Wpis z mikrobloga

@wkop2: akurat neuroleptyki nie służą tylko do 'uspokajania agresywnego wariata', swoją drogą nie wiem po co ta minka, nie uważasz, że 'niebezpiecznego wariata' trzeba uspokoić zanim sobie albo komuś krzywdę zrobi czy preferujesz trzymanie go w przypiętego pasami albo w izolatce aż mu nie przejdzie (a może nigdy nie przejść)?

można używać benzodiazepin, ale nie zawsze działa + nie można tego chronicznie brać bo dawkę trzeba zwiększać często.

nie bardzo wiem co ten wpis ma na celu, pokazanie, że leki nie są obojętne dla zdrowia? to chyba każdy wie, zwłaszcza neuroleptyki z
  • Odpowiedz
@10129: Chodzi o to, że nazywanie czegoś takiego "leczeniem" i "pomaganiem" jest nietrafione. Ani to leczenie, ani pomaganie tylko pacyfikowanie wariata. Natomiast opinia publiczna jest informowana iż owemu wariatowi udzielana jest "pomoc"...
  • Odpowiedz
@wkop2:
jak to inaczej nazwać biorąc pod uwagę, że te leki redukują objawy?

jeżeli objawy choroby zostały zmniejszone to jak najbardziej to można nazywać leczeniem albo pomaganiem, to, że to nie jest 'darmowe' to inna sprawa, ale tak z każdym lekiem jest.
nie są to leki które powinno się stosować jak są inne, skuteczne alternatywy, ale czasem ich nie
  • Odpowiedz
@10129: No z tego co się orientuję to pracuje w Polsce jakieś 5% schizofreników, a przecież są leczeni? To co to za leczenie co daje takie efekty? W najlepszym razie słabe.
  • Odpowiedz
@wkop2: nie wiem czy 5%.
tu jest napisane, ze 30% nie jest na rencie z powodu niezdolności do pracy.
tu też nieco inne wyniki https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4753607/
mimo wszystko nadal mało.

wiesz, zatrudnienie to nie jedyne co ma wpływ na ocenę skuteczności leczenia, patrzyłbym na ogólny standard życia. Czy ktoś się lepiej czuje, czy mniej cierpi z powodu głosów, halucynacji, urojeń. Czy mu łatwiej utrzymywać kontakty interpersonalne niż przed rozpoczęciem leczenia. Czy stanowi mniejsze zagrożenie dla siebie albo otoczenia, czy potrzebuje mniej pomocy
  • Odpowiedz
@10129:

patrzyłbym na ogólny standard życia. Czy ktoś się lepiej czuje, czy mniej cierpi z powodu głosów, halucynacji, urojeń. Czy mu łatwiej utrzymywać kontakty interpersonalne niż przed rozpoczęciem leczenia. Czy stanowi mniejsze zagrożenie dla siebie albo otoczenia, czy potrzebuje mniej pomocy do funkcjonowania.

jeżeli coś zmniejsza cierpienie, objawy to jest to leczenie/pomoc.


Ciekawe jak to niby jest oceniane, skoro uznaje się, że schizofrenik nie ma wglądu w swoją chorobę, czyli
  • Odpowiedz
@10129: No tu jest taka głupia sprawa, że neuroleptyki mogą zatrzymać jak najbardziej niechciane myśli/głosy, jako że hamują ogółem działanie mózgu, poprzez blokowanie transmisji dopaminowej...natomiast w zamian pojawiają się objawy negatywne wywołane neuroleptykami. I pacjenci skarżą się, że one najbardziej upośledzają im funkcjonowanie. W tym aspekcie psychiatria za to stwierdza, że neuroleptyki ogółem słabo leczą objawy negatywne xD. Efekt jest taki, że sumarycznie neuroleptyki nie poprawiają funkcjonowania. Za to jak
  • Odpowiedz
@wkop2: objawy negatywne bez leczenia też występują, to nie jest tak, ze to leki je wywołują bo oni je i tak mają już często. leki powiedziałbym mogą je pogarszać. Jakiś procent pewnie ma tylko pozytywne, ale jak po włączeniu leczenia się pojawią negatywne to raczej lekarz powinien to zauważyć i starać się coś zdziałać w tej kwestii. zmiana leku, dołączenie innego a nie olać bo 'już niegroźny / nie każe
  • Odpowiedz
@10129:

ale jak po włączeniu leczenia się pojawią negatywne to raczej lekarz powinien to zauważyć i starać się coś zdziałać w tej kwestii. zmiana leku, dołączenie innego a nie olać bo 'już niegroźny / nie każe do siebie mówić per Jezusie'.


No powinien, tylko nie za bardzo potrafi.
  • Odpowiedz