Gdy ktoś na tym tagu pisał, że "nie chce mieć dzieci, bo..." i żeby niektórzy ludzie przestali się tym interesować i namawiać, to były często komentarze w stylu "hy hy, ALE TO TY DZWONISZ". Nie wiem czy miały one sugerować, że bezdzietni nie spotykają się z takim zachowaniem od strony innych, ale pewnie pisały to osoby, które same są jeszcze dziećmi albo osoby, które nie wychodzą z piwnicy, więc nawet nie ma sensu ich pytać.
Byłam ostatnio u dermatologa. To była moja pierwsza wizyta u tej dermatolog. Zaproponowała mi półroczną kurację, podczas której pod żadnym pozorem nie mogę zajść w ciążę. Powiedziałam, że jasne, rozumiem. I myślałam, że na tym się zakończy. Dermatolog kontynuowała pytając czy mam męża albo chłopaka - odpowiedziałam, że to drugie. Ok, rozumiem, że musi wybadać może jakie są szanse, że przez te pół roku zajdę w ciążę. Pytała czy byłam już w ciąży - nie. - A nie chciałaby Pani być? - Wie Pani co? Nie, nie chciałabym. - A dlaczego? Ech, dlaczego. Mam jej wymieniać wszystkie powody? Jako że nie odpowiedziałam to zaczęła dalej: - Ale to może teraz Pani nie chce, a co jeżeli później Pani zapragnie mieć dziecka, a już będzie za późno? - No to zawsze można adoptować. - Ale to fajnie mieć chociaż jedno takie swoje, własne. - ... - Zawsze można spróbować.
"Zawsze można spróbować"? Ok, załóżmy, że spróbuję i mi się nie spodoba - to co zrobię? Wyrzucę? Mają się za miłośników dzieci, a wygląda jakby je traktowali przedmiotowo. W taki sposób można zniszczyć życie co najmniej dwojga ludzi. W dodatku ta kobieta zna mnie całe 5 minut i już wie czego ja potrzebuję i czego będę lub nie będę żałować. A może mam chorobę psychiczną? A może jestem bezpłodna? A może jestem biedna i mnie nie stać? Chociaż to ostatnie jest akurat dość modne i w niczym większości polskiego społeczeństwa nie przeszkadza w robieniu wielu dzieci.
Nie rozumiem jak można wciskać komuś na siłę dzieciaka i usilnie do tego namawiać. Nie każdy się do tego nadaje i nie każdy odczuwa taką potrzebę. I byłoby lepiej jakby ludzie to w końcu pojęli.
@tarushiba: Bardzo ładny wpis, mam wrażenie że naciskają głównie ludzie którzy wcale tak dobrze z tymi dziećmi nie mają i ich twarze to pic rel. Praktycznie zawsze jak taki natal się sra pod moim postami to potem się okazuje że dziecko z wpadki i wcale go nie chciał/a(to na ch*j je sobie robiliście pozostaje przeważnie bez odpowiedzi), że warunki jakie dziecku zapewnili to życie w ubóstwie i biedzie. No i kluczowy
@tarushiba: Bo im się nie mieści w głowie to, że JAK TO MOŻNA NIE CHCIEĆ DZIECI?!?!?11!? Niestety... Zawsze gdy w towarzystwie powie się, że nie chcesz dzieci to ZAWSZE "ale dlaczego? Przecież dzieci są takie fajne, kto Ci na starość pomoże?" ZAWSZE tak miałam... I to nie ja dzwoniłam tak btw.
@Zgrywajac_twardziela: najbardziej się zesrał ostatnio ten, co się przyznał, że z żoną biorą udział w orgiach w hotelu i że mają na to czas, mimo, że mają dziecko, więc czego tu oczekiwać...
@tarushiba: Jak nie chcesz o tym z ludźmi dyskutować, to najlepiej wymyślić jakiś powód, najlepiej taki, żeby w ogóle żałowali, że zapytali. Że jesteś bezpłodna przez przykre wydarzenie z przeszłości czy coś. Od razu koniec tematu.
@tarushiba: daleko mi do antynatalistki, ale takie gadki są po prostu obrzydliwe, niezależnie od tego kto do kogo je mowi, a już na pewno jak to mowi obca osoba...
