Wpis z mikrobloga

Jeden z profesorów UJ opowiadał kiedyś na seminarium o sobie taką historię:

Główne miejsce w moim życiu zajmuje matematyka. Nie mam głowy do sprawy codziennego życia. Niemniej czasami staram się pomóc mojej żonie i być dobrym mężem i ojcem. Pewnej słonecznej soboty żona poprosiła mnie żebym wyszedł z 9-miesięcznym dzieckiem na spacer. Oczywiście zgodziłem się. Włożyła mi malucha do wózka i poszedłem do parku. Siadłem sobie na słońcu, dzieciak usnął, a ja, żeby się nie nudzić, wyjąłem zeszyt i zacząłem rozmyślać nad jakimś problemem matematycznym. Problem był ciekawy, po pewnym czasie udało mi się znaleźć fajne rozwiązanie. Stwierdziłem, że trzeba rozwiązanie przepisać na czysto, bo w zeszycie, który miałem przy sobie, było to zapisane nieporządnie. Zebrałem się i wróciłem do domu. Pierwsze pytanie żony było 'Gdzie jest dziecko?'. Panowie (zwrócił się do obecnych na seminarium), moja żona to święta kobieta.

Bo ona się zdenerwowała dopiero wtedy, jak powiedziałem, że nie pamiętam w którym parku byłem.

#heheszki #zonabijealewolnobiega #logikaniebieskichpaskow #rozowepaski #usenet #niemojebozusenetu
  • 63
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@wonsz_smieszek: raz wyjątkowo mój stary mnie odbierał z przedszkola. Długo nie mogliśmy załozyć kurtki bo nie pasowała, potem szukaliśmy rękawiczek ale poddaliśmy się bo za długo i do domu. Na miejscu sie okazało że stary ubrał mi kurtkę z wieszakiem a czapka co dziwnie nie pasowała miała w srodku rękawiczki.


@TrzystaTrzy: Ty chory p-----e - prawie umarłem ze śmiechu przez twojego starego xD
K---a jak można ubrać kurtkę
  • Odpowiedz
  • 0
@wonsz_smieszek: niesamowicie mnie denerwuje takie gadanie "staram sie zonie POMÓC" xD zajmowanie sie domem i dziećmi to są też jego obowiązki, nie tylko żony żeby on jej w tym "pomagał"


@panelpodlogowy xD nie będzie im dyktować jak się dziela obowiązkami domowymi. Widocznie w jego rodzinie to żona zajmuje się głównie domem i opieka nad małymi dziećmi. Taki mają podział obowiązków i to jest ich wybór.
  • Odpowiedz
@TrzystaTrzy Pani przedszkolanka pomaga dziecku założyć wysokie, ciasne kozaczki. Szarpie się, męczy, ciągnie. - No, nareszcie weszły! Zadowolona padła na podłogę z wycięczenia. Dziecko mówi: - Ale mam buciki odwrotnie. Pani patrzy, faktycznie! No to je ściąga, morduje się, sapie. - Ufff, zeszły! Zakłada je znowu, tym razem na właściwe nogi. Sapie, ciągnie, ale nie chcą wejść. - Ufff, weszły! Pani siedzi i dyszy a dziecko na to: - Ale to
  • Odpowiedz