Wpis z mikrobloga

@Krotniczka Jprdl współczuję, moja ciocia też to miała (rdzeniak 4 stopnia) no i przeszła wszystko co możliwe czyli operacja w której profesor wyciął 90% guza, radioterapia, chemia a i tak zgon po 11 miesiącach. Dalej mi ciężko uwierzyć że jedna choroba tak szybko pokonała silną i młodą osobę a najgorsze jest to że nigdy nie usłyszała od lekarza żadnej dobrej wieści bo cały czas było tylko gorzej.