@ziemniaczany_golec: Wzbudzenie współczucia i litości to żadne rozwiązanie na ludzkie ograniczenie umysłowe, ukazujące się tym, że ktoś może chcieć żyć inaczej.
@Zgrywajac_twardziela: No właśnie. Normalni ludzie potrafią odpowiedzieć oceniając plusy i minusy i uszanują wybór. Smutna jest ta zawiść dzieciatych - bije od nich rozgoryczenie i frustracja. @Neko-chan51: zawsze mnie ta "szklanka" rozwala, bo po pierwsze: strasznie egoistyczne jest to podejście - tworzysz nowe życie nakładając już na niego obowiązek na przyszłość, a po drugie - jest tyle ludzi, którzy mają dzieci a na starość są i tak sami. Nie da
@tarushiba: nie ma to jak być przewrażliwionym na punkcie czegoś, czego się nie lubi. Ja rozumiem presję społeczną i biologiczną ale w sytuacji opisanej przez OP wystarczyłoby "nie chcę na ten temat rozmawiać" i nie byłoby problemu. To jest fiksacja na poziomie przegrywu, a nawet gorzej, bo oni są świadomi swojej niezaradności, tylko zrzucają winę na co innego ze strachu przed rzeczywistością. Moim zdaniem "ale to ty dzwonisz" jest jak najbardziej
Byłam ostatnio u dermatologa. To była moja pierwsza wizyta u tej dermatolog. Zaproponowała mi półroczną kurację, podczas której pod żadnym pozorem nie mogę zajść w ciążę. Powiedziałam, że jasne, rozumiem. I myślałam, że na tym się zakończy. Dermatolog kontynuowała pytając czy mam męża albo chłopaka - odpowiedziałam, że to drugie. Ok, rozumiem, że musi wybadać może jakie są szanse, że przez te pół roku zajdę w ciążę.
Pytała czy byłam już w ciąży - nie.
- A nie chciałaby Pani być?
- Wie Pani co? Nie, nie chciałabym.
- A dlaczego?
Ech, dlaczego. Mam jej wymieniać wszystkie powody?
Jako że nie odpowiedziałam to zaczęła dalej:
- Ale to może teraz Pani nie chce, a co jeżeli później Pani zapragnie mieć dziecka, a już będzie za późno?
- No to zawsze można adoptować.
- Ale to fajnie mieć chociaż jedno takie swoje, własne.
- ...
- Zawsze można spróbować.
"Zawsze można spróbować"? Ok, załóżmy, że spróbuję i mi się nie spodoba - to co zrobię? Wyrzucę?
Mają się za miłośników dzieci, a wygląda jakby je traktowali przedmiotowo.
W taki sposób można zniszczyć życie co najmniej dwojga ludzi.
W dodatku ta kobieta zna mnie całe 5 minut i już wie czego ja potrzebuję i czego będę lub nie będę żałować. A może mam chorobę psychiczną? A może jestem bezpłodna? A może jestem biedna i mnie nie stać? Chociaż to ostatnie jest akurat dość modne i w niczym większości polskiego społeczeństwa nie przeszkadza w robieniu wielu dzieci.
Nie rozumiem jak można wciskać komuś na siłę dzieciaka i usilnie do tego namawiać. Nie każdy się do tego nadaje i nie każdy odczuwa taką potrzebę. I byłoby lepiej jakby ludzie to w końcu pojęli.
#childfree i może #antynatalizm (chociaż mnie pewnie zjedzą)
źródło: comment_1614010982FH4Zeu507P5Yruv5bFHjWh.jpg
PobierzKomentarz usunięty przez autora
@Neko-chan51: zawsze mnie ta "szklanka" rozwala, bo po pierwsze: strasznie egoistyczne jest to podejście - tworzysz nowe życie nakładając już na niego obowiązek na przyszłość, a po drugie - jest tyle ludzi, którzy mają dzieci a na starość są i tak sami. Nie da
Ja rozumiem presję społeczną i biologiczną ale w sytuacji opisanej przez OP wystarczyłoby "nie chcę na ten temat rozmawiać" i nie byłoby problemu.
To jest fiksacja na poziomie przegrywu, a nawet gorzej, bo oni są świadomi swojej niezaradności, tylko zrzucają winę na co innego ze strachu przed rzeczywistością.
Moim zdaniem "ale to ty dzwonisz" jest jak najbardziej