Wpis z mikrobloga

Nekromancja średniowieczna i ożywianie zmarłych - cz. 2. Pogawędki z ożywieńcami

W poprzednim wpisie wspomniałam o dość powszechnym w średniowieczu przekonaniu, że zmarli czasem powracają do świata żywych, porozumiewają się z nimi i przekazują im informacje na temat przeszłości, teraźniejszości lub przyszłości. Niektórzy byli podobno tak rozmowni, że nie trzeba było rozwiązywać im języka za pomocą #magia .

Jak wyglądały pogawędki ze zmarłymi? Poniżej dwie historie wyciągnięte ze źródeł pisanych ‒ dotyczących średniowiecznych Prus, bo akurat te opracowania mam pod ręką ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Spłoszony nieboszczyk

Rzecz ta miała się zdarzyć w jednej z wiosek na terenie Prus, w której biskup akurat przeprowadzał święcenie cmentarza. Ku zdumieniu zgromadzonych, w przypadku jednego grobu poświęcenie odniosło nieoczekiwany skutek:

...kiedy biskup pokropił wodą święconą mogiły umarłych, z grobu wyskoczyło ciało pewnego nieboszczyka i oparło się o ścianę kościoła (...). Przeto biskup zobowiązał owego nieboszczyka przysięgą, by wyjawił mu, kim jest i dlaczego wyskoczył z grobu. Ten odpowiedział, że przebywał w ziemi pruskiej jako pielgrzym przez rok i w drodze powrotnej zmarł, i tam został pochowany; i że z powodu gruntu, który swojemu sąsiadowi bezpodstawnie, kiedy jeszcze żył, odebrał, został potępiony, lecz [Chrystus] (...) zamienił mu karę wiecznego potępienia na doczesną (...)


Zmarły miał pokutować dopóty, dopóki ktoś z jego krewnych nie odda wspomnianego gruntu - dość częsty motyw w tego typu historiach. Szczęśliwie okazało się, że wśród zgromadzonych na cmentarzu ludzi znajdował się syn niespokojnego nieboszczyka, który obiecał ojcu, że dokończy jego sprawy na tym padole i odda ziemię sąsiadowi.

Po tych słowach biskup nakazał, by wspomniany nieboszczyk powrócił do grobu, co i też ten uczynił.


Co ta historia ma wspólnego z #nekromancja , skoro magii zasadniczo nie stwierdzono? Zwróćmy uwagę na postawę biskupa, który najpierw zobowiązuje zmarłego przysięgą do posłuszeństwa, a następnie nakazuje mu powrót do grobu. Zachowuje się względem niego podobnie, jak zachowywali się nekromanci wobec przyzywanych demonów i innych bytów: najpierw "zaklina" zmarłego, zobowiązuje go do posłuszeństwa i do odpowiedzi na zadane pytania, a potem "odsyła" go.

Nie bez powodu w nekromanckich inkantacjach często przewijały się słowa takie jak conjuro, adjuro i exorciso ‒ można je tłumaczyć podobnie: "zaklinam," "wzywam," "zobowiązuję [coś, kogoś] do czegoś na mocy przysięgi". Nawiązują one częściowo do formuły chrześcijańskiego egzorcyzmu, w którym ‒ wbrew pozorom ‒ nie chodzi wyłącznie o wygnanie rzekomego demona, ale w pierwszej kolejności o zmuszenie go do posłuszeństwa i wymuszenie na nim odpowiednich zachowań.

Pośmiertny quest

To wydarzenie miało rozegrać się gdzieś w okolicy Gdańska. Podróżujący komtur krzyżacki napotkał tam na swojej drodze kobietę ‒ siedziała na trakcie i z jakiegoś powodu, hm... nie wyglądała na do końca żywą. Nie wiadomo, co dokładnie było nie tak z jej wyglądem ‒ może jej ciało zaczynało już się rozkładać? Tak czy inaczej, komtur na jej widok z miejsca do niej zagadał i zapytał ją, czy nie jest przypadkiem martwa.

Okazało się, że kobieta zmarła jakiś czas temu w Chełmnie, ale nie zauważyła momentu swojej śmierci ani tego, jak ją pochowano (trochę XD, ale jeśli wierzyć średniowiecznym opowieściom, takie przypadki się zdarzały). Zaciekawiony komtur postanowił ją wypytać. Od słowa do słowa, wyszło na jaw, że kobieta zna zmarłych towarzyszy komtura ‒ braci krzyżackich. Jako że mieli oni być aktualnie zajęci w zaświatach pokutowaniem za grzechy, wysłali ją na drogę pod Gdańskiem z pewnym questem: miała wypomnieć żyjącym krzyżakom, że popełniają grzech, żywiąc zawiść względem Polaków i przelewając krew innych chrześcijan. Miała też ostrzec ich, że pewnego dnia za swoje winy zapłacą "ciałem i mieniem".

