Wpis z mikrobloga

Widzę wiele wpisów i komentarzy krytycznych wobec protestów przeciwko wyrokowi TK w sprawie aborcji, których istotą jest to, że w Polsce dzieją się gorsze rzeczy niż ograniczanie praw reprodukcyjnych kobiet, a dokładniej to faktyczny lockdown, utrudnienia dla przedsiębiorców i ograniczanie wolności ludzi. Uważam, że to jest krytyka całkowicie niesłuszna i poniżej przedstawiam przypowieść, która ma zobrazować, dlaczego tak uważam. W spoilerze tl;dr.


Wyobraźmy sobie dom. Nie w centrum miasta, ale też nie na kompletnym zadupiu. Swoje lata już ma i nie jest do końca zadbany, natomiast gospodarze nie mają się czego wstydzić. W domu mieszka rodzina. Tata, mama, dwóch synów i trzy córki.

Żyją dobrze. Tata pracuje, mama pracuje, najstarszy syn też pracuje, reszta dzieci uczy się i pomaga w domu - sprzątają, gotują, robią zakupy i inne tego typu rzeczy. Bogaci nie są i czasem na coś brakuje, ale wszystkie podstawowe potrzeby są zaspokojone. Pieniędzmi rządzi tata. Ogólnie tata rządzi - jest prawdziwą głową rodziny. Gdy go nie ma, to obowiązki przejmuje najstarszy z synów. Są ze sobą związani i jeden drugiego wspiera.

W pewnym momencie okazuje się, że to całe bycie głową rodziny nie wychodzi ojcu jakoś najlepiej. Zaczął wydawać wspólne pieniądze na luksusowe przedmioty, których nie potrzebują, zabronił żonie chodzić do pracy, bo miejsce kobiety jest w domu, a sam jeszcze do tego przeszedł na pół etatu, bo zdrowie mu siadło. No ale żyją dalej, tylko zadłużenie na kartach kredytowych coraz większe. Żona i dzieci nie buntują się, bo nie bardzo mają jak. Ojciec się ich nie boi, nic mu nie zrobią, a poza tym przecież to ojciec, ojciec ma rację. Każdy jakoś tam sobie pomału skrobie. Żona po kryjomu dorabia pieczeniem ciast, żeby mieć na swoje potrzeby, córki łapią dorywcze fuchy w weekendy i wieczorami. Wózek jedzie dalej. Wszyscy coraz bardziej zaciskają zęby, czasem przy kolacji padną niemiłe słowa wobec ojca. No ale wciąż jesteśmy rodziną, tragedii nie ma, a poza tym zaraz wszystko wróci do normy, szczególnie że problemy zdrowotne taty to tylko przejściowa sprawa.

I pewnego dnia ojciec oznajmia, że córki nie pójdą na studia. Że on im nie da na to ani grosza i jak tylko skończą szkołę średnią, to mają wynieść się z domu i iść do pracy. "Ale jak to?" - zapytały córki - "Przecież umowa była taka, że jak będziemy miały średnie powyżej 4.5, to pozwolisz nam mieszkać podczas studiów w domu rodzinnym i dalej będziesz nas karmił". Ojciec im rzecze "Nie obchodzi mnie to. Rozmawiałem ze Zbyszkiem (najstarszym synem) i on przekonał mnie, że to jest niemoralne, żeby kobiety szły na studia i korzystały z pieniędzy ojca po maturze. Pokazał mi, że to napisano w takiej starej książce. Więc jak chcecie, żeby ojciec łożył na was, byście mogły studiować, to znajdźcie sobie inną rodzinę".

Córki w ryk. Matka załamuje ręce, no ale jej to już nie dotyczy, ona studia skończyła. Młodszy syn cieszy ryja, bo głupim p0lkom zrobiono pod górkę. Starszy syn zaciera ręce, bo postawił na swoim, chociaż w sumie to nie do końca wiadomo, po co mu to.

Córki zaczęły protestować, głośno krzyczeć, odmawiać wykonywania prac domowych no i generalnie jakoś tam robić ojcu pod górkę, nawet symbolicznie. A synowie im mówią - głupie wy, przecież zaraz popadniemy w ruinę finansową, bo stary nie domaga i wydaje kasę na głupoty, a wy się przejmujecie jakimiś studiami. Przecież uczyć się można z Internetu. A tak w ogóle to nie chodzi wam o naukę, tylko żeby imprezować na studiach.

I tak to właśnie jest.

#blogklasyczny #aborcja #protest #pieklokobiet #polityka