Wpis z mikrobloga

  • 7
@innigri 4, pierwszy egzamin przerwany po 50 minutach jazdy, gdzie wszyscy znajomi jeździli po jakieś 15-30min- pewnie z góry założył że mnie #!$%@?. Potem straciłem wiarę w siebie, zacząłem się w #!$%@? stresować i 2x #!$%@? z własnej winy. Za 4 jechałem tak, że się instruktor trzymał tego uchwytu nad głową ale słowa nie powiedział i po 35 minutach wróciłem z pozytywnym wynikiem.
  • Odpowiedz
@innigri: Dużo ale i tak pewnie lepiej jeżdżę od niektórych co za 1 zdali
Dla mnie cały ten egzamin to kretyństwo i wyciąganie forsy od ludzi, raz nie zdałem tylko dlatego że leciutko nie spuściłem do końca ręcznego i kontrolka się paliła
  • Odpowiedz
@innigri: 2x na samochód, 3x na motocykl.

W przypadku samochodu, za pierwszym razem gość chciał mnie uwalić. przy parkowaniu równoległym przerwał egzamin twierdząc, że przywaliłbym w samochód zaparkowany z przodu. Wyjeżdżałem po tej samej trajektorii jak wjechałem. Potem żałowałem, że nie poprosiłem, aby zgodnie z procedurą, pokazał mi to na zewnątrz, tak nie miałem podstawy do odwołania. Drugi gość był opryskliwy, na koniec strasznie dużo się naprodukował o dynamice jazdy, itp,
  • Odpowiedz
@innigri 5. Hitem w moim przypadku była sytuacja gdy w Lublinie wyjechałem na plac i mój egzaminator zamiast prowadzić egzamin poszedł sobie do jakiegoś innego egzaminatora obok i gadali ładnych 10 minut. W związku z czym uznałem że wyłączę silnik bo na cholerę ma stać odpalony nie wiadomo ile czasu. To uznali że zgasło mi auto na łuku i egzamin negatywny.
  • Odpowiedz