Komtur uznał, że sprawa jest poważna, więc zabrał kobietę ze sobą w dalszą drogę i pokazał ją innym komturom. Przesłanie zmarłej, brzmiące trochę jak klątwa, nie spodobało się jednak krzyżakom ‒ uznali oni, że najbezpieczniej będzie spalić dziwną, żywą-martwą niewiastę i tym sposobem, być może, odwrócić zły los, jaki im przepowiedziała.

Nie wiadomo, jak zareagowała na to sama zainteresowana. Jeśli rzeczywiście była martwa, być może nie zrobiło jej to większej różnicy ‒ a może po powrocie w zaświaty miała pretensje do zmarłych krzyżaków, że wpakowali ją taką historię? Tak czy inaczej, zadanie wykonała, a jej przepowiednia z czasem się spełniła.

Zmarli wieszczący zagładę to element przewijający się w wielu dawnych opowieściach. Niektórzy zmarli mieli powracać, by wywoływać na tamten świat kolejnych członków swojego rodu, inni mieli wygłaszać przepowiednie dotyczące losów władców, konfliktów, kataklizmów lub innych przełomowych, tragicznych zdarzeń. Nie zawsze jednak robili to sami z siebie ‒ często żywy musiał najpierw zadać im pytanie.

Skąd jednak pomysł, że pierwszą myślą żywego człowieka w zetknięciu z ożywieńcem będzie pytanie go o przyszłość ‒ a nie na przykład ucieczka? Dlaczego komtur z opowieści, uzyskawszy potwierdzenie, że kobieta jest martwa, od razu zaczął ją wypytywać? Otóż, według sięgającego jeszcze czasów starożytnych przekonania, informacje uzyskiwane od zmarłych były dużo bardziej wiarygodne niż te, które można było uzyskać poprzez inne rodzaje wróżb. Nic więc dziwnego, że bohaterowie średniowiecznych historii w zetknięciu z powrotnikami tak chętnie ucinali sobie z nimi pogawędki i wypytywali ich o przyszłość lub o sekrety z przeszłości.

Kiedy jednak nie było pod ręką żadnego samoistnego ożywieńca... Cóż, można było spróbować dokonać ożywienia zwłok za pośrednictwem magii, przynajmniej teoretycznie. W średniowieczu nawet wśród nekromantów ‒ którzy, przypomnę, mieli przywoływać demony w celach nie zawsze szczytnych ‒ praktyki związane z ożywianiem zmarłych były postrzegane jako... kontrowersyjne.

Ale o tym w następnym wpisie.

Ilustracja poniżej: Trzej żywi i trzej umarli. Ilustracja popularnej średniowiecznej opowieści (więcej info w tym wpisie, jeśli ktoś chciałby poczytać), manuskrypt z ok. 1310 - 1320 r.

#apaturium - zapraszam do czytania i obserwowania ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#historia #sredniowiecze #qualitycontent #gruparatowaniapoziomu #ciekawostkihistoryczne
Apaturia - Nekromancja średniowieczna i ożywianie zmarłych - cz. 2. Pogawędki z ożywi...

źródło: comment_1617486474OVqkbt6yrMag1UW6jiniOu.jpg

Pobierz
  • 2
@Apaturia: Wiem że podajesz fakty a nie je interpretujesz ale czy ta sprawa z gruntem to nie zwykłe wygodne załatwienie sprawy przez sąsiada który sypnął grosiwa dla biskupa( ͡° ͜ʖ ͡°)?
@Kondziu5: Ano, nie można wykluczyć, że ktoś postanowił zaaranżować przedstawienie. Ostatecznie, trudno o lepsze potwierdzenie prawa własności do gruntu niż zmarły wstający z grobu, żeby o tym osobiście zaświadczyć ( ͡° ͜ʖ ͡°) Do tego w obecności biskupa i to akurat wtedy, kiedy dziwnym trafem na cmentarzu jest zgromadzona cała wieś.

Inna opcja jest taka, że sam biskup postanowił urozmaicić święcenie cmentarza. Historie o wskrzeszeńcach przyklejano niekiedy