Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mam dość swojego życia.

Zarabiam ponad 11000 PLN miesięcznie, ale w tej pracy czuję się jakby banda bezmózgich cerberów ciągle dyszała mi w kark. Banda nie znających się na rzeczy managerów ustawia cele wyjęte spomiędzy pośladków i oczekuje cudów. Przez ostatnie dwa tygodnie stycznia zrobiłem przez to ponad 90 nadgodzin, z czego 2x16h w soboty.
Mimo że kolejna wypłata będzie dzięki temu przekraczała 20.000, mam tego dość.

Mam żonę, ale o byle bzdurę zaczyna na mnie wrzeszczeć i jakieś dziwne implikacje z rękawa wyjmować. Nie czuję się szanowany, nie czuję się kochany. Od dawna. Mój wynikający z tego i wielu innych spraw smutek jest powodem kolejnych kłótni i jeszcze dziwniejszych implikacji, z których wynika że ów smutek jest dla żony problemem, ponieważ sprawia że ona czuje się źle. Tak. Nie bądź smutny bo MNIE to przeszkadza. Bo JA jestem przez to nieszczęśliwa.
Mam tego dość.

Mam dziecko. Kocham je bardzo. Nie wiem czy to normalne w wieku około czterech lat, ale czasami strasznie źle na mnie reaguje. Mimo że nigdy dziecka nie uderzyłem, rzadko nawet głos podnoszę... Potrafi z całej siły przyłożyć mi w gębę jak się bodaj z uśmiechem spojrzę. Zazwyczaj zachowuje się świetnie, prawda. Ale jak tylko coś nie pasuje... Wrzask, machanie łapkami na oślep, "IDŹ SOBIE TATA". Boli mnie to strasznie. Za każdym razem to jest cios prosto w serce.
Mam tego dość.

Nie jestem szanowany ani w pracy ani w swoim własnym domu przez własną rodzinę. Mój dzień to zasuwanie dla firmy w trybie "TERAZ, NATYCHMIAST" przy jednoczesnym zbieraniu batów od żony że jestem smutny i zajęty pracą. Ach - i że nie robię od razu tego o co prosi. Podczas pracy. Podczas której i tak staram się zajmować dzieckiem.
Dość. Dość.
Nie zasłużyłem sobie na to. Nigdy nie byłem dla nikogo zły. Nawet podnoszę głos tylko maksymalnie sprowokowany, bardzo rzadko. Mam opinię niebywale spokojnego, ułożonego człowieka, i nie bez przyczyny. A tymczasem żona dostaje wszystko czego chce i nadal jest niezadowolona, wrzeszczy, wbija szpile. Managerowie z roboty dostają góry mojego czasu i nadal są niezadowoleni, ciągle sapią nade mną i silą się na złośliwości jednocześnie za każdym razem popisując się swoją bezbrzeżną ignorancją od której jest mi niedobrze.

Jednocześnie absolutnie nie boję się śmierci. Nie, nie żartuję - i tak, doskonale wiem o czym mówię. Lepiej niż miażdżąca większość aktualnie żywych ludzi.
Dodajcie to sobie.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #601966fb5e3a1c000abb4605
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: marcel_pijak
Przekaż darowiznę
  • 32
@AnonimoweMirkoWyznania: Twój wpis to książkowy przykład tego, że warto być zdrowym egiostą, myśleć też o sobie i swoim komforcie, a szczególnie w pracy przed estymacją danego projektu. Nie możesz też się na wszystko godzić - i w domu, i w pracy, bo ludzie wejdą Ci na głowę

Może czas na powrót do biura? Żebyście i Ty, i żona mieli przestrzeń dla siebie, i zdążyli trochę od siebie odpocząć, zatęsknić. A praca
@AnonimoweMirkoWyznania: nie wiem jak masz w pracy i być może faktycznie wyczuli, że mogą cię wykorzystywać i to robią. A co do sytuacji w domu to faktycznie nastrój może się udzielać i gdy dłużej czujesz smutek, ludzie wokół Ciebie też zaczynają to samo odczuwać, szczególnie ci empatyczni. Do dziecka nie ma co się czepiać, ma 4 lata, taki wiek i to całkiem normalne, że zaczyna zaznaczać swoją obecność albo zwyczajnie czują.
@AnonimoweMirkoWyznania: Co do dziecka, to niestety jest ono, zwłaszcza w takim wieku, czułym rezonatorem, który bardzo reaguje na atmosferę i emocje w domu. Jeśłi jesteś ciągle smutny, żrecie się z żoną, to ono będzie miało różne nieprawidłowe reakcje. Wiadomo, że nie da się wejść w cudze buty, ale z tego co piszesz, jedną z głównych przyczyn jest praca, która cię wypala i frustruje. Sądząc po zarobkach, nie powinieneś mieć problemu ze
OP: @siona: Nic z tych bezstresowych rzeczy. Ale nie ma regularnych posiłków ani jednego miejsca na posiłki.
@ProResHq: Pewnie masz rację. Jednak serce nie sługa, jak się okazuje. Co do biura, to kiedy jeszcze jeździłem tam prawie codziennie to nie kojarzę żeby w domu było lepiej.
@BozenaMal: Jakoś tak sobie wyobrażam że jak kto drugą osobę kocha, to jej smutek nie jest problemem "bo przez to mnie jest
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@AnonimoweMirkoWyznania: a weź to wszystko rzuć w cholerę i wyjedź na dwa tygodnie w Bieszczady. Zostaw żonie kartkę że za dwa tygodnie wracasz i kontakt tylko w pilnych sprawach, w pracy weź dwa tygodnie urlopu i poodychaj pełną piersią. Jeśli odpoczynek nie pomoże to polecam udać się do psychologa/psychoterapeuty i może to pomoże ci obrać właściwą ścieżkę.
@AnonimoweMirkoWyznania: Nadaje się tu chyba najprostsza rada - nie podoba ci się twoje życie? To je zmień. Niestety problemy zaczynają się wraz z pytaniem: "jak?".
Może czas pogadać o tym z kimś kto się zajmuje życiowymi zmianami zawodowo - psychologiem?
Trzymaj się miras. :)
via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@AnonimoweMirkoWyznania: a przyszło ci do głowy, że to wszystko działa w dwie strony? Piszesz tylko o sobie jak się źle czujesz, ale twoja żona i dziecko pewnie czują się tak samo, albo i gorzej, bo dziecko nie rozumie czemu tata jest wiecznie niezadowolony. To, że nie podnosisz za często głosu nie znaczy, że jesteś super mężem i ojcem, można być toksykiem który dręczy innych po cichu lub samą obojętnością.

Według ciebie