Wpis z mikrobloga

Dziecko zaskakująco skutecznie konwertuje młodych facetów w Januszy. Znam oczywiście rodziny na poziomie, ale w oczywisty sposób nie o nich tu mowa. Jest sobie koleś, wracamy z PKP, tłumaczy mi jak zajebiste miał przeżycie gdy wręczono mu bobasa, (coś jak iluminacja i promieniujące uczucie szczęścia), po drodze sprawił sobie setkę, browara i popijał zapewniając przez telefon małżonkę, że już wraca i za moment będzie.
Ciężej się też rozmawia z ojcami, po pewnym czasie im mija, ale pierwsze lata, to jakby trauma. Tylko rodzina i agitacja do posiadania potomstwa.
U jednego już słabnie chyba, bo nie namawia i zaczyna mówić, że nastolatek i tak powie, że cię nienawidzi, dlatego po 18 kop w dupę i na swoje. Dodam, że rozmowia z żoną za pomocą okrzyków jak dzikus z jaskini.
Na ostatniej prostej zostaje utyskiwanie na zięcia/synową, że nie zajmuje się ich wnukiem i sami muszą z nim jeździć na treningi.
Rodzice mają #!$%@? na moim punkcie i cholernie im z tego powodu współczuję.
Dla mnie bomba, nic tylko ustrzelić sobie dzieciaka i obserwować jak mój mózg zamienia się w budyń, a relacje z partnerką stają się otwarcie wrogie.

#antynatalizm
  • 1