Wpis z mikrobloga

Ciąg dalszy przemyśleń dotyczących tekstu pani Chantal Delsol. Tym razem chciałem się pochylić nad jedną z cech, które autorka uważa za charakterystne dla chrześcijaństwa - mianowicie tego, że jest ono w gruncie rzeczy cywilizacją i jego celem jest narzucenenie pewnego sposobu widzenia społeczeństwa i moralności. To jest btw. bardzo charakterystyczne spojrzenie dla wielu ludzi - tzn. wiele osób dysktujących o chrześcijaństwie w ogóle pomija (albo jest nawet nieświadoma) konkretnych wierzeń, bo dla nich chrześcijaństwo to jakiś cement cywilizacyjny i sztandar, a wierzyć to i tak każdy wierzy "po swojemu".

Mam problem z tym podejściem z dwóch powodów. Po pierwsze pomija to, że są inne wersje chrześcijaństwa, tzn takie uważające, że być chrześcijaninem to wierzyć w konkretne rzeczy i wg. nich postępować a nie budować najlepszą na świecie cywilizację łacińską. Że z racji tego, że chrześcijaństwo jest radykalną i bardzo wymagająca religią jest rzeczą oczywistą, że będzie to mniejszościowa grupa, ale to nie problem, bo skoro nagroda jest tak wielka (wieczność z boge) to siłą rzeczy nie może być za łatwo.

Po drugie (i to już moje zdanie jako Janusza, więc się nie liczy, ale możemy pogównoburzyć) to pierwsze (chrześcijaństwo jako cywilizacja) to w ogóle nie jest chrześcijaństwo, a to drugie jest. Innymi słowy - jakbym miał być chrześcijaninem to szedłbym w wyznania narodzone w wyniku tzw. radykalnej reformacji, bo uważam, że one lepiej ujmują to co wynika z Biblii i chrześcijaństw pierwszych wieków. Misją Jezusa nie było budowanie podwalin pod cywilizację łacińskią czy tam bizantyjską albo trzeciego Rzymu dla wiecznej Chwały Świętej Rusi tylko wezwanie ludzi do nawrócenia i skoncentrowania swoich wysiłków na nadchodzącym Krolestwie Bożym. Ale to oczywiście tylko moje rozumienie, rozumiem, że ktoś może uważać, że jak najbardziej chodziło o to żeby stworzyć instutucje która potem będzie otwierać uczelnie w średniowiecznej Europie i dzięki temu doczekamy się narodzin nauki (ale się nie zgadzam).

Na koniec autorka wprawdzie pisze, że ta droga (chrześcijaństwo jako cywilizacja narzucająca) jest wadliwa, bo chrześcijanie powinni raczej działać tak żeby ludzi najpierw przekonać do wiary a z tej wiary powinien wynikać oczekiwany porządek społeczny i moralny:

Chrześcijanie niestrudzenie protestujący, by zapobiec wprowadzeniu bandyckich praw dotyczących aborcji czy wspomaganego rozrodu, mogą wygrać jedynie w przypadku, kiedy najpierw przeprowadzą rewolucję duchową. Nawróćmy ludzi na chrześcijaństwo, na integralną godność każdego poczętego dziecka, a wtedy będziemy mogli zakazać aborcji. Próby uczynienia tego w kierunku odwrotnym będą jak usiłowanie narzucenia wyznania ludom niekatolickim: terrorystycznym absurdem. Wiara i przestrzeganie zasad poprzedzają ustanowienie praw.


IMO to jest jednak "ucieczka do przodu", bo tej wizji po prostu nie da się zrealizować. Na wolnym rynku religii zawsze będą olbrzymie rozbieżności co do przekonań metafiznych (vide tradycje gdzie nie było państwowego brania za morde na taka skale jak u nas, czyli np. hinduzim) i ja to postrzegam jako próbę pogodzenia tradycyjnego, historycznego chrześcijaństwa z obecnym pluralizmem. Że niby nie porzucamy naszej misji zaprowadzenia porządku miłego boge tylko postaramy się go osiągnąc w sposób akceptowalny w systemie pluralistycznym (tzn. przekonujac znaczącą większośc ludzi zanim przepchniemy takie prawo). To mi się jednak wydaje kapitulacją przed nowym porządkiem, ale ubranym w taki sposób, że niby wcale nie odchodzimy od tego co od wieków mówimśy, że trzeba.

To chyba ostateczny przykład tego, że główna teza tekstu jest prawdziwa - tj. odejściu cywilizacyjnego "chrześcijaństwa" towarzyszy nie koniec świata a zmiana paradygmatu i trzeba grać wg. nowych zasad.

#religia #rozkminy #przemyslenia #ateizm
  • 7
@niedoszly_andrzej: Mnie w tym tekście najmniej wiarygodne wydaje mi się twierdzenie, że ateizm nie jest w stanie stworzyć cywilizacji. Owszem, możemy uznać, że nie było cywilizacji ateistycznej. Jednak w historii indukcja dosyć słabo się sprawdza, gdyż nowe formy rządów, doktryny ciąglke powstają i jakoś potrafią się utrzymać mimo braku porpzednika lub nikłego związku z nim. Nie widzę przeszkód, żeby powstała cywilizacja ateistyczna.
@BRTM: imo cywilizacje Dalekiego Wschodu można by uznać za ateistyczne (tak robią niektórzy i chyba orędownikiem tego jest np. @raj czy @kubako na wypieku), bo tamtejsze boge to są bardziej potęzne, magiczne istoty niż to co u nas rozumie się jako osobowy Absolut. To zresztą jest ciekawe, że dla Japończyka szinto to często nie jest religia, to się po prostu robi, religią jest chrześcijaństwo czy tam islam.

PS. W sumie to