Wpis z mikrobloga

Jeden z profesorów UJ opowiadał kiedyś na seminarium o sobie taką historię:

Główne miejsce w moim życiu zajmuje matematyka. Nie mam głowy do sprawy codziennego życia. Niemniej czasami staram się pomóc mojej żonie i być dobrym mężem i ojcem. Pewnej słonecznej soboty żona poprosiła mnie żebym wyszedł z 9-miesięcznym dzieckiem na spacer. Oczywiście zgodziłem się. Włożyła mi malucha do wózka i poszedłem do parku. Siadłem sobie na słońcu, dzieciak usnął, a ja, żeby się nie nudzić, wyjąłem zeszyt i zacząłem rozmyślać nad jakimś problemem matematycznym. Problem był ciekawy, po pewnym czasie udało mi się znaleźć fajne rozwiązanie. Stwierdziłem, że trzeba rozwiązanie przepisać na czysto, bo w zeszycie, który miałem przy sobie, było to zapisane nieporządnie. Zebrałem się i wróciłem do domu. Pierwsze pytanie żony było 'Gdzie jest dziecko?'. Panowie (zwrócił się do obecnych na seminarium), moja żona to święta kobieta.

Bo ona się zdenerwowała dopiero wtedy, jak powiedziałem, że nie pamiętam w którym parku byłem.

#heheszki #zonabijealewolnobiega #logikaniebieskichpaskow #rozowepaski #usenet #niemojebozusenetu
  • 63
  • Odpowiedz
@wonsz_smieszek: Ktoś znajomy bliski miał kiedyś odwieźć 2 córki lvl4 i lvl2 do przedszkola i do żłobka.
Najpierw odwiózł młodszą do żłobka. Potem pojechał 45km do pracy i poszedł do biura.

Po godzinie musiał jechać z biura coś załatwić.
Podchodzi do samochodu, patrzy dziecko jego siedzi z kamienną twarzą i czeka aż je do przedszkola zawiezie :)
  • Odpowiedz
Jakby moje dziecko w wieku 4 lat siedziało cicho zamiast mi zwrócić uwagę, to bym się mocno obawiał o nie w przyszłości


@rzwirq2032: To dziecko ma dziś 13 lat i jest świetną i komunikatywną dziewczyną.
  • Odpowiedz
@kobrys13: @wonsz_smieszek: była dokładnie taka sytuacja że chłop miał odwieźć córkę do przedszkola w lecie, pojechał do pracy i znalazł ją martwą w samochodzie po ośmiu godzinach. Brzmi jak urban legend ale to był jakiś bardzo długi artykuł o rodzicach z których winy zmarło ich dziecko
  • Odpowiedz
@wonsz_smieszek: raz wyjątkowo mój stary mnie odbierał z przedszkola. Długo nie mogliśmy załozyć kurtki bo nie pasowała, potem szukaliśmy rękawiczek ale poddaliśmy się bo za długo i do domu. Na miejscu sie okazało że stary ubrał mi kurtkę z wieszakiem a czapka co dziwnie nie pasowała miała w srodku rękawiczki.
  • Odpowiedz
@kobrys13: @wonsz_smieszek: była dokładnie taka sytuacja że chłop miał odwieźć córkę do przedszkola w lecie, pojechał do pracy i znalazł ją martwą w samochodzie po ośmiu godzinach. Brzmi jak urban legend ale to był jakiś bardzo długi artykuł o rodzicach z których winy zmarło ich dziecko


@Faraluch: Jakby ktoś chciał poczytać ciut
  • Odpowiedz
@kobrys13:

Najpierw odwiózł młodszą do żłobka. Potem pojechał 45km do pracy i poszedł do biura.


Tak było, nie zmyślam. Przez 45km ani razu nie spojrzał w lusterko, bo po co. No i przez te 45km dziecko siedziało w całkowitej ciszy. Że wam się chce takie bajki wymyślać.
  • Odpowiedz
Tak było, nie zmyślam. Przez 45km ani razu nie spojrzał w lusterko, bo po co. No i przez te 45km dziecko siedziało w całkowitej ciszy. Że wam się chce takie bajki wymyślać.


@papaj42: Siądź na fotelu pasażera za kierowcą, obniż swoją głowę do wysokości głowy dziecka 4letniego na tzw. poddupku - wzrost dziecka około 100cm, spójrz w prawidłowo ustawione lusterko środkowe i powiedz czy widzisz zagłówek fotela kierowcy w lusterku.
  • Odpowiedz
@panelpodlogowy: Historia rodzinna - lata PRL, kolejki, kryzys itp. Mama wzięła brata do wózka, mróz zima i poszła stać do kolejki za czymś. W międzyczasie coś rzucili do sklepu co akurat przyjechało więc mama podjarana złapała towar ucieszona i pobiegła do domu zapominając o dziecku XD Brat odmroził sobie policzki XXD
  • Odpowiedz