają Słowacy i mówią po słowacku, my im odpowiadamy po polsku i jest git. Wszyscy się rozumieją.
Raz wsiadłam nie do tej elektriczki co trzeba, pojechałam bardzo daleko w dół i za cholerę nie wiedziałam co robić, gdzie dokupię bilet, gdzie wysiąść a gdzie wsiąść, cała kolejka starych Słowaków łącznie z konduktorem, podeszłam