Aktywne Wpisy
Batonoski +88
#przegryw miałem tego nie robić, żeby nie czuć paraliżującego cringe'u ale w końcu jestem masochistą i atencjuszem, a to zobowiązuje
#pokazmorde
#pokazmorde
wygryw50k +539
#kanalzero #stanowski
czekajcie, czy ja rozumiem, że wykopki, którzy na początku łyknęli baita (w tym ja), są porównywani do emerytów łapiących się na memy z pisowskim johnny sinsem, bo stanowski nagrał na siebie materiał z dialogiem, który faktycznie miał miejsce i nie był żadnym AI? wytłumaczy mi ktoś tę żelazną logikę triumfatorów?
o dziennikarzach nie mówię, bo to inna kwestia
czekajcie, czy ja rozumiem, że wykopki, którzy na początku łyknęli baita (w tym ja), są porównywani do emerytów łapiących się na memy z pisowskim johnny sinsem, bo stanowski nagrał na siebie materiał z dialogiem, który faktycznie miał miejsce i nie był żadnym AI? wytłumaczy mi ktoś tę żelazną logikę triumfatorów?
o dziennikarzach nie mówię, bo to inna kwestia
Witajcie Mirki & Mirabelki,
zbliżamy się do końca serii (zaplanowanych jest 12 odcinków). A dzisiejszy wpis powinien być poświęcony tematowi „Jakim rodzicem jest DDA?“.
Z własnego doświadczenia, mogę zaoferować jedną z perspektyw, a mianowicie, że DDA rodzicami nie są.
Dzieje się tak, ponieważ albo obawiamy się wyrządzenia własnemu dziecku podobnej krzywdy, jaką my doznaliśmy, albo dlatego, że w sumie już wychowaliśmy dzieci, czyli nasze rodzeństwo.
Jeśli i ty tak postrzegasz rodzicielstwo, na pewno nie będę cię namawiać do zmiany poglądów. Ja sama dopiero w dorosłym życiu, w sumie od niedawna, zaczęłam dostrzegać i uczyć się od przyjaciół i znajomych, że bycie rodzicem może być fajne. Z domu wyniosłam przekonanie, że dzieci przeszkadzają, że powinny być zadowolone, że mają co jeść. Zaspokajanie potrzeb emocjonalnych było ponad możliwościami moich rodziców. Nie pamiętam momentów przytulania, wspólnego spędzania czasu (pamiętam jedynie ojca uczącego mnie jazdy na rowerze i pływania oraz jedyny w życiu wyjazd z rodzicami na wczasy, dy miałam 4 lata). Tak, momenty bliskości mogę policzyć na palcach jednej ręki. Nic dziwnego, że stwierdziłam, że lepiej nie mieć dzieci, niż rodzić je i krzywdzić.
Coraz bardziej jednak dopuszczam do siebie myśl, że moja postawa była i jest pancerzem ochronnym. Być może lęk przed posiadaniem dzieci jest tak ogromny, że łatwiej było wmówić sobie, że ich nie chcę. Wiedzieć intelektualnie, że nie musimy powielać schematów wyniesionych z domów a naprawdę wierzyć w to, to dwie różne rzeczy.
W bliskim otoczeniu obserwuję inne mamy DDA, które są nadopiekuńcze i zestresowane obawą, czy to co robią jest właściwe. Nie potrafią wsłuchać się w dzieci, zamiast tego rozważając w głowie tysiące scenariuszy i znaczeń tego, jak zinterpretować zachowanie dziecka. Nie oceniam tego, po prostu widzę. Podejrzewam, że mogłabym być taką samą mamą.
Brak dobrych wzorców w domu, powoduje, że i mamy DDA i ojcowie DDA, startują w rodzicielstwo (lub rezygnują z niego) z powodu lęku czy dadzą sobie radę, czy będą dobrym rodzicem i czy uda im się zbudować dobrą relację.
Nie chcę teoretyzować, dlatego będzie to wyjątkowo krótki post.
Będę wdzięczna, jeśli pomożesz mi go rozszerzyć, opisując swoją historię, jeśli jesteś rodzicem DDA, lub swoje refleksje jako potencjalny rodzic DDA.
Możesz to zrobić całkowicie anonimowo, używając tego linku (do google forms)
Twój wpis zamieszczę anonimowo jako komentarz do tego wpisu. Jestem pewna, że twoja historia pomoże komuś.
Tag do obserwowania → #podgorke
#dda #podgorke #psychologia #gruparatowaniapoziomu #alkoholizm #rodzice #rodzina #dzieci
ja chyba nie widzę takiej zależności
może jesteś jeszcze młoda i tak podchodzisz że nie chcesz, że dla zaoszczędzenia dziecku tego że sobie nie dasz rady to raczej nie, a z wiekiem ten przysłowiowy zegar zacznie tykać i powiesz sobie "what the hell, zwierzęta dają radę to ja nie dam"
gdyby była taka prawidłowość to rodziny alkoholowe zanikałyby bo z pokolenia na pokolenie byłoby coraz mniej dziedziczących alkoholizm - więc dla równowagi to ci ze zdrowych rodzin chyba kupują te małpki