Wpis z mikrobloga

Ech Mircy, za wcześniej wypiłam kompot w tym wpisie. Wersja tl,dr: jestem już właścicielką 6 kotów.
Okazało się że z tego niby ogarniętego domu zaczęło dobiegać szuranie... Jedna z kotek, Marianka, zachorowała przed adopcją. Nowym właścicielom to niby nie przeszkadzało. Postanowili, że odbiorą kotki po zakończonym leczeniu, żeby nie stresować małej podczas brania antybiotyku. W dzień adopcji kontaktowałam się jeszcze z weterynarzem bo mimo skończonego antybiotyku małej jeszcze coś furczało w nosku więc wet zaproponował, żeby nowi właściciele przyszli z nią na kontrolę. Zadzwoniłam więc do nich czy będą mogli ogarnąć sami tą sprawę na dniach i wtedy dowiedziałam się że tak, ale.... jak u weterynarza nie trzeba będzie nosić maseczek. Bo jeśli chodzi o maseczki to oni nie noszą i unikają miejsc gdzie trzeba je nosić. Na początku pomyślałam no ok, nie będę nikogo skreślać za szurskie poglądy i zapytałam panią czy to jakiś problem założyć maseczkę na 10 minut na czas kontroli u weta na co otrzymałam odpowiedź, że "to tak samo jak na 10 minut pokazać komuś tyłek". I tak to właśnie pewna adopcja rozbiła się o kant dupy ale.... okazało się, że nie ma tego złego i tak dalej. W kolejnych dniach stan Marianki się zaczął bardzo szybko pogarszać. Nosek był założony coraz bardziej i w końcu zaczęła oddychać pyszczkiem. Rentgen u weterynarza wykazał , że ma niedrożną całą jamę nosową z jednej strony. Kicia męczyła się bardzo i słabła. Niestety koci nosek jest tak mały (szczególnie u młodego kotka, że nie bardzo można go przebadać endoskopowo. Nasz weterynarz podejrzewał albo zapalenie jamy nosowej z autoagresji albo... nowotwór. Musieliśmy jechać na dalszą diagnostykę na tomograf 120 km. Tomograf też nie rozstrzygnął sprawy a wykazał dodatkowo, że mała ma bardzo odwapnione kości a ten stan zapalny/guz mocno przesuwa w bok i niszczy jej już przegrodę nosową oraz powoduje ubytki w kościach oczodołu. Teraz jest leczona sterydem - jeśli jej stan się poprawi znacznie znaczy, że to autoagresja i jest szansa cofnięcie objawów i trzymania choroby w ryzach lekami. Jeśli poprawi się trochę chwilowo będzie to znaczyło, że to nowotwór i możemy tylko powalczyć o jakość tej reszty życia jaka jej zostanie. Na razie wygląda na to, że jest dużo lepiej. Zaczęła prawie swobodnie oddychać. Sama już pije (karmić musimy ją strzykawką - przynajmniej ma apetyt, prawdopodobnie to zasługa sterydu ale je chętnie). Oczywiście nie oddalibyśmy jej już nikomu, jest już nasza na dobre i na złe. A razem z nią zostaje tez jej psotna siostra Zuzanka, która też już zdążyła się z nami zżyć. W każdym razie trzymajcie kciuki Mircy za wyzdrowienie małej Marianki. Ona walczy dzielnie. Możecie nawet wypić kompot za jej zdrówko.

#chorekitku #kitku #koty #marianka #niekupujadoptuj #zalesie #zwierzaczki
Pobierz MaseczkaDoLurkowania - Ech Mircy, za wcześniej wypiłam kompot w tym wpisie. Wersja tl...
źródło: comment_1612467660OI5JAKWnJ0pr2GgI6LD6nZ.jpg
  • 4